-
/ 20
Pierwszy polski film dźwiękowy, jaki był prezentowany w Pradze, zatytułowany jest Janko Muzykant i jest zrealizowany według utworu literackiego H. Sienkiewicza. Nie jest to film dźwiękowy w takim znaczeniu, jak dotychczas nazywaliśmy tego typu produkcje. Obraz i dźwięk nie są zarejestrowane jednocześnie. Film kręcony jest jako niemy, jednak z myślą o udźwiękowieniu – efekty dźwiękowe i śpiewana (ale nie mówiona!) ilustracja nagrywane są na płytach gramofonowych podobnie jak w filmowym systemie płytowym.
KAREL SMRŽ, PRVÝ POLSKÝ ZVUKOVÝ FILM, „LIDOVÉ NOVINY”, 1931, NR 121
(tłumaczenie z czeskiego: MICHAŁ PIEŃKOWSKI)Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Bednarczyk Antoni - aktor, Rogulski Stefan - aktor
-
/ 20
Rozmowa z Ferdynandem Goetlem, scenarzystą filmu Janko Muzykant
Głośno obecnie o realizacji filmowej sienkiewiczowskiego Janka muzykanta. Wiele osób zadaje sobie pytanie, jak z prześlicznej, ale krótkiej noweli Sienkiewicza udało się zrobić wielki całoprogramowy film. Zapytaliśmy o to człowieka chyba najlepiej poinformowanego, bo autora scenarjusza – znakomitego powieściopisarza Ferdynanda Goetla. Wyjaśnił nam rzecz od razu:
- Piękna opowieść Sienkiewicza o Janku muzykancie jest jedynie punktem wyjścia mojego scenarjusza i w całej objętości zajmuje zaledwie jedną piątą część filmu. Daje powabny wstęp do głównej treści filmu, ukazując dzieciństwo Janka, zrodzonego na szczerej wsi polskiej skrzypka z Bożej łaski.
- Więc w pańskim filmie Janko muzykant nie umiera?
- Właśnie, że nie, bo wtedy rzeczywiście film musiałby być bardzo krótki. Janko muzykant nie umiera, lecz dostaje się do domu poprawy, w którym pozostaje aż do dojrzałości. Po cichu kontynuuje swe zamiłowania muzyczne, początkowo pokryjomu, a potem już otwarcie.
FERDYNAND GOETEL O SWEJ PRZERÓBCE JANKA MUZYKANTA, „KINO", 1930, NR 24
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Krawicz Mieczysław (pierwszy z lewej) - kierownik produkcji, Gniazdowski Zbigniew (trzeci z lewej) - operator, niezidentyfikowany - ?, Gawlikowski Wiesław (w środku) - aktor, Ordyński Ryszard (w białej marynarce) - reżyser, Goetel Ferdynand (czwarty z prawej) - scenarzysta, Malicka Maria - aktorka, Conti Witold (drugi z prawej) - aktor, Szebego Stanisław (pierwszy z prawej) - kierownictwo zdjęć
-
/ 20
Rozmowa z Ferdynandem Goetlem, scenarzystą filmu Janko Muzykant
Któregoś dnia wychowańcy domu poprawy organizują ucieczkę. Przy tej okazji i Janko wydostaje się na wolność i ucieka do miasta. Pierwsze kroki Janka na bruku stołecznym mają w sobie niemało humoru, jeżeli sobie uprzytomnić, że dostaje się od razu na Kercelak. Tam biorą go w obroty Florek i Lopek, andrusy warszawskie. Wystarczy powiedzieć, że grają ich Dymsza i Krukowski, aby sobie zdać sprawę, ile soczystego dowcipu tryska z tych scen.
