-
/ 40
Już w szkole teatralnej zostałam „zaszufladkowana” jako aktorka komediowa, charakterystyczna. Można się nauczyć techniki wykonywania określonego typu aktorstwa, a więc opanować tajniki odpowiedniego poruszania się, ustawienia głosu itp., ale nie można się nauczyć np. wiskomiki. Z tym człowiek się rodzi. Wystarczy, żeby np. Kobuszewski pojawił się na scenie i już ludzie się śmieją. Oczywiście, trzymanie się określonego typu ról jest niebezpieczne. Jak każda jednostronność. Konieczna jest gimnastyka zawodowa, a więc próbowanie swych sił w różnych rodzajach aktorstwa. Tym bardziej, że każdy z nich ma swoją odrębną technikę.
(B. Krafftówna, Nie wiem, co mnie jeszcze zafascynuje, rozm. (M.B.), „Zielony Sztandar”, 3.08.1975)
more -
/ 40
SPRAWA DO ZAŁATWIENIA
Miałam to szczęście, że przystępując do pracy w filmie byłam już dość mocno stojącą na nogach aktorką teatralną. Premiera „Sprawy do załatwienia”, gdzie debiutowałam pod kierunkiem reżyserów Jana Rybkowskiego i Jana Fethke, odbyła się jesienią 1953 roku, kiedy to miałam już za sobą kilka sezonów gęsto wypełnionych pracą w teatrze. Ten początek współpracy z kinematografią był, może bardziej niż się zdaje, znaczący dla mojej aktorskiej biografii. (…) Dość długo jeszcze, wchodząc w normalny tryb pracy scenicznej, kiedy przed południem trzeba grać jedną, a wieczorem inną rolę i w innym gatunku literackim, odczuwałam niedogodności takiego trybu pracy. A cóż dopiero, gdy do tych, dostatecznie przecież absorbujących psychikę zajęć, dochodzą występy przed kamerą filmową lub telewizyjną! Dlatego mogę mówić o szczęściu, że zetknęłam się z filmem jako aktorka w miarę dojrzała w technice gry scenicznej i na planie mogłam wspierać się umiejętnościami wyniesionymi z teatru. Inna sprawa, że w tych właśnie latach panowała moda na tzw. odteatralnienie gry aktorskiej. Twierdziło się, że aktor teatralny nie zdaje egzaminu przed kamerą, reżyserzy filmowi tęsknili do genialnych „naturszczyków”, z których twarzy i gestów mogliby lepić własne kreacje. Inną skrajnością było mówienie o konieczności powołania jakiegoś zespołu aktorów wyłącznie filmowych, specjalnie do tej pracy predestynowanych.
(B. Krafftówna, Niepokoje i satysfakcje (1), oprac. (el), „Film” 1974, nr 15)
Sprawa do załatwienia, 1953, reż. Rybkowski Jan , reż. Fethke Jan
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka (role urzędniczka), Marszel Barbara - aktorka, Piotrowska Gizela - aktorka
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 40
SPRAWA DO ZAŁATWIENIA
Niedawno widziałam ten fragment [„Sprawy do załatwienia”] przy jakiejś okazji, patrzyłam i nie mogłam samej siebie poznać. A filmu w ogóle nie pamiętam. Ale pamiętam próbę techniczną, spotkanie aktorów z reżyserem. Podszedł do mnie ktoś z ekipy, przystawiał mi do twarzy aparat, zaczęłam liczyć: „Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem”. Ręka mu zadrżała i zapytał: „A cóż pani robi? Dlaczego pani liczy?”. „Jak to dlaczego? Dźwięk pan sprawdza”. „Nie, światło sprawdzam”. Bo to był światłomierz. Musiałam się nauczyć techniki, ale kamerę polubiłam od razu, bo zrozumiałam, że jest partnerem, współgra z aktorem.
(Krafftówna w krainie czarów. Barbara Krafftówna w rozmowie z Remigiuszem Grzelą, Warszawa 2016, s. 116)
Sprawa do załatwienia, 1953, reż. Rybkowski Jan , reż. Fethke Jan
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka (role urzędniczka)
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 40
DESZCZOWY LIPIEC
Dla mnie jednak najważniejszym warsztatem pracy była i jest scena. Spotkania z filmem, choć nieraz miłe i zawodowo płodne, zdarzały się na tyle rzadko, że nie stanowiły istotnej konkurencji dla teatru. Po „Sprawie do załatwienia” dopiero cztery czy pięć lat później otrzymałam niewielką rolę w „Deszczowym lipcu” reż. Leonarda Buczkowskiego. W tej sentymentalnej historii wakacyjnego romansu, rozgrywającego się w zakopiańskim plenerze, wystąpiłam jako jedna z wczasowiczek.
