O Fototece

100. rocznica urodzin Wojciecha Jerzego Hasa

 

100 lat temu, 1 kwietnia 1925 roku, w Krakowie urodził się Wojciech Jerzy Has – wizjoner kina, jeden z najwybitniejszych i najoryginalniejszych polskich reżyserów.

Jego droga do filmu wiodła przez tzw. krakowską prafilmówkę, czyli – stanowiący rozwinięcie wcześniejszego Warsztatu Filmowego Młodych – Kurs Przysposobienia Filmowego (1946), na który trafił jako zafascynowany animacją student malarstwa na tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. Po jego ukończeniu postanowił, że to właśnie kino będzie jego artystycznym i zawodowym wyborem.

Lata 1946-1956 to dla Hasa czas terminowania: związany z Wytwórnią Filmów Dokumentalnych, a potem Wytwórnią Filmów Oświatowych realizował filmy krótkometrażowe, w tym debiutancką etiudę fabularną „Harmonia” (1947) i „Moje miasto” (1950), poświęcony rodzinnemu Krakowowi „subiektywny dokument”. Z tego okresu pochodzą też pierwsze wspólne projekty z krakowskim przyjacielem, operatorem Mieczysławem Jahodą, jak powstały dla WFO słynny „Karmik Jankowy” (1952).

Czas terminowania to również próby średnio lub pełnometrażowego debiutu Hasa w fabule: od bezdialogowych, wojennych „Marionetek” (1946), przez „Przed nocą” (1948) inspirowanym okupacyjnym opowiadaniem Jerzego Andrzejewskiego, zaskakującą skomplikowaną narracją „Kromką czarnego chleba” (1954) – po niekonwencjonalną biografię Mikołaja Kopernika i komedię satyryczną „Obrazki warszawskie” (1955) według scenariusza Stanisława Dygata.

Żaden z tych projektów nie dostał jednak od władz tworzącej się powojennej kinematografii zielonego światła. Stało się tak w przypadku scenariusza Danuty Ścibor-Rylskiej „Ziemia” (1955), podejmującego sztandarowy wciąż temat kolektywizacji wsi, ale w sposób niestereotypowy, pokazując złowrogą figurę kułaka z innej perspektywy. Has, któremu powierzono realizację filmu, widział w nim opowieść o samotności w tonie chłodnej, skandynawskiej sagi – niestety, już po rozpoczęciu prac doszło do konfliktu między nim a szefem produkującej obraz „Syreny”, Jerzym Zarzyckim, który przejął film, dziś niemal zupełnie zapomniany.

Sam Has zaś trafił do ZF „Iluzjon”, gdzie zrobił inspirowaną francuskim czarnym realizmem poetyckim i niemieckim ekspresjonizmem „Pętlę” (1957) według opowiadania Marka Hłaski – jeden z najdojrzalszych debiutów w historii kina z wielką kreacją Gustawa Holoubka, odtąd ulubionego aktorskiego medium reżysera. Bohater – outsider, eksponowana scenografia (słynna „rupieciarnia Hasa”), pesymistyczna wizja świata, fatalizm ludzkiego losu, niszczycielska siła czasu – wszystko to stanowi zapowiedź dalszej twórczości.

Jej główną inspiracją była literatura: poza „Złotem” (1961) wszystkie jego filmy są autorskimi adaptacjami dzieł literackich. Szczytowe osiągnięcie to ekranizacje utworów uchodzących za nieprzekładalne: szkatułkowej powieści Jana Potockiego („Rękopis znaleziony w Saragossie”, 1964) i poetyckiej prozy Brunona Schulza („Sanatorium pod Klepsydrą”, 1973) – znane i cenione także za granicą. Razem z „Lalką” (1968) – autorską, daleką od szkolnych interpretacji adaptacją arcydzieła Bolesława Prusa z Wokulskim jako Obcym – tworzą tzw. trylogię oniryczną, artystyczną wizytówkę kina Hasa.

