Liczba zdjęć: 164

Człowiek z marmuru

Reżyseria: Wajda Andrzej
Rok: 1976, Kraj: Polska
Rodzaj: fabularny; format: kinowy; kolor filmu:barwny
Gatunek: film polityczny

Zobacz galerię



Opis:

Jest to jeden z najważniejszych filmów rozliczeniowych, udowadniający, że kino może być medium, które nie tylko mierzy się z trudną przeszłością, lecz także pomaga przepracować traumę z nią związaną. Kinowe projekcje Człowieka z marmuru w 1977 roku (choć władza starała się jak najbardziej ograniczać dystrybucję) stawały się czymś w rodzaju zbiorowego katharsis i pozwalały przyjrzeć się destrukcyjnej sile epoki stalinizmu.


Sam Aleksander Ścibor-Rylski, który dla Andrzeja Wajdy napisał scenariusz o przodowniku pracy Mateuszu Birkucie, w pewnym stopniu próbował w ten sposób naprawić błędy zawodowej młodości. Na przełomie lat 40. i 50. XX wieku Ścibor wyrósł na jednego z najaktywniejszych propagandzistów stalinowskich, który opisywał życie robotników i przodowników pracy. Wprawdzie w 1956 roku przeżył światopoglądową przemianę, lecz wydawało się wówczas, że tematyka robotnicza jest już zupełnie poza kręgiem jego zainteresowań. Dopiero na początku lat 60. Jerzy Bossak, szef Zespołu „Kamera”, podsunął mu pomysł na opowieść o rzeczywistych losach przodowników pracy, obejmującą także okres, gdy ich wyczyny – i w ogóle zjawisko współzawodnictwa – przestały być szeroko komentowane. Ponieważ chyba w każdym reportażyście po kilku latach pracy rodzi się ciekawość, co robią ludzie, których kiedyś opisywał, Ścibor-Rylski odwiedził poznanych kiedyś przodowników pracy. „Ze smutkiem zauważyłem – wspominał w wywiadzie dla “Kina” z maja 1977 roku – że oni (…) mieszkają nadal w ruderach. Dalsze ich losy potoczyły się gorzko. Oczywiście to jeszcze nie była gorycz lat siedemdziesiątych, kiedy doszło do zbrojnych konfrontacji robotników z władzą, ale w każdym razie pogubiono tych ludzi. Z tych refleksji wyniknął scenariusz Człowieka z marmuru”.

Podczas gdy przed laty Ścibor w swoich reportażach starał się udowodnić, że system funkcjonuje dobrze, tylko ludzie nie dorośli do jego wymagań, to w Człowieku z marmuru przedstawiał odwrotną wizję rzeczywistości. Prostolinijność i uczciwość Birkuta nie pasują do stalinowskiej rzeczywistości, czynią go osobą niepożądaną, z którą powoli wszyscy przestają się liczyć i którą w końcu trzeba unieszkodliwić.


Wielowątkowa fabuła jest równie skomplikowana, co problemy Andrzeja Wajdy, który przez trzynaście lat zabiegał o możliwość realizacji Człowieka z marmuru. Scenariusz był gotów w 1963 roku, a reżyser chciał od razu rozpocząć zdjęcia (Birkuta miał wówczas grać Ryszard Filipski), ale ówczesny wiceminister kultury i szef kinematografii Tadeusz Zaorski uznał, że na taki film jest jeszcze za wcześnie, że scenariusz zbyt ostro przedstawia minione czasy. Te argumenty powtarzały się zresztą w kolejnych latach. Dopiero w 1976 roku minister kultury Józef Tejchma zaryzykował stanowisko i zezwolił na rozpoczęcie zdjęć. Wajda świetnie wówczas wyczuł, że scenariusz trzeba uaktualnić, dlatego poprosił Ścibora, by w kontekst całej opowieści wpisał również tragiczne wydarzenia Grudnia 1970 roku, które teraz miały zaważyć na losie Birkuta.


W filmie ta postać jawi się jako reprezentant oszukanego pokolenia, którego autentyczny entuzjazm dla odbudowy kraju bezdusznie wykorzystała ówczesna propaganda. Jerzy Radziwiłowicz, który ostatecznie zagrał Birkuta, nadał mu rys pewnej naiwności, która jednak z czasem zamienia się w determinację w walce o godność robotnika. Z kolei prawdę o samym Birkucie stara się po latach odkryć młoda reżyserka – Agnieszka (wcieliła się w nią debiutująca na dużym ekranie Krystyna Janda), która kręci o nim film dokumentalny. Te dwie perspektywy i warstwy czasowe wzajemnie się dopełniają, a współczesna staje się dodatkowo autorskim komentarzem Wajdy do okresu stalinizmu. W Człowieku z marmuru reżyser pokazuje nie tylko zło tamtej epoki w wątku Birkuta, ale w historii Agnieszki, która po latach podejmuje temat przodowników pracy, uzmysławia, że to zło nie skończyło się wraz z nastaniem odwilży. Nawet później ludzie wciąż odczuwali jego skutki, żyjąc jakby w cieniu tragicznych przeżyć z pierwszej połowy lat 50.


Co ciekawe, Wajda musiał z Człowieka z marmuru usunąć kilka istotnych scen, które odnosiły się do Grudnia 1970 roku. Wrócił do nich jednak, gdy po podpisaniu porozumień sierpniowych kręcił Człowieka z żelaza (1981) – drugą część dyptyku. Mateusz Birkut pojawiał się w niej tylko epizodycznie, ale jego postać zyskiwała nowy rys i kontekst: Wajda wraz ze Ściborem-Rylskim pokazywali, jak dawny robotnik, swego czasu fanatycznie walczący o prawdę, zaczyna się starzeć, już nie zawsze stać go na gest solidarności z potrzebującymi. Nie przestaje krytykować ówczesnego systemu, ale jakby w pełni dociera do niego jego niszczycielska siła.


Oprac. Piotr Śmiałowski

źródło: https://www.fina.gov.pl/lista-polskiego-dziedzictwa-filmowego/



Rodzaj zdjęć::
Kolor zdjęć::
Charakter:

Osoby na zdjęciach: