-
/ 73
Skłamałbym twierdząc, że już od dzieciństwa marzyłem o aktorskim życiu. W rzeczywistości bowiem po ukończeniu szkoły średniej rozpocząłem studia na Politechnice. Inżynier to przecież ładny tytuł, zawód pewny i wzbudzający szacunek. Do dziś zresztą pozostało mi coś z zamiłowań technicznych. Na przykład chętnie naprawiam telewizory.
(F. Pieczka, Regimentarz-Woyzeck-Gustlik, rozm. Cz. Chruściński, „Głos Koszaliński”, 4-5.01.1969)
-
/ 73
Nigdy nie myślałem o sztuce. Czułem nieopisaną tremę, gdy miałem coś przed ludźmi przedstawić publicznie. Kiedy profesor kazał mi przygotować na akademię w szkole wiersz, uciekałem gdzie pieprz rośnie. Wszystko zaczęło się (…) w 1948 roku. Byłem wówczas w szkole średniej i profesor zlecił mi odczytanie okolicznościowego wiersza. Można sobie wyobrazić, w jaką wpadłem panikę. Ale że na sali siedziały dziewczyny, trzeba było się starać, aby uniknąć kompromitacji. Poszło nad wyraz dobrze, chociaż wierzyć nie chciałem, gdy prof. Malak wyraził życzenie, abym wstąpił do zespołu rapsodycznego przy WDP w Katowicach. Przerażony twierdziłem, że umrę, jeśli jeszcze raz zmuszą mnie do występu publicznego.
(„PP” rozmawia z laureatem konkursu filmowego Franciszkiem Pieczką, rozm. L. Gutkowska, „Panorama Północy”, 4.03.1973)
more -
/ 73
Wreszcie pani dyrektor szkoły przełamała mój upór i niechęć. Spróbowałem i szło mi nie najgorzej. Ale wówczas rodzina zakwestionowała wybór. Aktor? Co to za zawód? Masz być inżynierem. Posłuszny woli rodziców, zdałem na politechnikę. Po miesiącu już mnie tam nie było. Bakcyl teatru drążył, a niestrudzony prof. Malak dolewał oliwy do ognia. Pojechałem do Warszawy. I o dziwo, zostałem przyjęty do PWST. Kiedy przekroczyłem próg domu i oznajmiłem, co się stało, w rodzinie zakotłowało się...
(„PP” rozmawia z laureatem konkursu filmowego Franciszkiem Pieczką, rozm. L. Gutkowska, „Panorama Północy”, 4.03.1973)
more -
/ 73
JELENIA GÓRA I NOWA HUTA
To były inne czasy. Aż przykro mówić jak odległe, bo kończyłem PWST w 1954 roku. Cała grupą – sześcioosobową – zdecydowaliśmy się wyjechać do Jeleniej Góry. Ta decyzja była wynikiem wspólnych przemyśleń. Widzieliśmy w niej dla nas szansę. Kiedy jeszcze telewizja była w powijakach, a filmów kręciło się niewiele, dla nas – młodych aktorów – otwierała się możliwość kształcenia zawodowego rzemiosła, doskonalenia go poprzez częste granie. W różnym repertuarze, rozmaitej stylistyce... W Jeleniej Górze byłem rok. Potem Arnold Szyfman, który rozbudowywał zespół warszawskiego Teatru Polskiego, zaproponował mi u siebie etat. Podobną propozycję dostałem do Krystyny Skuszanki, która zakładała teatr w Nowej Hucie. Przeniosłem się więc do Nowej Huty. I to był mój samodzielny, indywidualny wybór.
(F. Pieczka, Nie skostnieć w teatrze, rozm. M. Sztokfisz, „Sztandar Młodych”, 25.11.1979)
more -
/ 73
NOWA HUTA
Był to (…) młody zespół, kierowany przez młodych ludzi – Skuszankę i Krassowskiego. Teatr ten nie był obrośnięty tradycją, bez aktorskich szkółek i klanów. Nie było tam jednak wielkich mistrzów, których można by podglądać i czegoś się od nich nauczyć.
(F. Pieczka, Regimentarz-Woyzeck-Gustlik, rozm. Cz. Chruściński, „Głos Koszaliński”, 4-5.01.1969)
more -
/ 73
POKOLENIE
Byłem wówczas w szkole teatralnej. Z Wieśkiem Gołasem zostaliśmy zaangażowani do roli Niemców. Siedzimy w pełnym rynsztunku, w nysce, zaparkowanej przed warszawskim hotelem „Polonia”. Nagle z restauracji wychodzi dwóch „zawianych” facetów. Patrzą w naszym kierunku i patrzą... Wreszcie jeden z nich mówi: „Jasiek, oni znowu tu są”. Po czy obydwaj próbują dostać się do środka, biją w szyby. My trzymamy drzwi, ile sił. Na szczęście ktoś z kierownictwa produkcji wybawił nas z tej opresji.
(T. Semik, Inżynierem miał zostać, „Dziennik Zachodni”, 4-6.03.1994)
[W filmie] z Wieśkiem Gołasem tworzyliśmy niemiecki patrol. Nasze zadanie polegało na tym, żeby oddać mocz pod latarnią.
(F. Pieczka, Dziś trudno grać świętych, rozm. J. Cieślak, „Rzeczpospolita”, 2008, nr 13)
more -
/ 73
MATKA JOANNA OD ANIOŁÓW
W filmie zadebiutowałem w roku 1961, rolą Odryna w „Matce Joannie od Aniołów”. W tymże roku na ekrany weszły dwa dalsze filmy, w których grałem: „Kwiecień” i „Zaduszki”.
(F. Pieczka, Moje aktorskie przygody, „Trybuna Robotnicza”, 30.07.1972)
Matka Joanna od Aniołów, 1960, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Jasiukiewicz Stanisław - aktor, Zintel Zygmunt - aktor, Wojciechowski Lech - aktor, Kaczmarek Jerzy (w tle) - aktor, Kuszewski Jarosław (w tle) - aktor
Autor: Kijowski Maciej
-
/ 73
ZADUSZKI
Każda postać jest inna, o innej wrażliwości, innym spojrzeniu na świat. Ale naprawdę łączy je tylko moja osoba. Każdy aktor, czy chce czy nie, w każdej roli pozostawia coś z siebie. Do rejestru postaci nieco udziwnionych zaliczyłbym (…) Karolka z „Zaduszek”.
(F. Pieczka, Regimentarz-Woyzeck-Gustlik, rozm. Cz. Chruściński, „Głos Koszaliński”, 4-5.01.1969)
Zaduszki, 1961, reż. Konwicki Tadeusz
In the photo: Krzyżewska Ewa - aktorka, Fetting Edmund - aktor, Pieczka Franciszek - aktor, Chojnacka Jadwiga - aktorka (role właścicielka hoteliku)
Autor: Rutowicz Wiesław
-
/ 73
ŻYWOT MATEUSZA
Pierwszą rolą główną był tytułowy bohater w „Żywocie Mateusza”. Zresztą to, że rola Mateusza została tak życzliwie przyjęta przez publiczność i krytykę, mnie samego zdziwiło. Była tak nietypowa w porównaniu do tego wszystkiego, co przedtem robiłem w filmie – jako że grałem przede wszystkim wojskowych.
(Franciszek Pieczka, rozm. A. Borkowska, „Perspektywy” 1974, nr 7)
Żywot Mateusza, 1967, reż. Leszczyński Witold
In the photo: Milewska Anna - aktorka, Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Mierosławski Jacek
-
/ 73
ŻYWOT MATEUSZA
Ekipa była nieduża, zżyta. Wiadomo, że ta duża, piekielna machina produkcyjna, jaką uruchamia się przy produkcji każdego filmu, potrafi bardzo skutecznie zniweczyć nastrój na planie, potrzebny do stworzenia jakiejś sceny. Wydaje mi się to bardzo ważne. Być może jestem staroświecki, ale w budowaniu roli wychodzę od emocji do myśli, intelektu. Bo jeśli postać ma wyrażać tylko myśli, nawet bardzo piękne i głębokie – to wystarczy do tego jakiś esej czy książka, a nie jest potrzebna sztuka aktorska.
