-
/ 11
1. „Śmierć prezydenta”, jedenasty tytuł w dorobku Jerzego Kawalerowicza, była filmem zrealizowanym po prawie 7-letniej przerwie. Reżyser, który w poprzedniej dekadzie ze względów politycznych nie mógł zrobić bliskiej sobie adaptacji „Austerii”, po nakręceniu w Polsce „Gry” (1968) wyjechał do Włoch. Tam zaproponowano mu realizację „Maddaleny” (1971), historii nawiązującej nieco do „Matki Joanny od Aniołów” (1960), choć pozbawionej jej wieloznaczności i artyzmu. Sam Kawalerowicz mówił o tym filmie, że był efektem trudnego kompromisu między producentem a nim jako reżyserem, choć muzykę napisał do niego sam Ennio Morricone (i pewnie niewielu widzów/słuchaczy kojarzy słynny motyw „Chi mai” właśnie z włoskim filmem polskiego reżysera). Po tej nieudanej włoskiej przygodzie przeżywał rodzaj kryzysu twórczego, jak wspominał potem, był zniechęcony do filmowej fikcji i tego, co nazywał bajką filmową, czyli literackim sposobem opowiadania w kinie. Konieczna była więc artystyczna zmiana, kolejne poszukiwania nowego tematu i formy. Ostatecznie receptą na kryzys okazał się zwrot w kierunku paradokumentu.
moreŚmierć prezydenta, 1977, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Kawalerowicz Jerzy (w środku) - reżyser, Łukaszewicz Jerzy (z prawej) - operator
Autor: Schmidt Marian
-
/ 11
2. Sprawa „królobójstwa” w Zachęcie, czyli zastrzelenia w grudniu 1922 roku nowo wybranego prezydenta Gabriela Narutowicza przez nacjonalistę Eligiusza Niewiadomskiego, nie była pierwszą ani jedyną rozważaną przez Kawalerowicza jako temat potencjalnego filmu. Jednym z powodów, dla których ją wybrał, było jego przekonanie, że w tym czasie, tj. drugiej połowie lat 70., istnieje zapotrzebowanie na kino polityczne, także w kontekście współczesnych wydarzeń, m.in. działalności grup terrorystycznych. Poza tym, co już pokazał w „Faraonie”, interesowały go mechanizmy polityczne, sposoby sprawowania władzy, w przypadku Polski roku 1922 istotne było budowanie struktur demokratycznych przy jednoczesnym budzeniu się tendencji faszyzujących. Jednocześnie – co szczególnie ważne w kontekście owych poszukiwań twórczych – prace nad scenariuszem (współautorem był Bolesław Michałek, krytyk filmowy i szef literacki Zespołu Filmowego „X”), studiowanie dokumentów, relacji, ustalanie chronologii zdarzeń, uświadomiło reżyserowi, że dramaturgia historii, dramaturgia faktów jest doskonalsza od fikcji. Życie – od niespodziewanego wyboru Narutowicza na prezydenta, poprzez rozpętaną przeciwko niemu kampanię po tragiczną śmierć – ułożyło wystarczająco dramatyczny, potęgujący napięcie scenariusz. Temat i tytuł filmu wykluczają element zagadki, wiadomo od początku, co się w finale wydarzy, pozostaje więc – poprzez rekonstrukcję zdarzeń – próba odpowiedzi na pytanie, co do tego doprowadziło. Rekonstrukcja zdarzeń przybierająca (m.in. poprzez podawanie dat) formę kroniki, w której, jak to zwykle u Kawalerowicza bywa, kamera jest jednym z bohaterów (reżyser tradycyjnie do współpracy zaprosił znakomitych operatorów, tym razem Witolda Sobocińskiego i Jerzego Łukaszewicza), a dodatkowym zabiegiem dynamizującym akcję są futurospekcje, czyli fragmenty wypowiedzi Niewiadomskiego już z procesu o zabójstwo.
