-
/ 50
Wszystko zaczęło się bardzo prozaicznie. Na wschodnich terenach, skąd pochodzę, istniało na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych wiele teatrów, kabaretów, tzw. teatry-studia itp. Trafiłem do takiego studia w Wilnie, nazywało się to „Studio-Teatr Mały”, a gromadziło bardzo dobrych wykładowców i wielu miłośników sceny. Gdy wybuchła wojna – trafiłem do polskiego wojska formującego się na terenie ZSRR. Po zdemobilizowaniu – coś musiałem robić, trzeba było obrać jakiś zawód.
(E. Karewicz, Na zamówienie, „Kurier Polski”, 22-23.01.1972)
więcej -
/ 50
Znalazłem zatrudnienie w teatrze w Gdyni. To już było aktorstwo na poważnie – zacząłem na siebie zarabiać. Ale nie zagrzałem długo miejsca. Postanowiłem bowiem uzupełnić moje aktorskie wykształcenie, przeniosłem się do Łodzi. Jako podeszły wiekowo, bez mała weteran, zacząłem od drugiego roku – egzamin zdałem w 1950 roku i od tego momentu zaczęła się moja aktorska wędrówka – po teatrach Gdyni, Łodzi, wreszcie Warszawy.
(E. Karewicz, Herman Bruner po latach, „Express Poznański", 23-25.04.1993)
więcej -
/ 50
WARSZAWSKA PREMIERA
Na ulicy Łąkowej znajdowała się wytwórnia filmowa, którą niektórzy porównywali z Hollywoodem. W Łodzi istniało bardzo duże środowisko filmowe. Tu też zanotowałem swój filmowy debiut. Były to lata pięćdziesiąte. Zagrałem wtedy w „Warszawskiej premierze”, filmie poświęconym Stanisławowi Moniuszce.
(E. Karewicz, W Łodzi brałem ślub, rozm. A. Gronczewska, „Dziennik Łódzki”, 1.07.2011)
Warszawska premiera, 1950, reż. Rybkowski Jan
na zdjęciu: Szaflarska Danuta - aktorka, Karewicz Emil - aktor, Burzyński Zenon - aktor
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 50
WARSZAWSKA PREMIERA
Przypadła mi w udziale rola niejakiego Georga, (…) uwodziciela. Rola nieduża, ale jak każdy debiutujący aktor chciałem ją zagrać z rozmachem, bardzo dobrze i (…) najzwyczajniej w świecie przesadziłem (…) Niestety, grałem minami, jak to się u nas w środowisku mówi. Może gdybym nie miał kostiumu byłoby inaczej? Mimo to cieszyłem się, bo oto już grałem w filmie, obok chociażby Danuty Szaflarskiej.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 106)
Warszawska premiera, 1950, reż. Rybkowski Jan
na zdjęciu: niezidentyfikowany - aktor, Burzyński Zenon - aktor, Szaflarska Danuta - aktorka, Karewicz Emil - aktor
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 50
ŻOŁNIERZ ZWYCIĘSTWA
Na początku lat pięćdziesiątych pojawiłem się w kilku etiudach szkolnych na wydziale reżyserii PWSTiF. Dostałem też niewielkie role w fabułach „Podhale w ogniu” i „Żołnierz zwycięstwa”.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 108)
Żołnierz zwycięstwa, 1953, reż. Jakubowska Wanda
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor
Autor: Wawrzyniak Kazimierz
-
/ 50
CIEŃ
Większą rolę dostałem w „Cieniu”, dlatego też mogę powiedzieć, że to Kawalerowicz wprowadził mnie do filmu.
(„Film” rozmawia z Emilem Karewiczem, rozm. E. Smoleń-Wasilewska, „Film” 1958, nr 8)
więcej -
/ 50
CIEŃ
Rola Jasiczka była nareszcie moją znaczącą rolą filmową. Tą kreacją zwróciłem na siebie uwagę filmowców. Wydaje mi się, że od tej pory były już lepsze propozycje. Nie zawsze przeze mnie wykorzystywane, ale były.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 118)
Cień [1956], 1956, reż. Kawalerowicz Jerzy
na zdjęciu: Karewicz Emil (po lewej, siedzący przy stole) - aktor, Chronicki Adolf (po prawej, siedzący przy stole) - aktor
Autor: Gronau Andrzej
-
/ 50
KANAŁ
Po raz pierwszy zetknąłem się wtedy z Andrzejem Wajdą, którego uważam za świetnego reżysera. Nie ze wszystkimi bowiem można dojść do porozumienia, tak kurczowo trzymają się swoich założeń. A przecież aktor też ma jakieś tam ambicje, pomysły, chciałby coś zrobić inaczej.