(F. Pieczka, Spotkanie z aktorem, rozm. Z. Ornatowski, „Ekran” 1977, nr 16)
Żywot Mateusza, 1967, reż. Leszczyński Witold
In the photo: Braunek Małgorzata - aktorka, Pieczka Franciszek - aktor, Janiec Maria - aktorka
Autor: Mierosławski Jacek
-
/ 73
ŻYWOT MATEUSZA
O Mateuszu myślę ciepło nie tylko dlatego, że przyniósł mi wiele ludzkiej sympatii, ciepłych krytyk, a także nagrodę Srebrnego Hugo na festiwalu w Chicago. Pamiętam tę rolę przede wszystkim dlatego, że zawarłem w niej całe swoje aktorskie doświadczenie, wiedzę o życiu, znajomość ludzkich charakterów. Jednocześnie zaś film ten kosztował mnie ogromnie wiele wysiłku, zmusił do ciężkiej pracy, niemal ryzykowania życiem.
(F. Pieczka, Moje aktorskie przygody, „Trybuna Robotnicza”, 30.07.1972)
Żywot Mateusza, 1967, reż. Leszczyński Witold
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Mierosławski Jacek
-
/ 73
ŻYWOT MATEUSZA
Ot, choćby taka historia. W ostatniej scenie filmu Mateusz, który postanowił odejść ze świata, powoli zapada się w wodę. W początkowych zamierzeniach reżysera scena ta wyglądała zupełnie inaczej (…) Leszczyński wymarzył sobie, że Mateusz powoli tonąc, spocznie wśród malowniczych wodorostów. Kazano mi więc opadać na dno w pozycji leżącej. Ale droga od pomysłu do realizacji również w filmie nie bywa łatwa. Mimo usilnych starań nie udawało mi się utonąć. W pierwszej chwili rzeczywiście opadałem w dół, ale za każdym razem jakaś siła wypychała mnie dosłownie do góry.
(F. Pieczka, Moje aktorskie przygody, „Trybuna Robotnicza”, 30.07.1972)
Żywot Mateusza, 1967, reż. Leszczyński Witold
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Mierosławski Jacek
-
/ 73
ŻYWOT MATEUSZA
Rada w radę, zdecydowano, że opadnę na dół obciążony sporym ciężarem (…) Propozycję tę przyjąłem – delikatnie mówiąc – bez entuzjazmu (…) Wśród szuwarów ukryto kotwicę, przeciągnięto przez nią nylonową żyłkę, której jeden koniec przywiązano mi do paska, a drugi trzymał ktoś na zacumowanej obok łodzi, ciągnąc mnie w ten sposób na dno. Po nakręceniu sceny, puszczono żyłkę i mogłem wypłynąć na powierzchnię.
(F. Pieczka, Moje aktorskie przygody, „Trybuna Robotnicza”, 30.07.1972)
Żywot Mateusza, 1967, reż. Leszczyński Witold
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Mierosławski Jacek
-
/ 73
ŻYWOT MATEUSZA
Po kilku próbach nakręciliśmy wreszcie to nieszczęsne opadanie. Lecz jak to w filmie bywa – reżyser oświadczył, że wprawdzie było dobrze, ale na wszelki wypadek warto powtórzyć. Zacząłem opadać, znalazłem się na dnie i w chwili, gdy żyłka powinna puścić, poczułem, że jestem po prostu przytwierdzony do kotwicy. Zacząłem się szamotać, szarpać żyłkę, ale bezskutecznie. W pewnej chwili dosłownie resztkami sił odbiłem się od dna i udało mi się zerwać linkę... Scena ta nie weszła potem do filmu. Okazała się po prostu zbyt naturalistyczna. Zbyt dosłowna i... mało dramatyczna.
(F. Pieczka, Moje aktorskie przygody, „Trybuna Robotnicza”, 30.07.1972)
Żywot Mateusza, 1967, reż. Leszczyński Witold
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Mierosławski Jacek
-
/ 73
CHUDY I INNI
Tak bywa zresztą w filmie dość często. Np. w „Chudym i innych” Niemczyk, grający dziennikarza, spada strącony do wody z ogromnej wysokości. Kiedy to kręcił, dosłownie zatrzymaliśmy oddechy ze strachu, a Marian Kociniak, który dla zabawy skoczył, by nas przekonać, że przesadzamy z obawami, omal nie przypłacił tej brawury życiem. Tymczasem później okazało się, iż to, co było w rzeczywistości parometrową niebezpieczną przepaścią, wygląda na filmie dziecinnie łatwo i niewinnie.
(F. Pieczka, Moje aktorskie przygody, „Trybuna Robotnicza”, 30.07.1972)
Chudy i inni, 1966, reż. Kluba Henryk
In the photo: Rączkowski Edward - aktor, Gołas Wiesław - aktor, Dymny Wiesław - aktor, Kociniak Marian - aktor, Pieczka Franciszek - aktor, Stoor Mieczysław - aktor
-
/ 73
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Praca zwłaszcza w filmie wojennym, batalistycznym – to naprawdę ciężka harówka, wymagająca od aktora doskonałego przygotowania kondycyjnego, sprawności. Jako pancerniacy musimy znać wszystkie tajniki sztuki wojennej, trzeba umieć obsługiwać czołg, różnego rodzaju broń, czołgać się, znać musztrę od A do Z. Słowem – zupełnie tak jakby służyło się w prawdziwym wojsku.
(Z Franciszkiem Pieczką o sukcesach w Chicago i „Czterech pancernych”, rozm. A. Stanowski, „Gazeta Krakowska”, 28-29.12.1968)
Czterej pancerni i pies
- Klin, 1970In the photo: Pieczka Franciszek - aktor (role plutonowy WP)
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 73
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Tak się złożyło, że z całej naszej pancerniackiej czwórki tylko Janusz Gajos autentycznie odsłużył wojsko. My z Wiesławem Gołasem i Włodzimierzem Pressem nie mieliśmy tego za sobą. Grać w wojennym filmie bez prawdziwego wojskowego przeszkolenia, wiadomo – nie mieliśmy prawa! No, więc zostaliśmy w tym celu na ileś tam czasu podkomendnymi sierżanta. Sierżant był troszeczkę speszony, że ma do czynienia z aktorami, miał nawet pewne skrupuły, czy może nas tak po prostu... A my na to: „Żadnych ulg, panie sierżancie, niech nam pan daje w kość, jak regulamin Wojska Polskiego przykazuje!”. I sierżant rzeczywiście stanął na wysokości zadania... Trochę z nas poleciało wiórów – trudno, słowo się rzekło!
(F. Pieczka, Zmienia się wrażliwość widza, „Zielony Sztandar”, 23.04.1981)
Czterej pancerni i pies
- Zakład o śmierć, 1969In the photo: Pieczka Franciszek - aktor (role plutonowy WP), Press Włodzimierz - aktor (role sierżant WP), Gołas Wiesław - aktor, Gajos Janusz - aktor (role sierżant WP)
Autor: Kropat Romuald
-
/ 73
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Wszystkie sceny muszą być kręcone jak najbardziej serio, bo kamera filmowa jest bezlitosna i wyłapie każdą nienaturalność. Do przyjemności nie należy na pewno np. kilkakrotne kręcenie sceny, w czasie której muszę skakać do zimnej, brudnej wody w śluzie na Wiśle. W swojej karierze pancerniaka miałem i momenty bardziej dramatyczne. Pamiętam pewnego dnia – było to jeszcze na początku kręcenia filmu – naszemu pirotechnikowi coś tam pokręciły się przewody i wybuch nastąpił dosłownie 1,5 metra ode mnie. Zostałem całkowicie przysypany ziemią, ale na szczęście wyszedłem z tej przygody bez szwanku.