(B. Krafftówna, Niepokoje i satysfakcje (1), oprac. (el), „Film” 1974, nr 15)
Deszczowy lipiec, 1957, reż. Buczkowski Leonard
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka, Szczepkowski Andrzej - aktor
Autor: Wieżan Tadeusz
-
/ 40
POPIÓŁ I DIAMENT
W tym samym czasie otrzymałam też propozycję, która okazała się jedną z ciekawszych w mojej karierze aktorki filmowej. „Popiół i diament” czytali wszyscy. I ja znałam tę książkę, zdumiałam się więc, gdy okazało się, że Andrzej Wajda widzi mnie w swoim filmie jako Stefkę. Pojechałam do Wrocławia, gdzie kręcono zdjęcia i podczas pierwszej, wstępnej rozmowy z reżyserem zapytałam go, czym się kieruje, iż tak wyraźnie określoną przez autora postać proponuje mnie.
Stefka została opisana przez Andrzejewskiego jako dziewczyna prosta, zdrowa, o bardzo zdecydowanej fizyczności; jako dziewczyna, która ma siłę w rękach i nikogo nie zdziwi, gdy z tej siły skorzysta. Wydawało mi się niemożliwe prezentowanie podobnej postaci w filmie: czułam swoje drobne ręce zupełnie niepodobne do rąk Stefki z powieści – swoje warunki fizyczne, nieprzystające, jak sądziłam, do rysunku tej postaci.
(B. Krafftówna, Niepokoje i satysfakcje (1), oprac. (el), „Film” 1974, nr 15)
Popiół i diament, 1958, reż. Wajda Andrzej
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka, Skowroński Zbigniew - aktor
Autor: Zdort Wiesław
-
/ 40
POPIÓŁ I DIAMENT
Andrzej Wajda nie był wcale zdumiony moim pytaniem i moimi wątpliwościami. Powiedział, że dokładnie przemyślał tę sprawę i że nie chodzi mu o identyczność w stosunku do pierwowzoru literackiego, a raczej o przeniesienie na ekran pewnego typu mentalności. Oczywiście, przy takiej koncepcji reżysera wiedziałam, że Stefkę będę mogła zagrać, chociaż jakby wbrew sobie: przeciwko temu, jak wyglądam i jaka jestem, wbrew własnej fizyczności. Zadanie okazało się ciekawe – a i efekt chyba nie najgorszy. Ta rola przypomina, jak trudno przewidzieć ostateczny wynik naszych aktorskich działań. Zwłaszcza, gdy spotykamy się z zadaniem niekonwencjonalnym, z czymś nowym.
(B. Krafftówna, Niepokoje i satysfakcje (1), oprac. (el), „Film” 1974, nr 15)
Popiół i diament, 1958, reż. Wajda Andrzej
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka, Skowroński Zbigniew - aktor (role dyrektor hotelu)
Autor: Zdort Wiesław
-
/ 40
W „Popiele i diamencie” (…) po raz pierwszy spotkałam się na planie ze Zbyszkiem Cybulskim, z którym później często los mnie wiązał. Przede wszystkim w „Jak być kochaną” Hasa, mojej największej i najbardziej liczącej się roli. Ale zamiast o sobie, może powiem o Zbyszku. To był wspaniały partner, cudowny kolega. Życzliwy, serdeczny, uważny. Ileż razy przerywał zdjęcia, bo zauważył, że ujęcie jest niekorzystne dla partnerki, że jakiś cień pada na jej twarz, że on ją zasłania. Praca była dla niego wszystkim, nie kończyła się z dniem zdjęciowym. Godzinami mógł mówić o każdym szczególe, rozpytywał kolegów, czy dobrze wypadł, radził się, czekał na uwagi, lubił pochwały z ust partnerów. Taki człowiek i taki kolega jak Zbyszek pozostaje w pamięci na zawsze. Graliśmy ze Zbyszkiem w „Pamiętniku znalezionym w Saragossie”, w „Szyfrach”, w „Ich dniu powszednim”.
(B. Krafftówna, Mój pierwszy klaps, „Express Wieczorny”, 14.11.1975)
Ich dzień powszedni, 1963, reż. Ścibor-Rylski Aleksander
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka, Cybulski Zbigniew - aktor
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 40
NIKT NIE WOŁA
Od czasu studiów obciążona jestem potrzebą pracy precyzyjnej. Najbardziej odpowiada mi kameralna atmosfera, swoisty rodzaj intymności, w niewielkiej grupie pracujących nad tym samym zadaniem ludzi. Cenię sobie również wszelkie próby oderwania się od powielanych wzorów, ciekawe eksperymenty sceniczne i filmowe. Dlatego tak dobrze wspominam film „Nikt nie woła” Kazimierza Kutza. Realizowano go w oparciu o scenariusz Józefa Hena. Akcja toczyła się w pierwszych tygodniach po zakończeniu wojny, gdzieś na ziemiach odzyskanych. Brałam udział w tej części filmu, która pokazywała wejście do miasteczka tłumu repatriantów, gwałtowne zetknięcie różnych grup etnicznych. Grałam postać Niury, wiejskiej dziewczyny z kresów.