Konflikt Janka z andrusami przeradza się w przyjaźń. Sprytni cwaniacy ułatwiają Jankowi otrzymanie posady w podmiejskiej knajpie Pod Krzaczkiem. Jednak coraz bujniej rozwijający się talent Janka przerasta szybko poziom szynku z zaułka. Zaczynają tu bywać dla Janka i goście z miasta. Przypadek styka Janka ze znaną śpiewaczką, która postanawia zaopiekować się nim. Janek kształci się muzycznie. W chwili wszakże, gdy zaczyna już zdobywać stanowisko wielkiego muzyka, nieprzychylni mu ludzie ujawniają jego przeszłość, między innemi pobyt w domu poprawy. Śpiewaczka go opuszcza i dopiero rozprawa sądowa wykazuje całkowitą niewinność Janka. Jest zrehabilitowany i w muzyce odnajduje swój cel życia.
FERDYNAND GOETEL O SWEJ PRZERÓBCE JANKA MUZYKANTA, „KINO", 1930, NR 24
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Dymsza Adolf - aktor, Conti Witold - aktor, Krukowski Kazimierz - aktor
-
/ 20
Rozmowa z Ferdynandem Goetlem, scenarzystą filmu Janko Muzykant
- Czy zadowolony pan jest z typu Janka?
- Nie mogę sobie wyobrazić lepszych odtwórców tego typu, jak te dwa nowe i doprawdy rewelacyjne odkrycia samorodnych talentów: Witold Conti i mały Stefanek Rogulski (Janko jako dziecko). Cieszę się też, że udało się pozyskać do głównej roli niewieściej artystkę tak uroczą i wybitną, jak Marja Malicka.
- Wśród listy realizatorów widzę niemało dobrze znanych i cenionych w świecie filmowym nazwisk…
- Domyśla się pan, że nie powierzyłbym mojego scenarjusza komu innemu. Trudno zaś o ludzi bardziej zdolnych i wytrawnych, jak reżyser Ryszard Ordyński, kierownik produkcji Mieczysław Krawicz, kierownik zdjęć Stanisław Szebego, no i oczywiście, inż. Gniazdowski, nestor naszych operatorów. Wszystko to zasłużeni pracownicy i pionierzy filmu polskiego, to też oddałem mój scenarjusz w ich ręce z całym spokojem. Jestem przekonany, że to będzie film wysoce artystyczny i nieprzeciętny.
FERDYNAND GOETEL O SWEJ PRZERÓBCE JANKA MUZYKANTA, „KINO", 1930, NR 24
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Rogulski Stefan - aktor
-
/ 20
Końcowa scena filmu Janko Muzykant. W izbie chłopskiej całują się namiętnie młody skrzypek ze znaną śpiewaczką, czyli Witold Conti z Marją Malicką. A teraz następna scena: para zakochanych na wiwat wypuszcza z klatki kosa, który swojem wesołem pogwizdywaniem umilał życie bohaterowi filmu… Przekorny ptak, zamiast wzbić się prosto w niebo, jak tego wymagał scenarjusz, siada prozaicznie na podłodze. Scenę powtórzono raz, drugi i dziesiąty z tym samym skutkiem… Operatorzy klęli, reżyser zachrypł i ocierał pot z czoła, jeden kos tylko nic sobie z niczego nie robił i na wszystko gwizdał. Wreszcie, po długim namyśle, wzbił się przykładnie do góry i – spadł ogłuszony, uderzywszy łebkiem o szklany dach atelier. Tym razem scena się udała, wszyscy byli zadowoleni prócz kosa…
„KINO. TYGODNIK ILUSTROWANY”, 1930, NR 25
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Malicka Maria - aktorka, Conti Witold - aktor
-
/ 20
- Łapaj, trzymaj złodzieja! – rozległy się dzikie wrzaski. Na Kercelaku zawrzało… Tłum rzucił się za uciekającymi dwoma obdartusami, którzy wiali z niebywałą chyżością, przyczem jeden z nich – chudy i wysoki – trzymał w ręku klatkę z pięknym kosem, obijającym się rozpaczliwie o pręty swego więzienia. Po chwili już wszystkie stare i młode przekupki oraz poważni brodaci kupcy brali udział w obławie. Między nimi plątał się jakiś jegomość w sportowym ubraniu, krzyczał coś i tłumaczył, ale w ogólnej wrzawie, podnieceniu nikt nie zwracał na niego uwagi. Nareszcie, gdzieś między straganami, przyłapano zbiegów. Obydwaj byli strasznie zdyszani, zwłaszcza ten, który biegł z klatką, a który odznaczał się wydatnym, zakrzywionym głosem.