(Z Franciszkiem Pieczką o sukcesach w Chicago i „Czterech pancernych”, rozm. A. Stanowski, „Gazeta Krakowska”, 28-29.12.1968)
Czterej pancerni i pies
- Klin, 1970In the photo: Pieczka Franciszek - aktor (role plutonowy WP)
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 73
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Mniej szczęścia miał Janusz Gajos, któremu raz solidnie poparzyło rękę, a potem miał jeszcze większego pecha, bo samochód ciężarowy potrącił go kołami. Musiał przez jakiś czas leżeć w gipsie, a twórca „Pancernych” Przymanowski zmuszony był z tego powodu dokonać zmian w scenariuszu – zrobić Janka rannym – aby można było dalej kręcić film. Jako jedyny z całej ekipy posiada swojego dublera tylko... pies Szarik! Inna rzecz, że Szarik bardzo niechętnie dopuszcza dublera na plan, obawiając się widać rywala...
(Z Franciszkiem Pieczką o sukcesach w Chicago i „Czterech pancernych”, rozm. A. Stanowski, „Gazeta Krakowska”, 28-29.12.1968)
Czterej pancerni i pies
- Fort Olgierd, 1969Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 73
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Obaj [z Gustlikiem] jesteśmy Ślązakami. On urodził się w Ustroniu, a ja w Rybniku. To zresztą stało się powodem wielu zarzutów ze strony śląskich telewidzów. Pytali dlaczego Gustlik mówi gwarą rybnicko-cieszyńską.
(F. Pieczka, Regimentarz-Woyzeck-Gustlik, rozm. Cz. Chruściński, „Głos Koszaliński”, 4-5.01.1969)
Czterej pancerni i pies
- Tiergarten, 1970In the photo: Pieczka Franciszek - aktor (role plutonowy WP)
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 73
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Reżyser nie wiedział zresztą, że jestem ze Śląska. Kiedy stało się to jasne, pozostawił mi sporą swobodę w ostatecznej redakcji roli Gustlika.
(Mówi Franciszek Pieczka, rozm. B. Krupe, „Gazeta Poznańska”, 23.12.1983)
Czterej pancerni i pies
- Fort Olgierd, 1969In the photo: Nałęcki Konrad - reżyser, Pieczka Franciszek - aktor (role żołnierz polski)
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 73
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Za tyle lat wojowania dosłużyłem się stopnia plutonowego. To przecież zgroza! Domyślam się, dlaczego tak się dzieje. Scenarzyści dowiedzieli się chyba, że mimo munduru jestem zatwardziałym cywilem.
(F. Pieczka, Regimentarz-Woyzeck-Gustlik, rozm. Cz. Chruściński, „Głos Koszaliński”, 4-5.01.1969)
Czterej pancerni i pies
- Klin, 1970In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 73
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Cenię sobie (...) doświadczenie uzyskane podczas pracy nad tą rolą. Tak przynajmniej powinno być. Obawiałem się, że po Gustliku będę grał wyłącznie wesołków, ale na szczęście, tak się nie stało. Powierzono mi również role dramatyczne. To oczywiście ocena subiektywna, ale „Czterej pancerni i pies” to naprawdę dobry serial.
(F. Pieczka, Spotkanie z aktorem, rozm. Z. Ornatowski, „Ekran” 1977, nr 16)
Czterej pancerni i pies
- Klin, 1970In the photo: Press Włodzimierz - aktor (role sierżant WP), Pieczka Franciszek - aktor (role plutonowy WP)
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 73
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Dopiero po emisji zorientowaliśmy się, że partia zauważyła gigantyczny odzew u widzów i zaczęła to wygrywać politycznie. Naszą czwórkę postanowiono wykorzystać, gdy przewożono prochy pomordowanych w Majdanku do Brześcia. Mieliśmy ściągnąć tłumy ludzi, ale zakazali nam dawania autografów. Tymczasem tylko przyjechaliśmy i skończyła się partyjna akademia. Na nasz widok dzieci oszalały. Czułem się jak na rockowym koncercie.
(F. Pieczka, Dziś trudno grać świętych, rozm. J. Cieślak, „Rzeczpospolita”, 2008, nr 13)
Czterej pancerni i pies
- Zakład o śmierć, 1969In the photo: Gajos Janusz - aktor, Pieczka Franciszek - aktor, Gołas Wiesław - aktor, Press Włodzimierz - aktor
Autor: Pieńkowski Romuald
-
/ 73
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Można tego serialu nie lubić, nie akceptować, jednak ataki z pozycji rzekomo zagrożonych pryncypiów moralnych czy pedagogicznych były nieporozumieniem. Jak wobec tego oceniać w kategoriach moralnych, etycznych czy estetycznych obecny repertuar telewizji, kina, rynku wideo. Myślę, że to jedna z cech naszej mentalności: uwielbiamy patos, wzniosła symbolikę, a boimy się tego, co nazywamy dziś luzem, umiejętnością znalezienia dystansu, poczuciem humoru. Serial cieszył się chyba największą popularnością w dziejach polskiej telewizji i nie słyszałem, by spowodował jakieś deformacje u paru pokoleń młodzieży, która oglądała „Czterech pancernych”.
(F. Pieczka, Haratyk, Matis, Tag, rozm. K. Demidowicz, „Film” 1989, nr 11)
Czterej pancerni i pies
- Daleki patrol, 1969In the photo: Pieczka Franciszek - aktor (role plutonowy WP)
Autor: Kropat Romuald
-
/ 73
SŁOŃCE WSCHODZI RAZ NA DZIEŃ
Z reżyserem Klubą poznaliśmy się, kiedy jeszcze nie pracował samodzielnie, był drugim reżyserem w „Czterech Pancernych”. Należy on do tych realizatorów filmowych, z którymi aktor chętnie współpracuje, bo nie stara się on wtłoczyć aktora w wymyślone koncepcje, natomiast próbuje wykorzystać wszystko, co w aktorze cenne.
(F. Pieczka, Od Odryna do Haratyka, rozm. E. Smoleń-Wasilewska, „Film” 1968, nr 39)
Słońce wschodzi raz na dzień, 1967, reż. Kluba Henryk
In the photo: Pieczka Franciszek (na pierwszym planie, z lewej) - aktor, Kluba Henryk - reżyser, Szylit Daniel (w głębi, siedzi, w ciemnych okularach) - reżyser II
Autor: Kubiak Tadeusz
-
/ 73
SŁOŃCE WSCHODZI RAZ NA DZIEŃ
Rolę Haratyka (…) grałem zaraz po Mateuszu, kiedy były we mnie bardzo silne lęki przed zaszufladkowaniem mnie jako kogoś, kto – mówiąc wulgarnie – może grać wariatów o duszach naiwnych i szczerych. Tym chętnie więc zagrałem górala-przywódcę, który swoją osobowością i energią działania zaraża całe otoczenie.
(F. Pieczka, Sam przeciw niecierpliwym, „Tygodnik Kulturalny” 1970, nr 25)
Słońce wschodzi raz na dzień, 1967, reż. Kluba Henryk
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Lewandowski Mieczysław
-
/ 73
SŁOŃCE WSCHODZI RAZ NA DZIEŃ
O ile wiem, opowiadanie Dymnego było napisane wcześniej – niezależnie od zamiaru przeniesienia go na ekran; trudno więc mówić o roli pisanej specjalnie dla mnie. Niewykluczone jednak, że już scenopis uwzględniał pewne dyspozycje aktora.
(F. Pieczka, Od Odryna do Haratyka, rozm. E. Smoleń-Wasilewska, „Film” 1968, nr 39)
Słońce wschodzi raz na dzień, 1967, reż. Kluba Henryk
In the photo: Gazdeczka Andrzej - aktor, Gronkowski Stanisław - aktor, Pieczka Franciszek - aktor, Morgała Józef - aktor, Rączkowski Edward - aktor
Autor: Lewandowski Mieczysław
-
/ 73
SŁOŃCE WSCHODZI RAZ NA DZIEŃ
Haratyk to racjonalista. Chyba, że za szaleństwo uzna się jego wiarę w swoje racje, jego konsekwencję i upór. To chyba najwartościowsze cechy wywodzące się z ludowej tradycji.
(F. Pieczka, Rodowód, rozm. B. Zagroba, „Film” 1977, nr 1)
Słońce wschodzi raz na dzień, 1967, reż. Kluba Henryk
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Kubiak Tadeusz
-
/ 73
SŁOŃCE WSCHODZI RAZ NA DZIEŃ
Postać Haratyka już w scenariuszu odczytywano, w moim przekonaniu, niesłusznie jako anarchistę, którego nie powinno się kreować na bohatera pozytywnego. Nie jest chyba tylko fikcją literacką przedstawienie człowieka pozornie skłóconego z panującym porządkiem, gdy on, pełen dobrej woli, chce ten porządek utwierdzić na sposób sobie dostępny. Haratyk to człowiek o własnej filozofii, o osobistym widzeniu świata, silny, egocentryczny – w efekcie jednak dla społeczeństwa cenny. I ten ostateczny walor postaci wart jest chyba filmu.
(F. Pieczka, Od Odryna do Haratyka, rozm. E. Smoleń-Wasilewska, „Film” 1968, nr 39)
Słońce wschodzi raz na dzień, 1967, reż. Kluba Henryk
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Maklakiewicz Zdzisław - aktor
Autor: Lewandowski Mieczysław
-
/ 73
SŁOŃCE WSCHODZI RAZ NA DZIEŃ
W „Słońce wschodzi raz na dzień” tak silnie podkreślana balladowość, „nikiforowatość” filmu – nie jest (…) równa sielance. Ballada ludowa bywa ostra i brutalna – i taka formuła została zaprezentowana w tym filmie.
(F. Pieczka, Od Odryna do Haratyka, rozm. E. Smoleń-Wasilewska, „Film” 1968, nr 39)
Słońce wschodzi raz na dzień, 1967, reż. Kluba Henryk
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, niezidentyfikowany - aktor
Autor: Lewandowski Mieczysław
-
/ 73
SŁOŃCE WSCHODZI RAZ NA DZIEŃ
Na moje nieszczęście ten film pięć lat przeleżał na półkach zanim trafił na ekrany kinowe. Gdyby od razu pojawił się na ekranach kin, to byłoby w tym samym roku, co „Żywot Mateusza”... Ze względu na dużą rozpiętość cech charakteru obu postaci, ocena kreacyjnych możliwości aktora byłaby chyba bardziej obiektywna.
(F. Pieczka, „Generała jak dotychczas nie udało mi się zagrać”, „Fakty” 1989, nr 45)
Słońce wschodzi raz na dzień, 1967, reż. Kluba Henryk
In the photo: Morgała Józef - aktor, Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Lewandowski Mieczysław
-
/ 73
URZĄD
Dzieci ratują mnie dość skutecznie przed czymś, co określiłbym „kompleksem sutanny”. Otóż od pewnego czasu chodzą za mną role księży. Wszystko zaczęło się od „Urzędu” Brezy, kręconego m.in. w Rzymie. Robiliśmy bez zezwolenia Watykanu i trzeba było bardzo się spieszyć. Biegałem więc po „wiecznym mieście” w sutannie, nie budząc niczyjego zdziwienia. Mój wygląd poważnego, solidnego księdza kiedyś bardzo nam nawet pomógł.
(F. Pieczka, Moje aktorskie przygody, „Trybuna Robotnicza”, 30.07.1972)
Urząd, 1969, reż. Majewski Janusz
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Gogolewski Ignacy - aktor
Autor: Kurzyp Stefan
-
/ 73
URZĄD
Otóż parę scen trzeba było nakręcić w winnicy. Znaleźliśmy odpowiednią pod Rzymem, ale właścicielka willi i ogrodu nie wyglądała na osobę, która zgodziłaby się udostępnić swoją posiadłość polskim filmowcom. Kierownik produkcji doszedł jednak do wniosku, że ja w roli księdza załatwię wszystko bez kłopotu. Oświadczył więc owej właścicielce, że chodzi o parę pamiątkowych ujęć dla autentycznego księdza. Zostałem więc z należytym szacunkiem przywitany. Mało tego – w piwnicy znalazła się konwia doskonałego wina dla całej ekipy, a w kuchni – znakomity razowiec. Oczywiście zarówno poczęstunek, jak i korzystanie z ogrodu i winnicy, nic nas nie kosztowały. Najwyraźniej w owej podwójnej roli księdza okazałem się dostatecznie przekonujący.
(F. Pieczka, Moje aktorskie przygody, „Trybuna Robotnicza”, 30.07.1972)
Urząd, 1969, reż. Majewski Janusz
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Gogolewski Ignacy - aktor
Autor: Kurzyp Stefan
-
/ 73
DOKTOR EWA
Tryb pracy w serialu jest dla aktora bardzo męczący. Rola Gustlika oznaczała dla mnie dwuletnie wyłączenie się z wszelkich innych zajęć – w teatrze, telewizji, filmie... Mój udział w „Doktor Ewie” skromny przecież, zajął mi 27 dni zdjęciowych, które odbywały się jednak z dużymi przerwami w ciągu całego roku.
(F. Pieczka, Aktor ludowy i znakomity, rozm. B. Frankowska, „Chłopska Droga”, 28.03.1971)
Doktor Ewa, 1970, reż. Kluba Henryk
In the photo: Wiśniewska Ewa - aktorka, Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Górski Jan
-
/ 73
DOKTOR EWA
W trakcie pracy nad „Doktor Ewą” pewien przypadek dobitnie mi przypomniał o gustlikowym wcieleniu. Wracałem właśnie samochodem ze zdjęć nad Zalewem Zegrzyńskim, gdy jakiś chłopiec zza płotu rzucił w mój samochód butelką. Miał szczęście bo trafił wprost w „Gustlika”, mniej szczęśliwy był natomiast w momencie konfrontacji, kiedy humor żywego „Gustlika” absolutnie nie pokrył się z jego wyobrażeniami (…) Oczywiście wszystko skończyło się na strachu – no i jakże by inaczej, na spotkaniu z całą klasą, która co do jednego znalazła się w miejscu „akcji”.
(F. Pieczka, Aktor ludowy i znakomity, rozm. B. Frankowska, „Chłopska Droga”, 28.03.1971)
Doktor Ewa, 1970, reż. Kluba Henryk
In the photo: Pieczka Franciszek (leży, z prawej) - aktor
Autor: Górski Jan
-
/ 73
PERŁA W KORONIE
Z Kazimierzem Kutzem znamy się od czasów szkoły teatralnej. Miałem grać w jego filmowym debiucie „Krzyż Walecznych”. Uważam go za wybitną osobowość w polskim filmie.