(B. Krafftówna, Niepokoje i satysfakcje (2), oprac. (el), „Film” 1974, nr 16)
Nikt nie woła, 1960, reż. Kutz Kazimierz
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 40
NIKT NIE WOŁA
Kazimierz Kutz i operator Jerzy Wójcik pracowali metodami daleko odbiegającymi od przyjętych wówczas w polskim filmie. Inaczej prowadzono aktorów, inaczej organizowano plan zdjęciowy, intensywność przeżyć bohaterów znajdowała odpowiednik w dociekliwym i precyzyjnym budowaniu nastrojów i sytuacji. Chwilami mogło się zdawać, że od realizmu przechodzimy do abstrakcji. Było to jednak coś, co wciągało, nowe zadania pobudzały do własnych niekonwencjonalnych propozycji, na planie panował klimat twórczego zaangażowania w pracę.
(B. Krafftówna, Niepokoje i satysfakcje (2), oprac. (el), „Film” 1974, nr 16)
Nikt nie woła, 1960, reż. Kutz Kazimierz
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 40
NIKT NIE WOŁA
W niektórych scenach zaskoczeniem był dla mnie brak dekoracji, detali. Jest ściana, przy niej krzesło, siedzę na nim profilem do kamery i grając na gitarze, śpiewam romans „Jamszczik nie goni łoszadiej”... Znowu wielką bazą była pantomima, czyli ciało. Bo co ciało pokazuje? To był epokowy moment dla wykonawcy, że reżyser stawia aktora w pustej przestrzeni i jest tylko szkic. Najczystszy możliwy obraz zawierał się w rysunku postaci, w przygarbieniu. I piosenka, która niesie nostalgię, naznacza całą wymowę filmu.
(Krafftówna w krainie czarów. Barbara Krafftówna w rozmowie z Remigiuszem Grzelą, Warszawa 2016, s. 120)
Nikt nie woła, 1960, reż. Kutz Kazimierz
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Nurzyński Antoni
-
/ 40
NIKT NIE WOŁA
Film „Nikt nie woła” był propozycją na tyle nową, że spotkał się z kontrowersyjnym przyjęciem. Sądzę jednak, że czas działa na jego korzyść, że emocje i myśli ożywiające wówczas cały zespół realizatorski przebiły się po latach do szerszego grona odbiorców.
(B. Krafftówna, Niepokoje i satysfakcje (2), oprac. (el), „Film” 1974, nr 16)
Nikt nie woła, 1960, reż. Kutz Kazimierz
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Nurzyński Antoni
-
/ 40
JAK BYĆ KOCHANĄ
Zasługą Kazimierza Brandysa było takie tworzywo literackie, które niezwykle sugestywnie określało portret psychologiczny kobiety, opanowanej przez dwie pasje: teatr i miłość. Wojciech Has potrafił stworzyć na planie niezwykłą atmosferę artystyczną, której wynikiem było maksymalnie współgranie reżyserii, sztuki aktorskiej i techniki filmowej. Moja praca nad rolą była ogromnie absorbująca, pochłonęła prawie cały mój czas i zdominowała moje życie wewnętrzne. Niemal rzeczywiście stałam się Felicją. Opanowałam całą rolę pamięciowo i sytuacyjnie równie dokładnie, jakbym musiała to zrobić w teatrze, choć film, w którym chronologia wydarzeń rodzi się dopiero w montażu, wcale tego od aktora nie wymaga.
(Barbara Krafftówna, rozm. A. Iskierko, „Ekran” 1971, nr 51)
Jak być kochaną, 1962, reż. Has Wojciech Jerzy
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Zachwajewski Janusz
-
/ 40
JAK BYĆ KOCHANĄ
Grając w określonych ujęciach, pamiętałam, że jestem Felicją, której życie przeszłe i obecne znam dokładnie, rozumiem motywy postępowania, znam jej zalety i słabości. Oprócz uznania, wyrażonego przez widzów i krytyków, najcenniejsza była dla mnie opinia autora, który pisząc „Jak być kochaną” miał przed oczyma konkretną postać o określonych, różnych od moich cenach fizycznych, po filmie zaś powiedział, iż sugestia obrazu filmowego skłoniła go do odrzucenia pierwowzoru, że Felicja to dla niego właśnie Krafftówna.
(Barbara Krafftówna, rozm. A. Iskierko, „Ekran” 1971, nr 51)
Jak być kochaną, 1962, reż. Has Wojciech Jerzy
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka, Młodnicki Artur - aktor
Autor: Zachwajewski Janusz
-
/ 40
JAK BYĆ KOCHANĄ
Autor zdjęć Stefan Matyjaszkiewicz miał koncepcję portretu, zapamiętałam to, jakbym znalazła się na sesji u malarza, gdzie model siedzi i nie ma prawa zmieniać pozycji. Liczyły się milimetry, jak blisko może podjechać kamera. Has zarządzał: „Mówisz tekst wprost do kamery, chciałbym, żeby monolog był zakończony en face i żebyś spuściła powieki i odliczyła: raz, dwa, trzy, cztery”. I tak robiłam. Ale starałam się też jeszcze coś przekazać od siebie. Swoje wyobrażenie postaci. Czasami wypełnić jakąś myślą, która jest w kontrze do sytuacji. Szalenie trudno jest to opowiedzieć.