Do Hasowskiego kanonu niezmiennie należą też – także za sprawą przebojowej piosenki „Pamiętasz, była jesień…” – nostalgiczne „Pożegnania” (1958). Czas – zazwyczaj tak destrukcyjny dla jego bohaterów – jest łaskawy dla mniej znanych i cenionych filmów reżysera: „Wspólny pokój” (1959), „Rozstanie” (1960) czy wspomniane już „Złoto” zaskakują ironicznym poczuciem humoru, pastiszowym tonem, barwnością postaci – u Hasa nie ma małych czy nieważnych ról, są za to wspaniali (i w dużej części ulubieni) aktorzy wszystkich planów. Te mniej kanoniczne tytuły pozwalają też lepiej dostrzec charakterystyczny dla jego kina rodzaj intertekstualności: filmy prowadzą ze sobą swoisty dialog, czego najlepszym przykładem „Rozstanie” jako rodzaj – także przez sam tytuł – poprawionych „Pożegnań”.

Zawsze był filmowym outsiderem, niezmiennie pod prąd obowiązujących lub modnych tendencji: należąc do pokolenia mistrzów szkoły polskiej, zrobił polemiczny wobec jej głównego nurtu tzw. dyptyk krakowski, czyli „Jak być kochaną” (1962) i „Szyfry” (1966). Zwłaszcza ten pierwszy, inspirowany opowiadaniem Kazimierza Brandysa, z rolą życia Barbary Krafftówny jako jedyny spośród opowieści wojennych oddawał głos kobiecie.

Has pozostał też twórcą wierzącym w obraz, wielbicielem surrealizmu, którego oniryzm stanowi istotną część jego uniwersum („Dla mnie każdy film jest czymś w rodzaju snu”).

Po niezwykłym, ale źle przyjętym przez polskich decydentów „Sanatorium pod Klepsydrą” dla reżysera zaczął się czas niemal dziesięcioletniego, wymuszonego artystycznego milczenia – przedstawiane wówczas projekty, jak „Czerwone tarcze” według historycznej powieści Jarosława Iwaszkiewicza, nie dostawały zielonego światła. Realizacji (w koprodukcji z Francją) jego opus magnum, jakim był słynny „Osioł grający na lirze”, przeszkodził stan wojenny. Jego filmografia niebyła jest zresztą dłuższa: już w pierwszych latach po debiucie nie udało mi się zrobić kilku filmów, m.in. adaptacji „Jeziora Bodeńskiego” Dygata i „Siedmiu dalekich rejsów” Tyrmanda, a pod koniec lat 60. – eksperymentalnej w formie i treści, bardzo intertekstualnej opowieści o Stanisławie Wyspiańskim według scenariusza Tadeusza Kwiatkowskiego „Wciąż czekam czyli ktoś nadejdzie”.

Has wrócił do kina na początku lat 80. jako reżyser i kierownik artystyczny ZF „Rondo”, w którym powstały cztery ostatnie jego filmy: „Nieciekawa historia” (1982) według noweli Antoniego Czechowa i z kolejną wielką kreacją Gustawa Holoubka, „Pismak” (1984) inspirowany powieścią Władysława Terleckiego, „Osobisty pamiętnik grzesznika przez niego samego spisany” (1985), adaptacja romantycznego tekstu Jamesa Hogga oraz „Niezwykła podróż Baltazara Kobera” (1988) oparta na prozie Frederica Tristana. Ten ostatni film, realizowany w koprodukcji z Francją, dla reżysera, który nie tracił wtedy nadziei na wznowienie realizacji „Osła grającego na lirze” – był rodzajem artystycznej wprawki. Okazał się jednak – choćby przez obecność na ekranie tytułowego zwierzęcia – podwójnie symboliczną puentą twórczości.

Kolejną dekadę Wojciechowi Jerzemu Hasowi wypełniła zainicjowana jeszcze w 1974 roku praca pedagogiczna w łódzkiej PWSFTviT: był tu wykładowcą, dziekanem Wydziału Reżyserii (1989-1990), a potem rektorem (1990-1996), opiekunem wielu oryginalnych debiutów i jedną z legend Szkoły.

Odszedł 3 października 2000 roku.

Decyzją Senatu Rzeczypospolitej Polskiej Wojciech Jerzy Has jest jednym z patronów roku 2025. Głównym wydarzeniem Roku Wojciecha Jerzego Hasa jest trwająca w Kinie Iluzjon jubileuszowa retrospektywa Has. Kroniki wyobraźni | Kino Iluzjon | Retrospektywa

 

 


Gallery

 

back to previous page