(E. Karewicz, Ten wredny typ, Brunner, rozm. M. Maniewski, „Film” 1995, nr 10)
Kanał, 1956, reż. Wajda Andrzej
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor (rola porucznik)
Autor: Gronau Andrzej
-
/ 50
KANAŁ
I poprosiłem Wajdę o pewne zmiany, o możliwość rozwinięcia postaci Mądrego przez wyraźnie zaznaczenie kontrastu: tak, żeby najpierw pokazać go jako dość brutalnego skubańca, który niczego się nie boi, a potem, w obliczu śmierci, okazuje się zwykła szmatą. Wajda poszedł na to, dopisał nawet kilka scen, wynikających z moich sugestii, za co mu byłem (i jestem) bardzo wdzięczny.
(E. Karewicz, Ten wredny typ, Brunner, rozm. M. Maniewski, „Film” 1995, nr 10)
Kanał, 1956, reż. Wajda Andrzej
na zdjęciu: Pawlikowski Adam - aktor (rola esesman), Wajda Andrzej - reżyser, Karewicz Emil - aktor (rola porucznik)
Autor: Gronau Andrzej
-
/ 50
KANAŁ
Dramatyczny dla naszego kraju i społeczeństwa moment, gdy kręciliśmy „Kanał”. Wcale nie chodziło o powstanie warszawskie, ale o zupełnie inne, dziejące się współcześnie. Otóż część okresu zdjęciowego przypadła na czerwiec 1956 roku. Nasza praca pokryła się z wydarzeniami z Poznania, pierwszy strajkiem PRL-u, tłumionym siłami wojsk pancernych i milicji.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 108)
Kanał, 1956, reż. Wajda Andrzej
na zdjęciu: Berezowska Teresa - aktorka (rola łączniczka), Sheybal Władysław - aktor, Karewicz Emil - aktor (rola porucznik)
Autor: Gronau Andrzej
-
/ 50
KANAŁ
Kręciliśmy wtedy na skarpie na Dolnej na Mokotowie sceny z użyciem czołgów pożyczonych z wojska. Były to maszyny pomalowane w barwy niemieckie. Na początku pozwolono nam z nich strzelać z zastrzeżeniem oby nie za głośno. A później cofnięto pozwolenie, aby mieszkańcy stolicy nawet nie pomyśleli, że i tu, na miejscu zaczęły się strajki, a nawet walki uliczne. A w końcu władza zabrała nam te czołgi.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 108)
Kanał, 1956, reż. Wajda Andrzej
na zdjęciu: Pawlikowski Adam - aktor (rola esesman), Karewicz Emil - aktor (rola porucznik)
Autor: Gronau Andrzej
-
/ 50
OSTATNI STRZAŁ
Film opowiadał o tym, jak to do pewnego miasteczka na Mazurach wraca z więzienia dawny watażka, Stefan Ziarno, grany przez Stanisława Jasiukiewicza. Ziarno bardzo kiedyś narozrabiał na tym terenie i zamknął go za to miejscowy sierżant MO. Tym sierżantem byłem ja.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 135)
Ostatni strzał, 1958, reż. Rybkowski Jan
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor, Modrzyńska Urszula - aktorka, Jasiukiewicz Stanisław - aktor
Autor: Pyda Wiesław
-
/ 50
OSTATNI STRZAŁ
Zdjęcia do tego filmu robił Boguś Lambach. I to właściwie tylko jemu zawdzięczamy, że „Ostatni strzał” jeszcze się broni, bo cały ten dramat sytuacji był do kitu. Po prostu przerost formy nad treścią.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 135)
Ostatni strzał, 1958, reż. Rybkowski Jan
na zdjęciu: Lambach Bogusław - operator, Modrzyńska Urszula - aktorka, Karewicz Emil - aktor, Jasiukiewicz Stanisław - aktor
Autor: Pyda Wiesław
-
/ 50
BAZA LUDZI UMARŁYCH
To na pewno jedna z moich bardziej znaczących ról. Pozostawiła dobre wspomnienia z realizacji, a i efekt był nie najgorszy, chociaż niezupełnie taki, jak sobie wyobrażałem. Tym bardziej, że Marek Hłasko, jak sam mi powiedział, pisał jedną z ról z myślą o mnie. Może dlatego uważam, że (…) mogło być lepiej.