(Krafftówna w krainie czarów. Barbara Krafftówna w rozmowie z Remigiuszem Grzelą, Warszawa 2016, s. 176)
Jak być kochaną, 1962, reż. Has Wojciech Jerzy
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Zachwajewski Janusz
-
/ 40
JAK BYĆ KOCHANĄ
Has miał w głowie cały montaż. Montowała wspaniała Zofia Dwornik, miał do niej pełne zaufanie i to była jego ukochana montażystka, ale pracował razem z nią. Wszystko było ustawione naprawdę co do milimetra. Mówiłam wózkarzowi, który pcha wózek z kamerą, żeby dokładnie obserwował, bo kiedy kończę słowo, powinien wziąć wdech, policzyć wolno do trzech i dopiero ruszyć, bo wtedy właśnie poruszę ciało do powstania z fotela. Dlatego moja gra była tak płynnie i sugestywnie zarejestrowana.
(Krafftówna w krainie czarów. Barbara Krafftówna w rozmowie z Remigiuszem Grzelą, Warszawa 2016, s. 176-177)
Jak być kochaną, 1962, reż. Has Wojciech Jerzy
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka, Cybulski Zbigniew - aktor
Autor: Zachwajewski Janusz
-
/ 40
JAK BYĆ KOCHANĄ
Wnosiłam różne propozycje. Kiedy kręciliśmy sceny w samolocie, na których rozpięta jest opowieść Felicji, uparłam się, żeby siedzieć przez wiele godzin w szpilkach, kompletnie ubrana. Kręcono mnie od pasa w górę, więc to nie było potrzebne, a siedzenie w butach na obcasie stanowiło dużą niewygodę. Ale ta niewygoda była mi potrzebna do opowiedzenia historii Felicji.
(Krafftówna w krainie czarów. Barbara Krafftówna w rozmowie z Remigiuszem Grzelą, Warszawa 2016, s. 17)
Jak być kochaną, 1962, reż. Has Wojciech Jerzy
In the photo: Maklakiewicz Zdzisław - aktor (role dziennikarz), Kwaśniewska Wiesława - aktorka (role fotoreporterka), Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Zachwajewski Janusz
-
/ 40
JAK BYĆ KOCHANĄ
Wiadomo (…), że ludzi określamy nie tylko po postawie i rysach twarzy, ale także po sposobie mówienia. Słowo, intonacja, barwa głosu i jego skala ma ogromne znaczenie dla rysunku postaci. W filmie Hasa, w którym wewnętrzny monolog bohaterki ma do spełnienia tak kapitalną funkcję, głos musiał odegrać rolę ważnego instrumentu w filmowej charakterystyce psychiki bohaterki. Szczególnie jeden moment wydaje mi się tu wart uwagi. Bohaterka, komentując wydarzenia sprzed lat, jest dojrzalsza od samej siebie z tego okresu; przeszłość, o której opowiada, jeszcze na niej ciąży, lecz nie w takim jak dawniej stopniu, już się nieco wyzwoliła spod jej ciężaru. Zmiany te uwierzytelnia jak gdyby głos bohaterki, o wielu odcieniach znaczeniowych, zmieniający barwę od wzruszenia do drwiny, od refleksji do żartu.
(Barbara Krafftówna, rozm. A. Iskierko, „Ekran” 1971, nr 51)
Jak być kochaną, 1962, reż. Has Wojciech Jerzy
In the photo: Cybulski Zbigniew - aktor, Krajewska Mirosława - aktorka (role zakonnica), Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Zachwajewski Janusz
-
/ 40
JAK BYĆ KOCHANĄ
Film konfrontuje dwie miłości: osobistą z miłością do świata, ludzi. Czy ta druga może zastąpić pierwszą? Na pewno nie. Felicja – jako kobieta z teraźniejszości – jest popularną, lubianą, aktorką. Obca dziewczyna pisze do niej z Paryża, że chce zostać jej córką. A jednak, ile jest w tej kobiecie goryczy, poczucia zawodu. Z drugiej strony, miłość do drugiego człowieka zamknięta, wyizolowana w świecie obcym i wrogim, też nie byłaby szczęściem... To również sprawa przedłużenia życia, dzieci. Ludzie, którzy wiodą spokojne, dobre życie, którym spełniły się zamierzenia, a to jedno – nie, czują się w pewnym momencie okrutnie wynaturzeni.
(B. Krafftówna, Jak być kochaną, rozm. K. Starczak, „Fakty i Myśli” 1973, nr 1)
Jak być kochaną, 1962, reż. Has Wojciech Jerzy
In the photo: Gliński Wieńczysław - aktor, Fijałkowski Józef - aktor (role barman), Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Zachwajewski Janusz
-
/ 40
JAK BYĆ KOCHANĄ
W „Jak być kochaną” mogłam odwołać się do własnych wspomnień z ponurego okresu wojny i okupacji, choć przeżywałam jej jeszcze jako dziewczynka. Cieszy mnie zresztą, że właśnie ten film nie zestarzał się, że wciąż przemawia do widza, nawet z małego ekranu.