(F. Pieczka, Nie skostnieć w teatrze, rozm. M. Sztokfisz, „Sztandar Młodych”, 25.11.1979)
Perła w koronie, 1971, reż. Kutz Kazimierz
In the photo: Karwowski Jerzy - reżyser II, Kutz Kazimierz - reżyser, Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 73
PERŁA W KORONIE
Był to powrót do lat z dzieciństwa, powrót do rodzinnego domu. Mój ojciec był górnikiem, wiedziałem, co to jest redukcja, słowo strajk często słyszało się przed wojną w naszych domach. W 1946 roku ja także rozpocząłem fedrować w kopalni. Było to w Chorzowie. Kopalnia „Barbara-Wyzwolenie”. Zapowiadałem się na niezłego górnika, tak w każdym razie twierdził pewien sztygar, a on znał się na tym fachu.
(F. Pieczka, Aktor z górniczym rodowodem, rozm. Ł. Wyrzykowski, „Dziennik Zachodni”, 8-9.12.1979)
Perła w koronie, 1971, reż. Kutz Kazimierz
In the photo: Krawczyk Bernard (pierwszy z lewej) - aktor, Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Pieńkowski Romuald
-
/ 73
PERŁA W KORONIE
Grałem przywódcę strajku, człowieka, który powinien zdobyć zaufanie górników, a równocześnie sympatię widzów. Jak to osiągnąć, kiedy w filmie postać ta nie ma żadnego życia osobistego, oglądamy ją tylko na dole, w otoczeniu strajkujących górników. Postanowiłem więc być jednym z nich, nie manifestować tego swojego przywództwa, nie pokazywać natrętnie, że jestem mądrzejszy i wiem lepiej.
(Cztery sutanny Franciszka Pieczki. Rozm. M. D., „Życie Warszawy”, 11.02.1972)
Perła w koronie, 1971, reż. Kutz Kazimierz
In the photo: Madeja Tadeusz - aktor, Maruszczyk Henryk (z lewej, trochę zasłonięty) - aktor, Cnota Jerzy - aktor, Pieczka Franciszek - aktor, Krawczyk Bernard - aktor
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 73
PERŁA W KORONIE
I w „Perle w koronie” i w „Paciorkach jednego różańca” pracowałem entuzjastycznie, bo (…) wśród tych starzyków Kutza był jakby mój własny ojciec. On także, kiedy poszedł na emeryturę, żył nadal tylko życiem kopalni. Jest chyba szczególnie znamienne w tym właśnie zawodzie wielkie przywiązanie do miejsca pracy.
(F. Pieczka, …Głos mam donośny!, rozm. I. Stanisławska, „Trybuna Robotnicza”, 22.06.1980)
Perła w koronie, 1971, reż. Kutz Kazimierz
In the photo: Polok Alfred - aktor, Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 73
SZKLANA KULA
Nigdy wcześniej nie grałem takiego kloszarda. A gdy się dowiedziałem, że zdjęcia będziemy kręcić na Rynku w Krakowie, na poły ukrytą kamerą, w otoczeniu przypadkowych przechodniów, zafrapowało mnie to jeszcze bardziej. Dla aktora to niebagatelny sprawdzian: grać rolę w jakimś otoczeniu, wśród niczego nieświadomych ludzi i nie zdradzić się, że się jest aktorem.
(Niepublikowany wywiad Piotra Śmiałowskiego z Franciszkiem Pieczką, 21.11.2012)
Szklana kula, 1972, reż. Różewicz Stanisław
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 73
SZKLANA KULA
Nikt mnie nie poznawał. Któregoś dnia zdjęciowego doszło nawet do zabawnej sytuacji. Było bardzo gorąco i żeby trochę odsapnąć przed następnym ujęciem, wszedłem w bramę na Rynku, bo tam był cień. Usiadłem na jakichś schodach i niemal od razu przybiegł do mnie jakiś facet i zaczął takim niechętnym głosem wygadywać, że mu tu jakiś żebrak siedzi. Próbowałem mu tłumaczyć, że przysiadłem tylko na chwilę, bo tu jest chłodniej. A on krzyczy: tu nie ma co siedzieć, tu jest magazyn. Wywiązała się między nami mała dyskusja i on mnie w końcu pyta skąd idę.
- Ze Słomnik.
- A dokąd?
A ja cały czas nie wychodząc z roli:
- Do Góry Kalwarii na odpust.
Zaczął mi jeszcze coś tłumaczyć o higienie, o tym, że trzeba się za coś wziąć w życiu. To tylko świadczyło o potędze charakteryzacji, bo ja byłem już wtedy po Gustliku w „Pancernych” i praktycznie każdy mnie rozpoznawał.(Niepublikowany wywiad Piotra Śmiałowskiego z Franciszkiem Pieczką, 21.11.2012)
Szklana kula, 1972, reż. Różewicz Stanisław
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 73
SZKLANA KULA
Stanisław Różewicz nigdy niczego nie narzucał. Oczywiście przed zdjęciami omówiliśmy tę postać i jej znaczenie dla całego filmu, ale na planie dał mi już zupełną swobodę. Każdego wielkiego reżysera cechuje pewna ciekawość i otwartość na to, do czego dąży aktor, co chce pokazać. To wcale nie wynika z braku własnej wizji, ale ze świadomości, że taka otwartość aktora zainspiruje, obudzi w nim gejzer inwencji. Ja u Różewicza dostawałem wielkiego szwungu wewnętrznego, bo czułem, że coś ważnego współtworzę. To były oczywiście filmy Stanisława, ale on naprawdę potrafił wywołać wrażenie jakiegoś głębokiego współuczestnictwa. Biorąc pod uwagę jego talent, erudycję i pozycję w środowisku filmowym, to mógł zachowywać się bardziej autorytatywnie. Nikogo by to chyba nie dziwiło. Ale u Stanisława na planie była rodzinna atmosfera.
(Niepublikowany wywiad Piotra Śmiałowskiego z Franciszkiem Pieczką, 21.11.2012)
Szklana kula, 1972, reż. Różewicz Stanisław
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Stroiński Krzysztof - aktor, Potocka Małgorzata - aktorka, Różewicz Stanisław - reżyser
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 73
WESELE
Przewijają się tu wszystkie elementy znane z poprzednich obrazów reżysera – romantyzm, rozważania nad polską racją stanu, tendencja przemawiania obrazami. Osobiście obejrzałem film z zainteresowaniem i myślę, że wajdowska wizja „Wesela” znajdzie także uznanie szerokich rzesz publiczności.
(F. Pieczka, Moje aktorskie przygody, „Trybyna Robotnicza”, 30.07.1972)
Wesele [1972], 1972, reż. Wajda Andrzej
In the photo: Pszoniak Wojciech - aktor, Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Pajchel Renata
-
/ 73
WESELE
Gram role chłopów. To prawda. I jeśli spojrzeć na to ogólnie, to wszystko są chłopi: Haratyk, Czepiec, księża rodem ze wsi, nawet Mateusz. Przyznam się, że nigdy się nad tym nie zastanawiałem, co mnie inspiruje. Jestem synem górnika, urodziłem się na Śląsku Cieszyńskim, na wsi. Nazbierałem sobie – być może – zapas obserwacji ludzi żywych i prawdziwych, jakich znałem. Myślę jednak, że pokutuje u nas fałszywa opinia, że grać chłopa to jest takie proste, nieskomplikowane, jak on sam. O, bo już inteligenta grać trzeba inaczej: musi on mieć frustracje, alienacje, kawiarniano-lokalowy tryb życia. Chyba tak nie jest. Wszystko jest kwestią widzenia postaci. Mam na to swój subiektywny pogląd, który (…) zdradzę.
(„PP” rozmawia z laureatem konkursu filmowego Franciszkiem Pieczką, rozm. L. Gutkowska, „Panorama Północy”, 4.03.1973)
Wesele [1972], 1972, reż. Wajda Andrzej
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Piskorz Leszek - aktor
Autor: Pajchel Renata
-
/ 73
WESELE
Wielu aktorów, grając role ludzi prostych, stara się wykazać, że są mądrzejsi od nich (oczywiście o tę ich własną wiedzę). To błędne. Ja staram się nie być mądrzejszy od postaci, którą gram. Może właśnie na tym polega jej prawdziwość, wierność i trochę mój sukces.
(„PP” rozmawia z laureatem konkursu filmowego Franciszkiem Pieczką, rozm. L. Gutkowska, „Panorama Północy”, 4.03.1973)
Wesele [1972], 1972, reż. Wajda Andrzej
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Pajchel Renata
-
/ 73
CHŁOPI
To już czwarta sukienka zakonna w moim filmowym dorobku aktorskim (…) Mam doświadczenie i chociaż postać w filmie „Chłopi” jest jeszcze mniej eksponowana niż w powieści, zdążyłem już udzielić ślubu i wygłosić mowę pogrzebową. Wiąże się z tym zresztą dość zabawna historia. Otóż w tym przemówieniu gromiłem mieszkańców Lipiec za ich przewinienia. Film realizujemy wprawdzie w sąsiedniej wsi, ale ludzie z Lipiec Reymontowskich biorą w nim udział jako statyści. Byli bardzo dotknięci i mieli do mnie dużo pretensji o tę niesłuszną naganę.
(Cztery sutanny Franciszka Pieczki. Rozm. M. D., „Życie Warszawy”, 11.02.1972)
Chłopi [1973], 1973, reż. Rybkowski Jan
In the photo: Milski Stanisław (z lewej) - aktor, Ludwiżanka Barbara (w środku) - aktorka, Pieczka Franciszek - aktor (role ksiądz)
-
/ 73
ZIEMIA OBIECANA
Nie zawsze słuchać trzeba wskazówek wyłącznie reżysera. U Kazia Kutza – tak. Dwa razy dwa ma być cztery. I kropka. Ale u Wajdy już inaczej. Słucha propozycji, lubi radzić się aktorów, dopuszcza dyskusję, kontrowersyjne poglądy. Mogłem więc u Wajdy robić to, co mi w duszy grało...
(„PP” rozmawia z laureatem konkursu filmowego Franciszkiem Pieczką, rozm. L. Gutkowska, „Panorama Północy”, 4.03.1973)
Ziemia obiecana [1974], 1974, reż. Wajda Andrzej
In the photo: Dykiel Bożena - aktorka, Pieczka Franciszek - aktor, Olbrychski Daniel - aktor
Autor: Pajchel Renata
-
/ 73
POTOP
Realizacja tego filmu trwała najdłużej ze wszystkich, w których brałem udział, a plenery kręciliśmy nie tylko w Polsce, ale także w Kijowie, Mińsku i na stepach Białorusi.
(F. Pieczka, Wierzę, że najciekawszą kreację uda mi się dopiero stworzyć, rozm. M. Śledzińska, „Słowo Powszechne”, 28.09.1973)
Potop, 1974, reż. Hoffman Jerzy
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Olbrychski Daniel - aktor, Janicki Lesław - aktor, Janicki Wacław - aktor
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 73
POTOP
Gram tu starego Kiemlicza i mam dwóch dorodnych synów – bliźniaków, łudząco do mnie podobnych. Są to bracia Janiccy z Krakowa – plastyk i chemik, wybrani do filmu z racji owego podobieństwa.
(F. Pieczka, Moje aktorskie przygody, „Trybuna Robotnicza”, 30.07.1972)
Potop, 1974, reż. Hoffman Jerzy
In the photo: Janicki Lesław - aktor, Pieczka Franciszek - aktor, Janicki Wacław - aktor
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 73
GNIAZDO
W „Gnieździe”, reżyserowanym przez Jana Rybkowskiego, gram doradcę Mieszka I. We współczesnej nomenklaturze można by go nazwać ministrem spraw zagranicznych. I strasznie tam mało mówię, choć działam wiele. Ale podobno powinno to cechować wszystkich mężów stanu.
(Franciszek Pieczka, rozm. A. Borkowska, „Perspektywy” 1974, nr 7)
Gniazdo, 1974, reż. Rybkowski Jan
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 73
BLIZNA
Wydaje mi się, że moje dotychczasowe role, Kosy i Haratyka w filmach Henryka Kluby „Chudy i inni” oraz „Słońce wschodzi raz na dzień”, kolejarza z „Albumu polskiego” Jana Rybkowskiego, sołtysa w „Ciemnej rzece” Sylwestra Szyszki (…) określają społeczny rodowód takiego człowieka jak dyrektor Bednarz. To inteligent, ale inteligent nowego typu, który – jak ja – zrobił karierę dzięki mechanizmom awansu społecznego. Dlatego też w losach Bednarza zawarta jest cząstka i moich doświadczeń.
(F. Pieczka, Rodowód, rozm. B. Zagroba, „Film” 1977, nr 1)
Blizna, 1976, reż. Kieślowski Krzysztof
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Kurzyp Stefan
-
/ 73
BLIZNA
W „Bliźnie” Kieślowski zrezygnował z panującego w polskim kinie stereotypu dyrektora – człowieka o wrodzonej gładkości, życiowej elastyczności i niemalże arystokratycznych manierach (…) Psychicznie jestem przeciwieństwem Bednarza. Nie potrafię zorganizować sobie własnego życia, a tym bardziej nie miałbym odwagi kierować życiem innych. Jestem przede wszystkim aktorem i to takim, który nie lubi rozpraszać sił na różnych frontach (…) Aktorstwo wymaga spokoju, koncentracji, wewnętrznego rozluźnienia.
(F. Pieczka, Rodowód, rozm. B. Zagroba, „Film” 1977, nr 1)
Blizna, 1976, reż. Kieślowski Krzysztof
In the photo: niezidentyfikowany - aktor, Pieczka Franciszek - aktor, Stuhr Jerzy (z prawej, wyżej) - aktor, Skotnicki Jan (z prawej, niżej) - aktor
Autor: Kurzyp Stefan
-
/ 73
BLIZNA
W gruncie rzeczy nie ma czego zazdrościć dyrektorom (…) To nie tylko menadżer, to instytucja moralna. I tak przedstawiam Bednarza, przynajmniej w pierwszej części „Blizny”. Jest to człowiek uczciwy, dla którego nie ma sprzeczności między myślami, słowami i czynami. Ale późniejsze układy, kompromisy, uniki, taktyczne rozgrywki, zmuszają go do rezygnacji z prostolinijnego postępowania. W gruncie rzeczy przyznaje rację młodemu dziennikarzowi. Ale nie rezygnuje z kierowania budową, gdyż ma nadzieję, że on – człowiek uczciwy – może najlepiej ograniczy negatywne skutki bałaganu organizacyjnego.
(F. Pieczka, Rodowód, rozm. B. Zagroba, „Film” 1977, nr 1)
Blizna, 1976, reż. Kieślowski Krzysztof
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Tarkowski Michał - aktor
Autor: Kurzyp Stefan
-
/ 73
BLIZNA
Dyrektor, którego gram, nie jest postacią wzorcową, nie proponuje się go widzowi jako kogoś do naśladowania. Film nie daje również recept na idealne życie. Pewne pociągnięcia gospodarcze muszą wywołać konflikty w środowisku.
(F. Pieczka, Spotkanie z aktorem, rozm. Z. Ornatowski, „Ekran” 1977, nr 16)
Blizna, 1976, reż. Kieślowski Krzysztof
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Stuhr Jerzy - aktor
Autor: Kurzyp Stefan
-
/ 73
BLIZNA
Krzysztof Kieślowski to wytrawny dokumentalista, który swobodnie porusza się na tym terenie. Wiele scen było improwizowanych. Na przykład posiedzenie egzekutywy KW; jej członkami byli towarzysze ze szkoły partyjnej. Takie eksperymenty są niebezpieczne dla aktora. Trudno mu „przeskoczyć” naturszczyka, który gra siebie. Można wtedy stać się deklaratywnym i papierowym partnerem.