(E. Karewicz, Ten wredny typ, Brunner, rozm. M. Maniewski, „Film” 1995, nr 10)
Baza ludzi umarłych, 1958, reż. Petelski Czesław
na zdjęciu: Kłosowski Roman - aktor, Niemczyk Leon - aktor, Karewicz Emil - aktor
Autor: Roman Tadeusz
-
/ 50
BAZA LUDZI UMARŁYCH
Uważam Hłaskę za świetnego scenarzystę. Niewielu takich miało nasze kino. Grałem w „Pętli”, w „Ósmym dniu tygodnia”. Kiedyś powstał projekt, żeby w RFN zrealizować nową wersję „Bazy ludzi umarłych”. Spotkałem się nawet z producentem, który z poprzedniej obsady chciał zaangażować Leona Niemczyka i mnie. Niestety, pomysł nie doszedł do skutku.
(E. Karewicz, Ten wredny typ, Brunner, rozm. M. Maniewski, „Film” 1995, nr 10)
Baza ludzi umarłych, 1958, reż. Petelski Czesław
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor, Fogiel Aleksander - aktor
Autor: Roman Tadeusz
-
/ 50
BAZA LUDZI UMARŁYCH
Dla roli Warszawiaka zrezygnowałem z roli Mackie Majchra w „Operze za trzy grosze”. Wybrałem Warszawiaka, niby szlachetnego, a jednak bandziora, chociaż nie był główną postacią w filmie. Podczas kręcenia odmroziłem sobie czubek nosa, który ledwo mi odratowano.
(E. Karewicz, „Brunner, ty świnio”, rozm. B. Gadomski, „Agora” 2001, nr 48)
Baza ludzi umarłych, 1958, reż. Petelski Czesław
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor
Autor: Roman Tadeusz
-
/ 50
KRZYŻACY
Zostałem zaproszony przez reżysera do udziału w filmie „Krzyżacy”, ale nie jako odtwórca roli króla. Miałem zagrać księcia Mazowieckiego. A o tym, że zagram Jagiełłę zdecydowano dopiero w trakcie próbnych zdjęć.
(E. Karewicz, Bruner mi nie przeszkadzał, rozm. M. Krom, „Głos Pomorza”, 20-22.07.1985)
więcej -
/ 50
KRZYŻACY
Henryk Sienkiewicz nie poświęcił wiele uwagi tej postaci w powieści „Krzyżacy”. Zapewne chodziło mu raczej o podkreślenie tła historycznego i czasu akcji. Z punktu widzenia psychologicznego rola króla Jagiełły była niewielka. Satysfakcją dla mnie była możliwość zagrania polskiego króla, chyba po raz pierwszy w polskim filmie. No i to, że koledzy życzący mi zarówno źle, jak i dobrze, musieli przyklęknąć przede mną. W ten sposób zaspokoiłem swoją próżność. Poza tym widziałem piękne plenery. Ford był bardzo inteligentnym i bardzo dobrym reżyserem. Z „Krzyżakami” odwiedziliśmy szereg krajów.