(B. Krafftówna, Nie tylko uśmiech, rozm. D. Sochacka, „Kobieta i życie” 1977, nr 4)
Jak być kochaną, 1962, reż. Has Wojciech Jerzy
In the photo: Pieracki Józef (siedzi, z lewej) - aktor, Tobiasz Zdzisław (stoi, w kapeluszu) - aktor, Litwin Krzysztof (siedzi, w środku) - aktor, Netto Irena (siedzi, z prawej) - aktorka, Skorulski Tadeusz (stoi, w hełmie) - aktor, Krafftówna Barbara (w głębi, w środku) - aktorka
Autor: Zachwajewski Janusz
-
/ 40
JAK BYĆ KOCHANĄ
Współpracę z Wojciechem Hasem niezmiernie sobie cenię. Każdy kontakt z tym reżyserem działa na aktora ożywczo, o czym mogłam się przekonać biorąc także udział w „Rękopisie znalezionym w Saragossie”, „Złocie” czy „Szyfrach”. Odpowiada mi jego precyzja założeń, uwaga, jaką darzy aktorów, sprawność organizacyjna ekipy i ogromna wrażliwość, jaką wykazuje wobec wszystkich elementów powstającego filmu, który następnie tak precyzyjnie modeluje podczas montażu. Rola Felicji przyniosła mi nagrodę na festiwalu w San Sebastian. „Jak być kochaną” był tam prawdziwym sukcesem, a nagrodzono także reżysera i autora scenariusza.
(B. Krafftówna, Niepokoje i satysfakcje (2), oprac. (el), „Film” 1974, nr 16)
Jak być kochaną, 1962, reż. Has Wojciech Jerzy
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka, Has Wojciech Jerzy - reżyser
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 40
ICH DZIEŃ POWSZEDNI
Wspominam dobrze także „Ich dzień powszedni” Aleksandra Ścibora-Rylskiego; autor scenariusza i reżyser w jednej osobie nie ukrywał, że jego film mający odznaczać się skromnością scenerii, naturalnym sposobem bycia bohaterów i niecodziennymi powikłaniami psychologicznymi postaci – był przeznaczony dla konkretnych aktorów. Myślę, że wpłynęło to pozytywnie na ostateczny efekt naszych działań.
(B. Krafftówna, Niepokoje i satysfakcje (2), oprac. (el), „Film” 1974, nr 16)
Ich dzień powszedni, 1963, reż. Ścibor-Rylski Aleksander
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka, Śląska Aleksandra - aktorka
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 40
UPAŁ
Chciałabym zatrzymać się na chwilę przy innej sprawie, również istotnej dla mojej kariery aktorskiej. Myślę o „Kabarecie Starszych Panów” Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. Była to doprawdy niepowtarzalna forma twórczości. Wszyscy uczestniczący w niej aktorzy i współtwórcy programu bawili się pracą, tworzyli zgrany, doskonale rozumiejący się zespół. A potem był film „Upał” Kazimierza Kutza. Wyrosły z poetyki „Kabaretu”, powstawał z udziałem jego autorów i aktorów – i został uznany za pomyłkę artystyczną.
(B. Krafftówna, Niepokoje i satysfakcje (2), oprac. (el), „Film” 1974, nr 16)
Upał, 1964, reż. Kutz Kazimierz
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka, Michnikowski Wiesław - aktor (role ambasador)
Autor: Moszuk Stanisław
-
/ 40
UPAŁ
Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało. Inaczej też niż większość odbiorców oceniam „Upał”. W całą tę sprawę zaangażowałam tyle emocji, dzięki „Kabaretowi” przeżyłam tyle wspaniałych momentów, że film także wydaje mi się lepszy, niż go na ogół oceniano. Oglądając „Upał”, skupiam się na poszczególnych scenach, z których każda ma własną wartość, bawię się tekstami i interpretacją. Niemniej jest zagadką i niespodzianką, że gatunek tak, zdawałoby się, do końca sprawdzony na małym ekranie, nie zadowala w pełni na dużym. Z naszego wspaniałego kabaretu, dowcipnego i finezyjnego – nie udało się zrobić widowiska filmowego o walorach równych pierwowzorowi.
(B. Krafftówna, Niepokoje i satysfakcje (2), oprac. (el), „Film” 1974, nr 16)
Upał, 1964, reż. Kutz Kazimierz
In the photo: Wasowski Jerzy - aktor (role Starszy Pan), Krafftówna Barbara - aktorka, Przybora Jeremi - aktor (role Starszy Pan)
Autor: Moszuk Stanisław
-
/ 40
RĘKOPIS ZNALEZIONY W SARAGOSSIE
Kiedy weszłam na plan „Rękopisu...”, mój kostium i scenografia spowodowały, że poczułam się, jakbym znalazła się w oryginalnym świecie, a nie w dekoracji. Jakbym przyjechała na wycieczkę i zwiedzała zakamarki. Ciemno, dwa schodki. Naciskam klamkę – i drzwi skrzypią, i klamka skrzypi... Myślę: „Wojtek oczywiście dopilnował szczegółów”. Mówią: „Otwieraj powoli, żeby była szpara...”. Przenosiłam się dosłownie w ten bajeczny świat. Wyobraźnia i doświadczenie Hasa były genialne. W ogóle dzisiaj trudno sobie wyobrazić ten rodzaj abstrakcji, który był w „Rękopisie...”, w szarej PRL-owskiej, ocenzurowanej rzeczywistości.