Tłum w mig ich otoczył, zjawił się policjant, zrobił się rwetes na cały plac… Każda z przekupek chciała na swój sposób opowiedzieć panu przodownikowi, jak się rzecz miała, starając się przytem przekrzyczeć inne. I niewiadomo jakby się ta awantura skończyła dla obydwóch drapichrustów, gdyby jegomość w sportowem ubraniu nie sprowadził na pomoc towarzyszy, którzy, jak się później okazało, całe to zajście zainscenizowali. Miała to bowiem być scena z filmu Janko Muzykant, w której dwóch andrusów warszawskich (Dymsza i Krukowski) kradnie biednemu Jankowi (Conti) klatkę z jego ulubionym kosem. Gdy wyszło na jaw, kim są rzekomi złodzieje, tłum oprowadził ich w tryumfie po całym Kercelaku, przyczem Dymszy na pożegnanie wpakowano do kieszeni dwa smaczne irysy, a Krukowskiego obdarzono kawałkiem wyśmienitej macy…ZAJŚCIE NA KERCELAKU, „KINO DLA WSZYSTKICH”, 1930, NR 16
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Dymsza Adolf (w środku) - aktor
-
/ 20
W jednej z podwarszawskich kawiarni wydarzyło się niedawno następujące charakterystyczne zajście. Przy jednym ze stolików zajęła miejsce urocza artystka Marja Malicka, której towarzyszył p. Aleksander Żabczyński. Uwagę artystki zwrócił na siebie młody przystojny skrzypek, chluba miejscowej orkiestry. W przerwie zbliżył się on do stolika p. Malickiej, która wyraziła mu uznanie dla jego natchnionej gry. Nie spodobało się to towarzyszowi p. Malickiej. Nerwowym ruchem wydobył z kieszeni pięciozłotową monetę i rzucił ją skrzypkowi. Gest ten wzbudził zrozumiałe oburzenie. Jeden z obecnych p. Adolf Dymsza obrzucił wytwornego pana doborem soczystych przekleństw. Omal nie wynikła bójka. Gdy nareszcie zajście zażegnano, okazało się, że jest to próba sceny do filmu Janko Muzykant.
AWANTURA W KAWIARNI PODWARSZAWSKIEJ, „KINO DLA WSZYSTKICH”, 1930, NR 21
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Malicka Maria - aktorka
-
/ 20
Rozmowa z Grzegorzem Fitelbergiem, współautorem muzyki do filmu Janko Muzykant
Film dźwiękowy wciąga w swą orbitę coraz to nowe nazwiska. Ostatnio mieliśmy znów do zanotowania fakt przystąpienia znakomitego dyrygenta, prof. Grzegorza Fitelberga, do pracy nad filmem dźwiękowym.
- Stało się to nagle, w sposób przeze mnie wcale nieoczekiwany – zwierza się prof. Fitelberg. Po prostu reżyser Janka muzykanta, p. Ordyński, zaproponował mi współpracę muzyczną w tym filmie, a ja dosłownie od niechcenia propozycje tę przyjąłem. Dopiero w trakcie tej pracy zapaliłem się do niej, no i wraz z p. Schillerem opracowaliśmy stronę muzyczną. Podczas mej pracy nad filmem kierowałem się zasadą, że muzyka musi być popularna, aby była dostępna dla szerszych mas, które oglądają obraz. Przytem jednak musi być zachowany odpowiedni poziom artystyczny.