(E. Karewicz, „Brunner, ty świnio”, rozm. B. Gadomski, „Agora” 2001, nr 48)
Krzyżacy, 1960, reż. Ford Aleksander
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor (rola Władysław II Jagiełło, król Polski), Białoszczyński Tadeusz - aktor (rola Janusz I Mazowiecki, książę mazowiecki), Niemczyk Leon - aktor, Kalenik Mieczysław (klęczy) - aktor
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 50
KRZYŻACY
Grając Jagiełłę miałem 30 lat, nie miałem dużego doświadczenia aktorskiego. Jagiełło był, w okresie, który przedstawia film, człowiekiem bardzo zaawansowanym wiekowo. To jedno. Po drugie (…) wymogi były takie, że (…) król, jeżeli miał być postacią pozytywną , musiał być bardzo patetyczny, monumentalny, nie było w nim duszy. Gdybym dziś grał Jagiełłę, nawet ten epizod z „Krzyżaków”, to potraktowałbym go trochę inaczej, pogłębiłbym te postać, urozmaicił. Wiek i doświadczenie robią swoje.
(E. Karewicz, Bruner wieczorową porą, rozm. M. Tyliński, „Przegląd Tygodniowy” 2002, nr 27)
Krzyżacy, 1960, reż. Ford Aleksander
na zdjęciu: Staniszewska Grażyna - aktorka, Kalenik Mieczysław - aktor, Karewicz Emil - aktor (rola Władysław II Jagiełło, król Polski), Wilhelmi Roman (z prawej) - aktor
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 50
KRZYŻACY
Królem byłem zaledwie przez dziesięć dni! Nie byłem przecież postacią pierwszoplanową. Jagiełło jako król jest postacią ważną w historii Polski. Inaczej król wyglądał na planie. W zestawie aktorskim był prawie na końcu, bo aktorzy, którzy odtwarzali główne role, pracowali w pocie czoła przez długie miesiące. Taki Zbyszko z Bogdańca, Maćko, Jagienka – oni grali w filmie główne skrzypce.
(E. Karewicz, Król przez dziesięć dni, rozm. A. Romanowska, „Gazeta Olsztyńska”, 17.07.2009)
Krzyżacy, 1960, reż. Ford Aleksander
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor (rola Władysław II Jagiełło, król Polski)
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 50
KRZYŻACY
Niektórzy wbijali się w prawdziwe rycerskie zbroje. Moja była zrobiona z PCV, więc z ciężarem nie miałem kłopotu, ale z czymś innym. Kiedy szliśmy na obiad, zdejmowaliśmy zbroje i kładliśmy je gdzieś na trawie. A wtedy była piękna pogoda i słońce mocno przygrzewało. Proszę sobie wyobrazić, co działo się z tym PCV! Zbroja się deformowała i trudno było ją ponownie na siebie włożyć. Gdybym dzisiaj grał Jagiełłę, ze zbroją pewnie nie miałbym problemu. Dzisiaj jest lepsza technika i słońce współczesnym rycerzom nie straszne.
(E. Karewicz, Król przez dziesięć dni, rozm. A. Romanowska, „Gazeta Olsztyńska”, 17.07.2009)
więcej -
/ 50
KRZYŻACY
[Miecze] musiały być prawdziwe i metalowe. I jak brzmiały! Ale z mieczem też miałem problem, bo jak uderzałem nim koniowi nad głową, to się biedak płoszył. Ja siedziałem na śliskiej derce i spadałem. Jaki to więc król, który na koniu nie potrafi usiedzieć?
(E. Karewicz, Król przez dziesięć dni, rozm. A. Romanowska, „Gazeta Olsztyńska”, 17.07.2009)
Krzyżacy, 1960, reż. Ford Aleksander
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor (rola Władysław II Jagiełło, król Polski)
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 50
KRZYŻACY
Z postaci Jagiełły nie byłem zadowolony. Gdybym miał teraz zagrać w „Krzyżakach”, zrobiłbym to zupełnie inaczej. Zresztą okazja ku temu się nadarzyła, bowiem Jagiełłę zagrałem jeszcze w dwóch filmach. Jeden nosi tytuł „Idea i miecz”, a drugi „Przyłbice i kaptury”. Ten ostatni jest serialem telewizyjnym.
(E. Karewicz, Bruner mi nie przeszkadzał, rozm. M. Krom, „Głos Pomorza”, 20-22.07.1985)
Krzyżacy, 1960, reż. Ford Aleksander
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor (rola Władysław II Jagiełło, król Polski)
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 50
KRZYŻACY
Roli Jagiełły w serialu „Królewskie sny” (…), niestety, nie dostałem. Zagrał ją Gustaw Holoubek.