(Krafftówna w krainie czarów. Barbara Krafftówna w rozmowie z Remigiuszem Grzelą, Warszawa 2016, s. 186)
Rękopis znaleziony w Saragossie, 1964, reż. Has Wojciech Jerzy
In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Hartwig Zbigniew
-
/ 40
CZTEREJ PANCERNI I PIES
[W „Czterech pancernych”] można się było bawić, bo to była postać wspaniale przez autorów napisana. Podobnie zresztą napisana została rola mojego partnera Gustlika, którą to postać – jak wiadomo – ze znakomitym wyczucie odtwarzał Franciszek Pieczka. Nic jednak nie umniejszając jego aktorstwu, kolega Pieczka jest prawdziwym, autentycznym Ślązakiem, podczas gdy ja musiałam się tego wszystkiego nauczyć, przede wszystkim niezwykle barwnego, bogatego języka...
(Barbary Krafftówny „Jak być kochaną”, rozm. B. Głowacki, „Żołnierz Polski” 1976, nr 13)
Czterej pancerni i pies
- Klin, 1970In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka, Pieczka Franciszek - aktor (role plutonowy WP)
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 40
CZTEREJ PANCERNI I PIES
A poza tym – skoro już o tym mowa, dlaczego Honorata tak mi przypadła do serca – jest to typ roli z repertuaru charakterystyczno-komediowego, w którym to repertuarze (…) od początku czułam się dobrze. (…) Była to dla mnie kapitalna, niepowtarzalna przygoda. Tam co krok, każdego dnia zdjęciowego, czekały na człowieka niespodzianki... Mało, że był to film plenerowy, ale plener w określonych wojennych warunkach... Kręcony był przecież na poligonach, przy akompaniamencie całej masy wybuchów, w gąszczu wojennych wydarzeń, wśród czołgów, armat, z tysiącami statystów, w dymie i kurzu... A musiałam przecież brać w tym udział, no bo jak inaczej?...
(Barbary Krafftówny „Jak być kochaną”, rozm. B. Głowacki, „Żołnierz Polski” 1976, nr 13)
Czterej pancerni i pies
- Klin, 1970In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 40
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Wszystko więc była dla mnie przygodą, przeżyciem... I te granaty, które podczas ucieczki z Gustlikiem musiałam rzucać z samochodu... I te wybuchy, które niby nieprawdziwe, ale po których przecież ziemia wypryskiwała gejzerem, waliły się jak zapałki dekoracje, a deski leciały na głowę... Człowiek musiał uciekać, żeby go nie przysypała... Tak bałam się tych wybuchów, tak uciekałam z tego miejsca, że kamera miała trudności z uchwyceniem mnie.
(Barbary Krafftówny „Jak być kochaną”, rozm. B. Głowacki, „Żołnierz Polski” 1976, nr 13)
Czterej pancerni i pies
- Klin, 1970In the photo: Pieczka Franciszek - aktor, Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 40
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Wspomniałam (…) o tych odruchach sympatii przypadkowo napotkanych ludzi. Oni widzą po prostu we mnie Honoratkę, no i chcą coś dla niej zrobić... Tak się składa, że prowadzę samochód, a bywa, że jestem wobec tej piekielnej maszyny bezradna. Coś się tam w środku zepsuje i rozpacz na szosie... Nie zdarzyło się, żeby mi ktoś nie pomógł, a przy okazji usłyszałam masę miłych słów, komplementów. „Jakże to, Honoratce naszej nie pomożemy?!”.
(Barbary Krafftówny „Jak być kochaną”, rozm. B. Głowacki, „Żołnierz Polski” 1976, nr 13)
Czterej pancerni i pies
- Klin, 1970In the photo: Gajos Janusz - aktor (role sierżant WP), Krafftówna Barbara - aktorka, Gołas Wiesław - aktor
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 40
CZTEREJ PANCERNI I PIES
[Kiedyś] kolega przygotował mi horoskop astrologiczny. Ustalił, że ważną datą w moim życiu będzie (…) siedemnastka, co miało oznaczać szczęście rodzinne. Z horoskopu wynikało, że zwiążę się z człowiekiem, który będzie pracował w słowie. Ja zaklinałam się, że nie wyjdę za mąż za aktora i na pewno nie za bruneta. (…) moim adoratorem był obiecujący adwokat, więc byłam pewna, że chodzi o niego. Poza tym nie gustowałam w brunetach. Michał [Gazda] był aktorem z mojego teatru, na dodatek o kruczoczarnych włosach... (…) 1 mają nieśliśmy razem szturmówkę z napisem „Niech żyje 1 maja”, a 17 maja Michał oświadczył mi się. (…) To małżeństwo dało mi tak wiele, a mąż znał mnie lepiej niż ja siebie. To była wielka siła mojego życia.