JERRY, PROF. FITELBERG O FILMIE DŹWIĘKOWYM, „KINO”, 1930, NR 31
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Krukowski Kazimierz - aktor, Conti Witold - aktor, Dymsza Adolf - aktor
-
/ 20
Coś nowego dźwięczy w symfonji wzrokowej Janka Muzykanta, coś, czego nie wyczuwało się dotąd w filmach polskich. Dźwięczy poezja. To nie jest zdawkowy i sztuczny liryzm, którym wyrobnicy filmowi szpikują „na zimno” scenki „nastrojowe”; to nie są również efekty, czerpane z numerów "Morskiego Oka" dla wywołania dramatycznego napięcia i grozy. Klimat uczuciowy Janka Muzykanta, zwłaszcza w pierwszej części, osnutej na noweli Sienkiewicza, niesie z ekranu na widownię ciepłe tchnienie poezji, oddech prawdziwej sztuki, wcielonej w prześliczną postać małego grajka wioskowego (Stefek Rogulski), z którego wyrasta natchniony muzyk (Witold Conti) o twarzy przepojonej dziwną słodyczą, z oczami, które zdają się pomijać sprawy ziemskie i gonić jakieś nadobłoczne wizje. Za to wprowadzenie szczerej i czystej poezji na ekrany polskie, po których często harcuje brudna spekulacja na najpospolitszych instynktach gawiedzi – za to jedno już należy się twórcom Janka Muzykanta szczera i głęboka wdzięczność.
L. B., „KINO”, 1930, NR 37
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Rogulski Stefan - aktor, Trapszo Tekla - aktorka
-
/ 20
Otóż należy stwierdzić, że technika zdjęć w Janku Muzykancie stoi na wysokim poziomie i dostraja się godnie do treści. Dotyczy to zwłaszcza plenerów w scenach początkowych. Prześliczne krajobrazy wiejskie tworzą harmonijny akord z duszyczką małego artysty, któremu gra i śpiewa każde drzewo, każdy listek, każdy ptak. Inżynier Gniazdowski, nestor operatorów polskich, okazał się nietylko mistrzem, ale i artystą w swoim zakresie. /.../
L. B., „KINO”, 1930, NR 37
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Rogulski Stefan (chłopiec z lewej) - aktor, Conti Witold (w środku w swetrze) - aktor, Szebego Stanisław (w środku, w czapce) - kierownictwo zdjęć, Gniazdowski Zbigniew (za kamerą, w czapce) - operator, Skarżyński Kazimierz (trzeci z lewej, siedzi w białym kapeluszu) - gość na planie (ojciec Edmunda Skarżyńskiego)
-
/ 20
Wśród licznego zespołu wykonawców należy wyróżnić małego Stefka Rogulskiego (cudowne chłopię z noweli Sienkiewicza), ujmującego debiutanta Witolda Conti’ego, którego maska, acz niewyrobiona mimicznie, nadaje się dobrze do roli Janka Muzykanta, dalej dwóch świetnych komików Dymszę i Krukowskiego, godnych stanąć obok amerykańskich „królów śmiechu” (dajcie im tylko fachowych gagmanów!); następnie: niezawodny, jak zawsze, Gawlikowski, stylowa matka-wieśniaczka Tekla Trapszo i Aleksander Żabczyński jako gentleman o rysach Apolla. A Marja Malicka? Rewelacją swojego rodzaju jest debiut uroczej artystki w roli śpiewaczki, obdarzonej silnym i dźwięcznym głosem.
L. B., „KINO”, 1930, NR 37
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Malicka Maria - aktorka, Żabczyński Aleksander - aktor
-
/ 20
Na pierwsze miejsce z pośród aktorów wysuwa się oczywiście szlachetna postać Witolda Conti, którego doskonale dopełnia Stefek Rogulski, prawdopodobnie przyszła sława naszego ekranu. Witold Conti jest artystą utalentowanym, inteligentnym i posiada ten nieprzezwyciężony czar, który widza bierze, pozatem świetnie gra na skrzypcach i ślicznie śpiewa. Marja Malicka, zachwycająca wszystkich ze sceny teatru, tutaj w roli Ewy Koreckiej, miała dość wielkie pole do popisu. Była szczególnie w scenach miłosnych interesująca. Świetnie grali swe role Trapszo-Krywultowa, Bednarczyk, Gawlikowski i Żabczyński, a doskonały koncert humoru dała nam para Krukowski – Dymsza, stwarzając typy prawdziwych dzieci ulicy.