(E. Karewicz, Byłem kapralem, królem i generałem, rozm. H. Karolczak, „Imperium TV” 2002, nr 2)
Krzyżacy, 1960, reż. Ford Aleksander
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor (rola Władysław II Jagiełło, król Polski)
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 50
ŚWIADECTWO URODZENIA
Wystąpiłem w filmie Stanisława Różewicza „Świadectwo urodzenia”, który składał się z trzech nowel. W mojej „Kropli krwi” bohaterką była ukrywająca się w sierocińcu dziewczynka, u której niemieccy specjaliści od spraw rasowych odkrywają typowe cechy aryjskie. Zagrałem lekarza niemieckiego w mundurze gestapo. Ta rola wydaje mi się pierwszą z serii mojego tworzącego się emploi lub jego odnogi – twardych facetów w mundurach.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 165)
Świadectwo urodzenia
- Kropla krwi, 1961na zdjęciu: Zintel Zygmunt - aktor (rola tłumacz), Karewicz Emil - aktor (rola Niemiec), Dmochowski Mariusz - aktor (rola gestapowiec)
Autor: Kubik Janusz
-
/ 50
"YOKMOK"
Grałem kapitana statku, który wraca z Anglii i jest prześladowany przez UB. Ten film przeszedł bez echa.
(E. Karewicz, Szczęście emeryta, rozm. J. Wolny, „Gazeta Olsztyńska”, 22.11.1998)
"Yokmok", 1963, reż. Możdżeński Stanisław
na zdjęciu: Modelska Barbara - aktorka, Karewicz Emil - aktor
Autor: Urbanowicz Wojciech
-
/ 50
STAWKA WIĘKSZA NIŻ ŻYCIE
„Stawka” w pierwotnym założeniu miała być kilkuodcinkowym spektaklem w Telewizyjnym Teatrze Sensacji. Realizatorom spodobałem się w roli Brunnera do tego stopnia, że postanowili wprowadzić te postać na stałe do kolejnych odcinków.
(E. Karewicz, Herman Bruner po latach, „Express Poznański”, 23-25.04.1993)
Teatr Sensacji „Kobra” (…) był kręcony „na żywo” (…) Z tym, że wersji teatralnej ginąłem w jednym z odcinków.
(E. Karewicz, Starych drzew się nie przesadza, rozm. K. Krystek, „Goniec Pomorski”, 10.08.1993)
Stawka większa niż życie
- Oblężenie, 1967na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor (rola gestapowiec), Suchecka Lucyna - aktorka
-
/ 50
STAWKA WIĘKSZA NIŻ ŻYCIE
Strzela tam do mnie mój przełożony, grał go Jasiukiewicz, podpuszczony przez Klossa, i zabija. W wersji filmowej pominięto ten odcinek. Dopisano za to chyba 5 następnych dla Brunnera, po prostu z wielu Niemców zrobiono jednego. Tak naprawdę grałem kilka postaci, stąd może ta niekonsekwencja. Czasem Brunner jest jowialny, czasem jest bardzo straszny. Usiłowałem nadać temu wspólny mianownik. I myślę, że mi się jakoś udało.
(Kloss i Bruner na emeryturze, rozm. M. Woszkowska, źródło: ?)
[Brunner] to miał być wredny Herod. Lecz ja bym się wtedy nie zgodził odegrać takiej roli, gdyż lubię uczłowieczać postacie, które gram. Według mnie to nie człowiek jest zły, tylko to, co robi. Wszystkim czarnym, negatywnym postaciom, jakie grałem próbowałem zawsze nadać cechy ludzkie. To było duże przejście z autorami, by ich przekonać o słuszności mojej decyzji. Uważałem wtedy, że zasługa Klossa będzie większa, jeśli wygra z człowiekiem inteligentnym.