(B. Krafftówna, Moje życie było gęste, rozm. M. Stukonis, „Viva!” 2006, nr 25)
Czterej pancerni i pies
- Pierścienie, 1970In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 40
CZTEREJ PANCERNI I PIES
Nasze szczęście trwało 16 lat. Mąż zginął tragicznie w listopadzie 1969 roku. Jechał samochodem mostem Gdańskim, dostał zawału serca. Gdyby to się wydarzyło w domu, teatrze... a nie za kierownicą. Lekarze mówili mi potem, że im człowiek młodszy, tym mniejsze ma szanse na odratowanie. (…) Wszystko zostało, tylko jego zabrakło. Życie musiało toczyć się dalej. Ratunkiem psychicznym byli przyjaciele. I praca. To ona była największym lekarstwem. I błogosławieństwem. Po miesiącu odstawiłam leki uspokajające, bo byłam w próbach do „Play Strindberg” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Grałam z Łomnickim, który był nadzwyczaj wymagający. Kręciliśmy też „Czterech pancernych”. (…) Roześmiana Honorata przeżywała osobisty dramat, a musiała grać. W tym zawodzie, obok szczęścia i radości, są łzy i rozpacz. Od zawsze.
(B. Krafftówna, Moje życie było gęste, rozm. M. Stukonis, „Viva!” 2006, nr 25)
Czterej pancerni i pies
- Klin, 1970In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Kądziołka Franciszek
-
/ 40
KŁOPOTLIWY GOŚĆ
Na planie „Kłopotliwego gościa” zetknęłam się z rzetelną pracą reżysera i aktorów. Przy tego typu filmie, który jakby fotografuje rzeczywistość, konieczne jest zachowanie tzw. prawdy naturalistycznej. Osiąga się to zazwyczaj przez zaangażowanie amatorów. Ziarnik postawił jednak na umiejętności profesjonalne aktorów, którzy w tym filmie mieli pokazać charakterystyczne typy ludzi nam współczesnych, borykających się z codziennymi troskami. Do mnie należało być jedną z tysięcy przeciętnych kobiet, a nie – zagrać taką kobietę.
(B. Krafftówna, Pikanteria w zawodzie, rozm. (M.D.), „Życie Warszawy”, 26.11.1971)
Kłopotliwy gość, 1971, reż. Ziarnik Jerzy
In the photo: Wierciak Jakub - aktor, Krafftówna Barbara - aktorka, Pawlik Bronisław - aktor
Autor: Pieńkowski Romuald
-
/ 40
Od zakończenia działalności „Kabaretu Starszych Panów” nie mamy w telewizji wielu możliwości uprawiania rozrywki. Filmów komediowych jest niezmiernie mało, ponadto powstała moda obsadzania ról filmowych... amatorami. W tej sytuacji aktor profesjonalista nie jest dla reżysera tą szczególną, niezastąpioną wartością. To on sam modeluje sobie postać. Nic więc dziwnego, że moje kontakty z filmem i telewizją są raczej rzadkie. Niemniej wzruszające są dla mnie pytania o powody mojej nieobecności w kinie, to jest dla mnie najwyższy komplement i radość. Znaczą one, że nie straciłam sympatii, którą zdobyłam.
(Barbara Krafftówna, rozm. M. Banaszyńska, „Ekran” 1979, nr 33)
Kłopotliwy gość, 1971, reż. Ziarnik Jerzy
In the photo: Pawlik Bronisław - aktor, Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Pieńkowski Romuald
-
/ 40
Jerzy Antczak zaproponował mi rolę Michaliny Olszańskiej w „Nocach i dniach”. Niestety, z żalem musiałam odmówić, ponieważ artystycznie nie jestem w stanie pogodzić wszystkich moich zajęć z serialami filmowymi. To wiąże aktora na kilka lat...
(B. Krafftówna, Zachować zawsze swoją indywidualność, rozm. A. Korupczyńska, „Słowo Powszechne”, 2-3.06.1973)
more -
/ 40
W ciągu 2-3 lat miałam kilka innych propozycji, m.in. proponowano mi rolę w „Chłopach” i w „Potopie” – wielkich filmach, wymagających ciągłych wyjazdów w plenery, absorbujących przez długi okres. Musiałam zrezygnować z tych propozycji, bo nie mogłabym pogodzić swoich innych zajęć artystycznych. A poza tym – powiem szczerze – nie znajduję elementów twórczych w pracy, która rozciąga się na parę lat, jak to bywa z realizacją dużych filmów.