Kluczem do „Śmierci prezydenta” był epitet „autentyczny”, ale o ile łatwo było o autentyczne przemówienia sejmowe, o tyle np. architektura Sejmu musiała być już odtworzona w atelier. Tam, gdzie zachowały się resztki dawnej Warszawy – Zachęta, Belweder, Pałac Prymasowski czy dom przy Miodowej, w którym mieszkał Narutowicz – starano się je maksymalnie wykorzystać.
moreŚmierć prezydenta, 1977, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: niezidentyfikowany - aktor, Mrożewski Zdzisław (leży) - aktor (role Narutowicz Gabriel, prezydent), Harasimowicz Marian (w okularach) - aktor
Autor: Schmidt Marian
-
/ 11
3. Dążenie twórców „Śmierci prezydenta” do autentyzmu, wybór owej formy filmowej rekonstrukcji zdarzeń, miały ogromny wpływ na obsadę: główne kryterium doboru aktorów stanowiło bowiem ich podobieństwo do postaci historycznych, np. Tomasza Zaliwskiego do marszałka Macieja Rataja czy Edmunda Fettinga do generała Hallera (oczywiście też przy pomocy ekipy charakteryzatorskiej). Dla reżysera stanowiło ono kolejny „sposób dotarcia do autentyczności epoki”. Najtrudniejsze okazało się znalezienie filmowego Piłsudskiego, który w roku 1922 był 55-latkiem, a więc jeszcze nie owym powszechnie znanym Dziadkiem. Szukano więc aktora o podobnych wąsach, czuprynie i brwiach, ale po znalezieniu i ucharakteryzowaniu nie było odpowiedniego efektu. Wówczas Kawalerowicz poprosił rysownika o odtworzenie wyglądu Marszałka bez wąsów i czupryny – i wtedy, ku pewnemu zaskoczeniu reżysera, okazało się, że najbardziej podobny był Jerzy Duszyński. Sam aktor zaproszony na zdjęcia próbne zaskoczony owym podobieństwem nie był, bo, jak wyznał, ilekroć grając chłopa musiał przyprawiać sobie wąsy, w lustrze widział właśnie Piłsudskiego.
moreŚmierć prezydenta, 1977, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Duszyński Jerzy - aktor (role Piłsudski Józef, marszałek)
Autor: Schmidt Marian
-
/ 11
4. Choć dziś trudno wyobrazić sobie innych odtwórców ról pary antagonistów niż Zdzisław Mrożewski i Marek Walczewski, to obaj na propozycje Kawalerowicza zareagowali początkowo bez entuzjazmu. Głównym kryterium było oczywiście podobieństwo. Mrożewski był ostatnim aktorem zaproszonym na zdjęcia próbne do roli Narutowicza i możliwość zagrania prezydenta w pierwszym momencie nieszczególnie go ucieszyła. Jak sam potem mówił, właśnie skończył pracę w innym filmie (być może chodziło o „Zofię” Ryszarda Czekały, gdzie zagrał u boku Ryszardy Hanin) i czuł się kinem zmęczony, chciał wrócić do teatru, który był dla niego zawodowym priorytetem. Kiedy jednak zaproszono go do charakteryzatorni, posadzono przed lustrem, a charakteryzatorka, patrząc na zdjęcia Narutowicza i Mrożewskiego, retorycznie spytała: „A co ja mam mu robić?” – pomyślał, że może rzeczywiście powinien tę rolę zagrać. Jego samego zaskoczyło bliźniacze wręcz podobieństwo jednej z fotografii prezydenta do zdjęcia jego ojca.
Fizyczne podobieństwo stanowiło jednak tylko część roli, dla aktora równie ważne było, by jego bohater jako postać był prawdopodobny. Stąd też studiowanie życiorysu, dostępnych dokumentów, rozmowy z ludźmi – jak jego sekretarz z okresu szwajcarskiego – którzy znali Narutowicza. Wszystko to pomagało zrozumieć bohatera, jego wewnętrzne motywacje i, co szczególnie istotne, nadać postaci ludzki wymiar. W efekcie kreacja Mrożewskiego będzie jedną z niewątpliwych wartości filmu – sam Kawalerowicz, zapytany przez jakiegoś dziennikarza, co by zrobił, gdyby aktor nie chciał lub nie mógł zagrać tej roli, odpowiedział, że wtedy chyba sam musiałby ją zagrać.