(F. Pieczka, Spotkanie z aktorem, rozm. Z. Ornatowski, „Ekran” 1977, nr 16)
Blizna, 1976, reż. Kieślowski Krzysztof
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Kurzyp Stefan
-
/ 73
BLIZNA
Początkowo najeżyłem się jak kot zagrożony przez psa. Bo Kieślowski ni stąd ni zowąd stawiał mnie wobec ludzi, którzy przez kamerą grali siebie. Na przykład w scenie angażowania przez Bednarza socjologów. Tych ludzi grali prawdziwi socjologowie, którzy nieraz znajdowali się w podobnych sytuacjach. Na dodatek nie miałem do tej sceny dialogów: reżyser określił tylko temat rozmowy.
(F. Pieczka, Rodowód, rozm. B. Zagroba, „Film” 1977, nr 1)
Blizna, 1976, reż. Kieślowski Krzysztof
In the photo: Kędzierski Paweł - aktor, Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Kurzyp Stefan
-
/ 73
BLIZNA
Ale Kieślowski – jak niewielu reżyserów – trafnymi, nieraz dowcipnymi uwagami czy porównaniami wziętymi z życia potrafi skierować aktora na właściwy trop.
(F. Pieczka, Rodowód, rozm. B. Zagroba, „Film” 1977, nr 1)
Blizna, 1976, reż. Kieślowski Krzysztof
In the photo: Kieślowski Krzysztof - reżyser, Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Pieńkowski Romuald
-
/ 73
OKRĄGŁY TYDZIEŃ
W filmie „Okrągły tydzień” Tadeusza Kijańskiego zagrałem emerytowanego górnika, który swemu wnukowi opowiada baśnie związane z kopalniami. Jest to świat fantazji, bardzo potrzebny współczesnemu człowiekowi. W teatrze już od dawna gram starych ludzi, w filmie po raz pierwszy. Kiedyś w czasie przerwy w zdjęciach poszedłem ucharakteryzowany do pobliskiej restauracji i usłyszałem czyjś głos: „jak ten Gustlik się postarzał”.
(F. Pieczka, Spotkanie z aktorem, rozm. Z. Ornatowski, „Ekran” 1977, nr 16)
Okrągły tydzień, 1977, reż. Kijański Tadeusz
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
-
/ 73
OKRĄGŁY TYDZIEŃ
Żartobliwie można powiedzieć, że Hubert Siersza z filmu Kutza „Perła w koronie” doczekał się zasłużonej emerytury i swojemu wnukowi (…) opowiada przeróżne historie.
(Franciszek Pieczka w „Locie nad kukułczym gniazdem”, rozm. T. Petz, „Głos Pracy”, 23-24.04.1977)
Okrągły tydzień, 1977, reż. Kijański Tadeusz
In the photo: Jakubik Arkadiusz - aktor, Pieczka Franciszek - aktor
-
/ 73
PLACÓWKA
Starannie zawsze przeglądam scenariusz, no ale film powstaje na planie zdjęciowym. Bo czyż „Placówka” Prusa nie jest wspaniałą powieścią, a film... szkoda gadać. I nie najważniejsze są dla mnie sądy krytyków, oceny ich od dawna już traktuję z przymrużeniem oka, są one raczej studium, kto z kim i przeciw komu. Istotne jest dla mnie przyjęcie obrazu przez widzów.
(F. Pieczka, Aktor z górniczym rodowodem, rozm. Ł. Wyrzykowski, „Dziennik Zachodni”, 8-9.12.1979)
Placówka, 1979, reż. Skonieczny Zygmunt
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor (role chłop), Lipowska Teresa - aktorka (role gospodyni)
-
/ 73
RYŚ
Alojz to mężczyzna o wielkiej i silnej osobowości. Nieco pokrewną mu postać, ludowego przywódcy Haratyka, zagrałem wcześniej u Henryka Kluby w „Słońce wschodzi raz na dzień”. Nie ukrywam, że doświadczenie z Haratykiem bardzo pomogło mi zbudować postać Alojza. Na planie „Rysia” uciekałem od wszelkiej ostentacji – nic nie wiemy o motywacjach bohatera, o jego emocjach też niedużo. Właściwie wiemy tylko to, że jest wdowcem. Różewicz chciał, by ta postać rodziła się z jakichś minireakcji i minigestów. Gdy dziś myślę o „Rysiu”, to ten film tylko zyskuje. W dzisiejszych czasach mamy masę zdarzeń, które pogrążają kogoś na zawsze tylko na podstawie jakichś spostrzeżeń niepopartych żadnymi dowodami. Gdyby to nie trafiło na taką silną osobowość jak Alojz, to pewnie ciche oskarżenia całej parafii złamałyby mu życie. Ale dzięki temu, że potrafił być ponad to, wyszedł z tej dramatycznej sprawy bez psychicznego szwanku. Stanisław Różewicz był twórcą bardzo wyczulonym na takie sploty wydarzeń, na wymykającą się racjonalnym kryteriom krzywdę. Był w pewnym sensie moralistą, szukającym pozytywnego przesłania.
(Niepublikowany wywiad Piotra Śmiałowskiego z Franciszkiem Pieczką, 21.11.2012)
Ryś [1981], 1981, reż. Różewicz Stanisław
In the photo: Radziwiłowicz Jerzy - aktor (role ksiądz), Pieczka Franciszek - aktor
Autor: Isajewicz Marcin
-
/ 73
KONOPIELKA
Mój udział w tym filmie nie był znaczący. Razem z Anią Milewską potrzebni byliśmy Leszczyńskiemu jako maskotki, bo kojarzyliśmy mu się z sukcesem „Żywotu Mateusza”. Chciał nas mieć przy sobie na planie, tak jak chce się czasem podczas jakiegoś ważnego egzaminu życiowego mieć przy sobie pluszowego misia czy mamucią kość.
(F. Pieczka, Życie uczy pokory, rozm. J. Koźbiel, „Tygodnik Kulturalny” 1983, nr 49)
Konopielka, 1981, reż. Leszczyński Witold
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor (role Pan Bóg)
Autor: Wesołowski Tomasz
-
/ 73
AUSTERIA
Prywatnie bardzo szanuję wartości, których uosobieniem jest stary Tag: filozofię życiową, która pozwala mu na równowagę w przyjmowaniu niespodzianek losu, afirmację życia, rozumienie jego okrutnych praw. Jestem zafascynowany tą mądrością, zapisaną w kulturze żydowskiej, wyrażaną w postaci Taga i Tewje Mleczarza ze „Skrzypka na dachu”.
(F. Pieczka, Haratyk, Matis, Tag, rozm. K. Demidowicz, „Film” 1989, nr 11)
Austeria, 1982, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor (role Żyd), Wieczorek Izabela - aktorka, Bajuk Zofia - aktorka
Autor: Kołodziejski K.
-
/ 73
AUSTERIA
Mój Tag – stary, dobry, doświadczony Żyd, żył na rozstajach Europy, przez którą przetaczała się historia. Grałem człowieka dużo starszego niż wówczas byłem. To był taki jakby mój Król Lear. Z Jerzy Kawalerowiczem spotkałem się już na planie dużo wcześniej niż powstawała „Austeria”. Pracowałem z nim w „Matce Joannie od Aniołów”. To są niezapomniane doświadczenia. „Austeria” to mieszanie kultur, nawarstwianie religii i nawyków, Żydzi, prawosławni, Kozacy, Polacy, Austriacy, Węgrzy... Wydaje mi się, że starałem się w tym filmie zrozumieć taką różnorodność narodową. Urodziłem się na południowych kresach Polski – tam również było przenikanie kultur, mieszanie się języków w gwarze. To wszystko odbywało się dość łagodnie, aż do wybuchu nienawiści w latach 30.