„KINO DLA WSZYSTKICH”, 1930, NR 26
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Conti Witold - aktor, Malicka Maria - aktorka
-
/ 20
Specjalne słowa uznania należą się Gniazdowskiemu, który stworzył w Janku Muzykancie prawdziwe arcydzieło fotografji. Dopełnili dzieła Grzegorz Fitelberg i Leon Schiller piękną ilustracją muzyczną oraz Konrad Tom dowcipnemi tekstami piosenek. Jeśli następne polskie dźwiękowce pójdą po tej samej linji wytycznej, co świetny Janko Muzykant, wówczas będziemy mogli śmiało stanąć do walki o zdobycie rynku europejskiego.
„KINO DLA WSZYSTKICH”, 1930, NR 26
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Gniazdowski Zbigniew (za kamerą) - operator, Szebego Stanisław (z lewej) - kierownictwo zdjęć
-
/ 20
Wieś polska. Te dwa słowa znalazły w Janku Muzykancie cudowną filmową oprawę. Fotrografje żyją, śpiewają, cieszą się i smucą. Są sharmonizowane bajecznie z ilustracją muzyczną, z grą małego Janka, wiejskiego trubadura. Ileż ciekawych podejść, ileż nieoczekiwanych punktów widzenia, ujęć niepowszednich – zastosował operator Gniazdowski.
J. B. T. W KINACH WARSZAWSKICH, „KURIER POLSKI”, 1930, NR 314
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Szebego Stanisław (z lewej) - kierownictwo zdjęć, Gniazdowski Zbigniew (drugi z lewej) - operator, Trapszo Tekla (siedzi, druga z lewej) - aktorka (role chłopka), Bednarczyk Antoni (drugi z prawej) - aktor (role ekonom), Skarżyński Edmund (za kamerą, w kapeluszu) - właściciel majątku, Skarżyńska Janina (siedzi, pierwsza z lewej) - właścicielka majątku
-
/ 20
W zespole aktorskim wyróżniają się Gawlikowski, Stefek Rogulski i cudowna para Dymsza i Krukowski. Kiedyż wreszcie, mając tak dobrych komediowych aktorów nakręcimy polski wesoły film, bez ckliwości, melodramatów i wzruszających naiwności? Dymsza i Krukowski, zjawiający się na ekranie, ożywiają senną publiczność, wywołując wybuchy szczerej wesołości.
J. B. T. W KINACH WARSZAWSKICH, „KURIER POLSKI”, 1930, NR 314
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Krukowski Kazimierz - aktor, Dymsza Adolf - aktor
-
/ 20
Aktorzy współdziałali z wysiłkami reżysera. P. Witold Conti, bohater obrazu, zadebiutował bardzo pomyślnie. Doskonałe warunki zewnętrzne, szlachetny wyraz twarzy i subtelne ujęcie roli predestynują p. Contiego do zajęcia pierwszorzędnego stanowiska na polskim ekranie, o ile tylko popracuje jeszcze nad ożywieniem swej mimiki.
„KURIER WARSZAWSKI”, 1930, NR 307
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Conti Witold - aktor (role skrzypek)
-
/ 20
Pp. Adolf Dymsza i Kazimierz Krukowski maja okazję do „wygrania się” ku niemałej uciesze publiczności. Stworzyć tak komiczne figury, bez popadania w płaskość i szarżę – to już artyzm nielada. Doskonale dopełniają całości pp. Trapszo-Krywultowa, Gawlikowski i Żabczyński.
„KURIER WARSZAWSKI”, 1930, NR 307
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Dymsza Adolf - aktor, Krukowski Kazimierz - aktor, Gawlikowski Wiesław - aktor
-
/ 20
Muzyka, oparta przeważnie na motywach ludowych, podkreśla nastrój obrazu bardzo szczęśliwie. Specjalne słowa uznania należą się zdjęciom p. Gniazdowskiego. Takich mistrzów pleneru filmowego nawet w wielkich wytwórniach zagranicznych znajdzie się niewielu.