Rola Narutowicza – niezależnie od stopnia podobieństwa aktora do historycznej postaci – wpisywała się w ekranowe emploi Mrożewskiego, „pięknego pana”, grającego zazwyczaj arystokratów, prawników, lekarzy czy profesorów. W jego filmografii była nie tylko pierwszą główną, ale też jedyną tego formatu.
moreŚmierć prezydenta, 1977, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Mrożewski Zdzisław - aktor
Autor: Schmidt Marian
-
/ 11
Fizycznie podobny do Eligiusza Niewiadomskiego był też Marek Walczewski, a jego brak entuzjazmu wobec propozycji Kawalerowicza – ponoć jeszcze większy niż u Mrożewskiego. Aktor, obsadzany często w rolach postaci demonicznych, psychopatycznych, jak choćby Bum-Bum w „Ziemi obiecanej”, Płaza-Spławski w „Dziejach grzechu” czy Stańczyk w serialu „S.O.S”, oznajmił reżyserowi, że morderców więcej grać nie będzie. „Ja jestem liryczny człowiek, ja chcę grać z kwiatami, oświadczać się”. Zgodził się jednak przeczytać scenariusz, a po dwóch tygodniach zadzwonił do Kawalerowicza i ponoć przez dwie godziny czytał tekst, interpretując go. Na pytanie, czy więc zagra, odpowiedział jednak, że nie, choć odpowiedź na szczęście nie była ostateczna. Na dodatek rozmowa z Walczewskim podsunęła reżyserowi pomysł na wykorzystanie postaci, ów jego – ostatecznie podzielony na części – monolog, tyrada polityczna na temat tego, dlaczego Narutowicz musiał zginąć jako symbol tendencji odrzucanych przez Niewiadomskiego. Te futurospekcje nie tylko świadomie zakłócają ów kronikarski rytm filmowej narracji, ale też stanowią rodzaj widowiska, znakomitego aktorskiego monologu, stąd wyeliminowanie na ekranie naturalnego tła, ukrywanie scenerii sali sądowej. Uwagę przykuwa tylko twarz Niewiadomskiego-Walczewskiego, fascynującego w swoim monologu fanatyka, który udało się sfilmować właściwie w jeden dzień.
Mimo początkowej niechęci i odmowy, dla aktora ta rola stała się jedną z najważniejszych. W jednym z ostatnich wywiadów mówił o niej jako szczególnie mu bliskiej: „Wciąż noszę tę rolę w sercu. Niczym oficer śledczy tropiłem losy tego człowieka, przebieg jego procesu, rozmawiałem z ludźmi, którzy go znali. Bo to nie lada wyzwanie, żeby niemal w zbliżeniach zagrać tę postać tak, aby nie została odebrana jako tuzinkowy dewiant czy wariat, lecz promieniowała na wielu poziomach”. Żona Walczewskiego, Małgorzata Niemirska, już po śmierci męża opowiadała, że tak silnie identyfikował się z tą rolą, że „prawie nie jadał, długie studia prowadził z naukowcami, adwokatami, przynosił do domu skrypty. Próbował tę postać – w sumie obrzydliwą, bo mordercy-fanatyka – usprawiedliwić i uważam, że w jakimś sensie mu się to udało. To był majstersztyk”. I nie można się z tą opinią nie zgodzić.