(F. Pieczka, Irytuję się, gdy ktoś próbuje wystawiać mi noty cenzorskie, rozm. A. Kietrys, „Głos Wybrzeża”, 12.07.1995)
Austeria, 1982, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Kawalerowicz Jerzy - reżyser, Pieczka Franciszek - aktor (role Żyd)
Autor: Kołodziejski K.
-
/ 73
AUSTERIA
Tragedia, prawie antyczna, jest wstrząsająca. Chasydzi giną, choć w nich nie było winy. Zresztą zakończenie filmu zostało zmienione po interwencji cenzury. W tekście Stryjkowskiego Żydzi giną od kul Kozaków, w filmie kazano zmienić to na jakiś przypadkowy atak. Ale i tak rzeka zabarwia się na czerwono, a śmierć niewinnych jest wstrząsająca.
(F. Pieczka, Irytuję się, gdy ktoś próbuje wystawiać mi noty cenzorskie, rozm. A. Kietrys, „Głos Wybrzeża”, 12.07.1995)
Austeria, 1982, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Lercher Herman (z lewej, z siwą brodą) - aktor (role Żyd), Herman Szymon (w głebi, w kaszkiecie) - aktor (role Żyd), Pieczka Franciszek (w środku) - aktor (role Żyd), Hencz Jan (w okularach) - aktor (role Żyd), Szwejlich Michał (na pierwszym planie, z prawej) - aktor (role Żyd), Białkowicz Michał (pierwszy z prawej) - aktor (role Żyd), Czarko Adam (w głębi, pierwszy z lewej) - aktor (role Żyd)
Autor: Kołodziejski K.
-
/ 73
WIERNA RZEKA
Lubię (…) sługę Szczepana z „Wiernej rzeki”. Do realizacji przyczynił się Rakowski. Kiedy już film powstał, któryś z ówczesnych notabli zakazał jego wyświetlania. Podobno źle się tam mówiło o carze. Podobno nawet Rosjanie się z nas śmiali z tego powodu.
(F. Pieczka, Jestem dziedzicem, „Dziennik Zachodni”, 12-14.03.1993)
Wierna rzeka [1983], 1983, reż. Chmielewski Tadeusz
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Pieczyńska Małgorzata - aktorka
Autor: Górski Jan
-
/ 73
JAŃCIO WODNIK
Jest między nami [z Kolskim] pewne duchowe pokrewieństwo. Podoba mi się jego poetycki sposób pokazywania ludzkich dramatów, tajemnic, pragnień. Kolski idzie własną drogą, nie zwracając uwagi na żadne mody. Nie lubi zgiełku, wypowiada się oszczędnie, ale warto go słuchać. W kinie i prywatnie. Jest przeciwieństwem tych, którzy lubią mówić dużo i głośno, nie mając nic do powiedzenia. Zabawne, że poznałem go, gdy miał 9 lat, jest synem mojego znajomego, montażysty filmowego. Powiedział wtedy: zostanę reżyserem. Po dwudziestu paru latach zjawił się u mnie ze słowami: dotrzymałem obietnicy i chcę, żeby pan zagrał w moim filmie.
(F. Pieczka, Kamedułą bosym nie jestem, rozm. K. Demidowicz, „Film” 1994, nr 2)
Jańcio Wodnik, 1993, reż. Kolski Jan Jakub
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Linda Bogusław - aktor, Kolski Jan Jakub - reżyser, niezidentyfikowany - ?
Autor: Kurzyp Stefan
-
/ 73
Zagrałem więc w „Pogrzebie kartofla”, „Jańciu Wodniku”, „Pograbku” i paru innych jego filmach. Spotkanie z Jankiem Kolskim było dla mnie sporym zaskoczeniem. Młody człowiek, dopiero na dorobku, a już mający wszystkie cechy rasowego reżysera.
(F. Pieczka, Samotnik, rozm. J. Bończa-Szabłowski, „Rzeczpospolita”, 2.11.2001)
Pogrzeb kartofla, 1990, reż. Kolski Jan Jakub
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
-
/ 73
Kolski stwarza bardzo dobrą atmosferę, w której aktor może pokazać pełnię swoich możliwości. Aktorzy są, wbrew pozorom, bardzo czuli, łatwo ich zablokować. Kolski jest człowiekiem o wielkiej wrażliwości na rzeczy pozornie błahe. Pokazuje w swoich filmach ludzi, którzy nie potrafią zwerbalizować swoich uczuć, a pomimo to wiedzą dużo o świecie, w którym żyją. Wróżę Kolskiemu dużą przyszłość.
(F. Pieczka, Aktorzy są wrażliwi, rozm. A. Ubertowska, „Gazeta Morska”, 12.11.1993)
Pogrzeb kartofla, 1990, reż. Kolski Jan Jakub
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor
-
/ 73
JAŃCIO WODNIK
Boguś Linda wcale nie jest taki, jak postacie, które grywa. W gruncie rzeczy jest bardzo miękki. Muszę powiedzieć, że kontakt z nim był dla mnie prawdziwą przyjemnością. Postać Stygmy, którego gra Linda, jest przeciwieństwem mojego bohatera, ale pod koniec filmu jakoś się ze sobą schodzimy, odnajdujemy wspólny język.
(F. Pieczka, Aktorzy są wrażliwi, rozm. A. Ubertowska, „Gazeta Morska”, 12.11.1993)
Jańcio Wodnik, 1993, reż. Kolski Jan Jakub
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Linda Bogusław - aktor
Autor: Kurzyp Stefan
-
/ 73
Grałem postać św. Piotra m.in. w końcowych scenach „Quo vadis”, gdy Apostoł powraca do Rzymu. Ze wzgórza w czasie zdjęć widzieliśmy dach Bazyliki Watykańskiej. Było to w 1999 roku, żył wówczas nasz Papież. Świadomość tego, że niedaleko, w apartamentach watykańskich, jest nasz Jan Paweł II na tronie Piotrowym, dodawała mi otuchy i była dla mnie ogromnym przeżyciem. Uroczysta prapremiera filmu odbyła się w 2001 roku w Watykanie w obecności Jana Pawła II. Zdarzyło mi się pierwszy raz oglądać „Quo vadis” dopiero podczas tej prapremiery, choć zazwyczaj aktorzy mogą wcześniej oglądać filmy ze swoim udziałem. Ze wzruszeniem wspólnie z Ojcem Świętym przeżywaliśmy ten film o czasach jego Poprzednika na papieskim urzędzie. Ojciec Święty był poruszony tym, co widział, a dla wielu artystów, także i dla mnie, było to pierwsze z nim spotkanie. Tej ważnej chwili w moim życiu nigdy nie zapomnę.
(F. Pieczka, Widziałem Boga Żywego, rozm. M. Kaniowska, „Niedziela” 2007, nr 4)
-
/ 73
Przyjemnością jest to, że niekiedy mogę nie być sobą, że mogę wejść w inną psychikę i zobaczyć siebie w tym innym „ubraniu”. Zresztą w filmie Kolskiego „Grający z talerza” jest taka scena, gdy ja już niby umarłem, lecę (na podnośniku) do góry i patrzę na swoje ciało pod drzewem i mówię: „Podłóżcie mi coś ciepłego pod tyłem, żeby się nie przeziębił”. I to jest ta największa przyjemność: spojrzeć na siebie w innej postaci.
(F. Pieczka, Aktorzy potrzebują uznania, rozm. M. Lenarciński, „Wiadomości dnia”, 19.01.1997)
more