„KURIER WARSZAWSKI”, 1930, NR 307
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Rogulski Stefan (drugi z lewej w rzędzie) - aktor (role chłopiec), Szebego Stanisław (trzeci z lewej) - kierownictwo zdjęć, Conti Witold (czwarty z lewej) - aktor, Gniazdowski Zbigniew (przy osiołku) - operator
-
/ 20
„Janko Muzykant” od początku do końca tchnął poezją. Pierwszy polski film artystyczny. Scenarjusz Goetla doskonale pomyślany. Sceny komiczne w tym obrazie zdają się prosić o więcej komedji w krajowym dorobku filmowym. Reżyserja Ordyńskiego i Krawicza przy współpracy Stanisława Szebeki staranna i pomysłowa. Zainteresowanie wielkie budził film ten ze względu na debiut Witolda Conti w tytułowej roli. W jednym z poprzednich numerów „Ewy" pisaliśmy o tym sympatycznym artyście, umieszczając jego podobiznę, teraz dodać wypadnie, że nie zawiódł pokładanych w mim nadziei, okazał się silą wręcz pierwszorzędną. Ujmująca postać, szlachetna twarz, wspaniała wirtuozowska gra na skrzypcach i śliczny liryczny tenorowy głos od razu pasowały go na pierwszego liryczno-dramatycznego amanta polskich dźwiękowców. Partnerka jego Marja Malicka zrobiła wielką niespodziankę wielbicielom swego pięknego aktorskiego talentu, ładnie wyszkolonym głosem (zasługa to prof. Dobrowolskiej). W roli małego Janka pokazano nam słodkiego Stefka Rogulskiego. Kapitalną parę komików stworzyli Dymsza i Krukowski. Ich świetne „gagi” pobudzały widownię do homerycznego śmiechu. Tekla Trapszo (zdawaćby się mogło, że tak niedawno jeszcze „Lilla Weneda" i Aniela Fredrowska) odegrała dramatyczną rolę matki. Odegrała ją wspaniale, wzruszając publiczność do łez. W mniejszych rolach na wysokości zadania byli: Antoni Bednerczyk, Chmielewski, Halicz, Gawlikowski, Sielański, Skarżyński i Kozłowska. Zdjęcia inż. Gwiazdowskiego wprost zachwycające. Dekoracje inż. J. Weinreicha pomysłowe. Muzyka Fitelberga i Schillera bajecznie dostosowana. Dzięki tym walorom film ten doczekał się przeszło 150 seansów w kinie „Casino".
LEOPOLD BRODZIŃSKI, POLSKIE FILMY, „EWA”, 1931, NR 2
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Conti Witold - aktor
-
/ 20
Już dzisiaj będziemy mieli możność usłyszenia głosu znakomitej naszej artystki, M. Malickiej - z ekranu. Będzie to nielada sensacja dla wszystkich wielbicieli jej niewątpliwie szczerego i wielkiego talentu. Głos jej przebył już próbę ogniową przed mikrofonem przy nagrywaniu wersji dźwiękowej „Janka Muzykanta", realizowanego przez „Blok". Marja Malicka gra w tym obrazie rolę sławnej śpiewaczki, która zaopiekowała się młodym i nieznanym nikomu genjalnym skrzypkiem. I oto, pewnego dnia kazano jej stanąć przed groźnym tyranem filmu dźwiękowego, mikrofonem - i zaśpiewać. Ciekawość wśród obecnych była wielka. Jak też będzie brzmiał wyrok mikrofonu, który często lubuje się przecież w przykrych niespodziankach. Tym razem niespodzianka była przyjemna, gdyż okazało się, że głosik Malickiej ma wszelkie cechy tzw. „fonogeniczności', co wśród kobiet trafia się bardzo rzadko. A zatem, na premjerze „Janka-Muzykanta" jedną z głównych i to niebylejakich atrakcyj będzie Malicka - i jej głos!
MALICKA ŚPIEWA, „GAZETA POLSKA”, 1930, NR 307
Janko Muzykant, 1930, reż. Ordyński Ryszard
In the photo: Malicka Maria - aktorka