moreŚmierć prezydenta, 1977, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Walczewski Marek - aktor (role Niewiadomski Eligiusz)
Autor: Schmidt Marian
-
/ 11
5. Pierwsze klapsy filmu padły w grudniu 1976 roku w Łazienkach, gdzie kręcono scenę przejażdżki konnej Gabriela Narutowicza – wtedy jeszcze ministra spraw zagranicznych – i jego adiutanta, majora Polkowskiego. Nakręcenie pozornie prostego ujęcia trwało ponad 4 godziny, bo najpierw Zdzisław Mrożewski nie mógł sobie dać razy z (zazwyczaj spokojnym) koniem Orbisem, więc przesiadł się na teoretycznie trudniejszego Sopla, a potem reżyser miał uwagi co do sposobu…trzymania szpicruty przez grającego oficera Marka Dowmunta i prowadzenia przezeń dialogu. Po kilku dublach scena została nakręcona. Kończy ją powrotny galop bohaterów: dzięki odpowiedniej inscenizacji i montażowi na ekranie nie widać, że Mrożewskiego w tej szybkiej jeździe zastąpił kaskader.
moreŚmierć prezydenta, 1977, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Mrożewski Zdzisław - aktor (role Narutowicz Gabriel, prezydent), Dowmunt Marek - aktor (role Polkowski, major)
Autor: Schmidt Marian
-
/ 11
6. Niewielką rolą Zofii Kodisówny, siostrzenicy Narutowicza, zadebiutowała w polskim kinie Liliana Głąbczyńska (późniejsza Komorowska), wówczas jeszcze studentka warszawskiej PWST. Kilka lat później Kawalerowicz zaprosi ją do współpracy w „Austerii” (1982), gdzie stworzy pamiętną kreację zmysłowej Jewdochy.
moreAusteria, 1982, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Głąbczyńska Liliana - aktorka
Autor: Kołodziejski K.
-
/ 11
7. Harmonogram produkcji sprawił, że w trakcie prac dochodziło do różnych zbiegów okoliczności, np. pierwsze zdjęcia nakręcono w Łazienkach 9 grudnia 1976 roku, czyli dokładnie 54 lata po wyborze Gabriela Narutowicza na prezydenta RP. Najbardziej przejmująca – na poły metafizyczna nawet – była zbieżność dnia realizacji sekwencji zamachu w Zachęcie z jego rocznicą (16 grudnia). Marek Walczewski, który tę koincydencję uświadomił sobie jako jeden z pierwszych, wspominał potem: „Byłem w stanie takiego psychicznego napięcia, że gdy oddałem strzał, poczułem, jakby coś we mnie pękło. Absolutna pustka”.
moreŚmierć prezydenta, 1977, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Marynowski Borys - aktor (role Sołtan, rotmistrz WP), Walczewski Marek - aktor (role Niewiadomski Eligiusz), Wojciechowski Marek - aktor (role Kumaniecki Kazimierz Władysław)
Autor: Schmidt Marian
-
/ 11
8. „Śmierć prezydenta”, choć była poważną lekcją historii (i demokracji), przez czas i miejsce akcji wpisywała się w nurt retro polskiego kina lat 70., tworzony głównie przez filmy gatunkowe i adaptacje literatury, by wspomnieć „Zazdrość i medycynę” Janusza Majewskiego, „Trędowatą” Jerzego Hoffmana czy zrealizowane nieco później „Wśród nocnej ciszy” Tadeusza Chmielewskiego. Filmy, które nostalgicznie przywoływały przeszłość, przedwojenną Polskę, ale też popularyzowały historię. Podobnie było z filmem Kawalerowicza, którego realizacja była przedmiotem zainteresowania prasy, zwłaszcza, że opowiadał o faktach i prawdziwych postaciach. Stąd też różne odkrycia prasowe, np. kwerenda archiwalna „Kuriera Polskiego” pokazała, że Niewiadomski nie był bynajmniej klepiącym biedę, niedocenionym malarzem, tylko całkiem poważnym urzędnikiem państwowym i to wysokiego szczebla (radca w ministerstwie). Czytelnicy dowiedzieli się, że po śmierci Narutowicza specjalny rozkaz dowództwa MSW regulował kwestię szerokości i sposobu noszenia przez oficerów opasek żałobnych, a krepy dostarczył słynny Dom Handlowy Braci Jabłkowskich (za niebagatelną sumę 7,5 miliona marek). Gdy film trafił do kin, głos zabrali też zawodowi historycy (przy zastrzeżeniu, że dzieło sztuki rządzi się swoimi prawami) i amatorzy-pasjonaci, tropiący historyczne nieścisłości. I tak okazało się, że mimo dbałości twórców o autentyczność przedstawionej rzeczywistości, są wpadki, jak niewłaściwe proporczyki na kołnierzach szwoleżerów (co ciekawe, te na lancach są prawidłowe) czy kawaleria jadąca w niewłaściwym (bo czwórkami) szyku. W Chełmnie, w ośrodku prowadzonym przez zakonnice odnaleziono też 70-letnią Nulę, czyli Annę Narutowiczównę, córkę prezydenta. W dzieciństwie ciężko zachorowała – leczenie w Szwajcarii nie przyniosło spodziewanego efektu. Po powrocie do Polski ojciec, za radą przyjaciela, umieścił ją w domu Sióstr Miłosierdzia, gdzie miała mieć zapewnioną opiekę do końca życia. Zmarła w 1987 roku.