(Barbara Krafftówna na zamówienie, rozm. S. Drabarek, brak fiszki bibliograficznej)
more -
/ 40
WYJAZD Z POLSKI
Nigdy nie czułam się (…) emigrantką. Tak się przedziwnie ułożyły moje losy, że nagle znalazłam się w kompletnie innym miejscu na mapie świata. Widocznie to było mi pisane. W 1983 roku wyjechałam z Polski, by z grupą angielskich aktorów zagrać (po angielsku) „Matkę” Witkacego. Nie znałam języka. Zdecydowałam się na fonetyczne nauczenie się roli, bo jestem pierwsza do eksperymentów. Życie pełne jest niespodzianek. W USA poznałam wspaniałego człowieka, Amerykanina, za którego wyszła za mąż. Niestety, szczęście trwało tylko kilka miesięcy. Mąż zmarł na serce. Zostałam sama. Wyłączyłam się z nurtu zawodowego. Czas jednak najlepiej leczy rany.
(B. Krafftówna, Bardzo chciałam zostać detektywem, rozm. A. Sobczyk, „Super Express”, 7.06.1995)
more -
/ 40
Tuż po przyjeździe (…) z Los Angeles do Warszawy, wpadłam w prawdziwy wir. (…) Gram w „Banku nie z tej ziemi”, przedsięwzięciu telewizyjno-filmowym Waldemara Dzikiego i dwu innych reżyserów – sześcioodcinkowy serial realizują poza nim Marcin Ziębiński i Paweł Sala. Wcielam się w nim w postać babci Leokadii, takiej troszkę dziwnej osoby, kontaktującej się z duchami, które zresztą materializują się i wkraczają do akcji. Bardzo się cieszę, że to (…) komedia. Uważam bowiem, że w naszym dzisiejszym zagubieniu, przy wszystkich dramatach, w skali społecznej i prywatnej, komedia jest balsamem, który powinniśmy stosować jak najczęściej. Jest maseczką leczniczo-kosmetyczną, która – oby pomogła nam przetrwać trudności bez bardzo widocznych zmian na twarzy.
(B. Krafftówna, Komedia jest maseczką kosmetyczną..., rozm. M. Wiśniewska, „Polska Zbrojna”, 13.06.1993)
Skutki noszenia kapelusza w maju, 1993, reż. Krupska-Wysocka Krystyna
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Sumik Roman
-
/ 40
SKUTKI NOSZENIA KAPELUSZA W MAJU
W komedii Krystyny Krupskiej „Skutki noszenia kapelusza w maju” wystąpiłam w roli ducha matki głównego bohatera, którego gra Wiesław Michnikowski.
(B. Krafftówna, Jutro będzie lepiej, rozm. A. Sobczyk, „Super Express” 27.09.1993)
Skutki noszenia kapelusza w maju, 1993, reż. Krupska-Wysocka Krystyna
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka, Michnikowski Wiesław - aktor
Autor: Sumik Roman
-
/ 40
OSTATNIA AKCJA
Ależ nam było wspaniale! (…) Podziwiałam reżysera, że wytrzymał presję naszej grupy, bardzo ekspresyjnej na planie. Te niekończące się dowcipne komentarze, które rodziły się ze sceny na scenę, pozwalały nam zapomnieć o zmęczeniu towarzyszącym codziennym zajęciom. (…) To były głęboko wzruszające chwile. Historia zderzała się z filmową fikcją, a powstańcy autentycznie to przeżywali. Ich oddanie i gotowość były przejmujące. Kiedy padała komenda „Baczność!”, stawali na baczność. My, aktorzy byliśmy poruszeni, bo – jak się mówi – działo się to ciało w ciało, a nie przez obrazek.
(B. Krafftówna, Stara wiara kontra gang, rozm. J. Gajda-Zadworna, „Życie Warszawy”, 10.09.2009)
Ostatnia akcja, 2009, reż. Rogalski Michał
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Skalski Mateusz
-
/ 40
OSTATNIA AKCJA
Ponieważ wierzę w więź z tymi, którzy odeszli, mam nadzieję, że Janek Machulski ma taką samą satysfakcję, jaką my – chodzący jeszcze po ziemi – odczuwaliśmy, oglądając ten film.
(B. Krafftówna, Stara wiara kontra gang, rozm. J. Gajda-Zadworna, „Życie Warszawy”, 10.09.2009)
Ostatnia akcja, 2009, reż. Rogalski Michał
In the photo: Kociniak Marian - aktor, Krafftówna Barbara - aktorka, Machulski Jan - aktor, Ordon Lech - aktor
Autor: Skalski Mateusz
-
/ 40
Moja publiczność jest podzielona. Część uważa, że powinnam poświęcić się wyłącznie komedii, a są tacy, którzy twierdzą, że najlepiej sprawdzam się w poważnym repertuarze. Do tej pory znajduję złoty środek. Oczywiście mam świadomość, że przyjdzie naturalny okres zmian i stanę się prawdziwą staruszką nienadającą się już do grania w teatrze. Gdyby zwalił się na mnie długi okres jednolitości, czyli na przykład wyłącznie poważne role, to pewnie bym próbowała się zbuntować. Myślę, że każdy aktor potrzebuje płodozmianu.
(B. Krafftówna, Mam chcicę na życie, rozm. H. Dobrzyńska, „Dziennik”, 9.03.2007)
Szyfry, 1966, reż. Has Wojciech Jerzy
In the photo: Krafftówna Barbara - aktorka
Autor: Magda Julian