more -
/ 11
9. Swoją ogólnopolską premierę „Śmierć prezydenta” miała 10 października 1977 roku, ale odbyła się też m.in. prapremiera wielkopolska w poznańskim kinie „Wilga”. Pokaz wyjątkowy, bo dla załogi Zakładów Cegielskiego w ramach akcji „Sojusz świata pracy z kulturą i sztuką”. I połączony ze spotkaniem z twórcami filmu, w tym Zdzisławem Mrożewskim, który przed wojną przez jakiś czas był aktorem poznańskiego Teatru Nowego.
moreŚmierć prezydenta, 1977, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Mrożewski Zdzisław - aktor (role Narutowicz Gabriel, prezydent)
Autor: Schmidt Marian
-
/ 11
10. „Śmierć prezydenta” znalazła się w Konkursie Głównym 28. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie – była ostatnim filmem konkursowym prezentowanym na festiwalu. Jury pod przewodnictwem pisarki Patricii Highsmith przyznało mu Srebrnego Niedźwiedzia za wyjątkowe osiągnięcie artystyczne – Złotymi Niedźwiedziami nagrodzono wówczas produkcje hiszpańskie: „Pstrągi” José Garcii Sáncheza, „Co powiedział Max” Emilia Martíneza Lázaro oraz krótkometrażową „Windę” Tomása Muñoza.
Dzięki tej statuetce Kawalerowicz miał w swojej kolekcji nagrody trzech najważniejszych europejskich festiwali filmowych: Wenecji (Premio Evrotecnica im Georges’a Mélièsa za walory techniczne i wyróżnienie aktorskie dla Lucyny Winnickiej za „Pociąg”), Cannes (Srebrna Palma dla „Matki Joanny od Aniołów”) i Berlina właśnie. Do tego dochodziła nominacja oscarowa dla „Faraona” („Śmierć prezydenta” też była polskim kandydatem do Oscara, ale nie dostała się na shortlistę) oraz liczne inne laury krajowe i zagraniczne. Jednocześnie ów berliński Srebrny Niedźwiedź był ostatnią międzynarodową nagrodą, którą dostał reżyser, choć z pewnością miałaby na nie szanse jego późniejsza, znakomita „Austeria” (1982). Niestety, zagraniczną karierę filmu uniemożliwiła interwencja ambasady ZSRR, dopatrującej się w adaptacji powieści Juliana Stryjkowskiego treści antyrosyjskich, które mogą „prowadzić do podsycania nastrojów antyradzieckich”.
Opracowanie | Katarzyna Wajda
moreŚmierć prezydenta, 1977, reż. Kawalerowicz Jerzy
In the photo: Łysakowski Bogdan (drugi z lewej) - aktor (role Chodźko Witold, minister zdrowia), Mrożewski Zdzisław (trzeci z lewej) - aktor (role Narutowicz Gabriel, prezydent), Sykutera Janusz (trzeci z prawej) - aktor (role Car Stanisław), Jabczyński Julian (drugi z prawej) - aktor, Wojciechowski Marek (z prawej) - aktor (role Kumaniecki Kazimierz Władysław)
Autor: Schmidt Marian