(E. Karewicz, Starych drzew się nie przesadza, rozm. K. Krystek, „Goniec Pomorski”, 10.08.1993)
Stawka większa niż życie
- Oblężenie, 1967na zdjęciu: Kossobudzka Halina - aktorka, Karewicz Emil - aktor (rola gestapowiec)
-
/ 50
STAWKA WIĘKSZA NIŻ ŻYCIE
Dość skutecznie wychodziło mi bycie złym i podłym. Zadziwiające jest, że ludzie nie mieli do mnie o to pretensji. Mało tego, nie zarysowali mi samochodu, nie wybili szyb w oknie, nie narysowali swastyki na drzwiach domu. Tylko raz jakaś grupka młodzieńców z ulicy krzyczała: „Brunner, Brunner, ty świnio!”. Takie okrzyki nie padły nigdy z ekranu, a mimo to na stałe weszły do obiegowego języka w kraju.
(E. Karewicz, „Brunner, ty świnio”, rozm. B. Gadomski, „Agora” 2001, nr 48)
Narzucenie mi „szuflady”, przypisanie roli Brunnera nastąpiło za sprawą telewizji. Zdarza się, że stoimy w małej miejscowości na przejeździe kolejowym i dzieci, które pewnie jeszcze nigdy nie były w kinie, wołają – „Brunner”.
(E. Karewicz, Uśmiech Brunera, not. W. K., „Express Poznański”, 24-25.11.1973)
Stawka większa niż życie
- Wielka wsypa, 1967na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor
Autor: Czajkowski Zbigniew
-
/ 50
STAWKA WIĘKSZA NIŻ ŻYCIE
Brunner w jednym z ostatnich odcinków uciekł – gdybyśmy bowiem istotnie film wznowili (ciąg dalszy „Stawki” miał rozgrywać się na tle Ameryki Łacińskiej), postać ta musiała mieć carte blanche – musiałbym pojawić się prawdopodobnie jako szef nocnego lokalu.
(E. Karewicz, Uśmiech Brunera, not. W. K., „Express Poznański”, 24-25.11.1973)
W odcinku „Edyta” (…) jest (…) scena Sylwestra w mieszkaniu Klossa. Jak to zwykle bywa, sceny są często powtarzane, więc kierownik produkcji przygotował kilka butelek szampana, bo przecież o północy coś musiało wystrzelić. Kręciliśmy te sceny kilkakrotnie. Popijaliśmy szampana, a ponieważ bardzo nam smakował, to butelki szybko opróżniliśmy. Sceny natomiast nie zdążyliśmy dokończyć. Kierownik produkcji złapał się za głowę. Po chwili pobiegł za kulisy i po jakimś czasie wrócił, przynosząc pełne butelki. Korki nie wystrzeliły, ale bąbelki były… Nie wszyscy skończyli zdjęcia w pełnej sprawności fizycznej, ponieważ była to soda oczyszczona…
(E. Karewicz, Starych drzew się nie przesadza, rozm. K. Krystek, „Goniec Pomorski”, 10.08.1993)
Stawka większa niż życie
- Wielka wsypa, 1967na zdjęciu: Sochnacki Bogusław - aktor, Karewicz Emil - aktor (rola gestapowiec)
Autor: Czajkowski Zbigniew
-
/ 50
STAWKA WIĘKSZA NIŻ ŻYCIE
W „Stawce” nie należy dopatrywać się głębokich prawd historycznych i wierności z historyczną rzeczywistością. To był z założenia film komiksowy, z wartką akcją, dzielnym bohaterem głównym i typowym czarnym charakterem w tle.
(E. Karewicz, Herman Bruner po latach, „Express Poznański”, 23-25.04.1993)
Powodzenie „Stawki…” leży w fakturze serialu, który – chociaż był zrobiony w formie komiksu – to na tyle serio, że widzowie bardzo się do niego przywiązali (…) Czasy wojenne to kopalnia przeróżnych sensacyjnych historii, z których do dziś można korzystać w filmie.
(E. Karewicz, „Brunner, ty świnio”, rozm. B. Gadomski, „Agora” 2001, nr 48)
Stawka większa niż życie
- Wielka wsypa, 1967na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor (rola gestapowiec), Drapińska Barbara - aktorka
Autor: Czajkowski Zbigniew
-
/ 50
JAK ROZPĘTAŁEM DRUGĄ WOJNĘ ŚWIATOWĄ
Chmielewski zaangażował mnie do roli Niemca w tym filmie. Próbowałem trochę inaczej zagrać ten mój epizodzik. Ale jak nałożyłem mundur, to i tak przypominałem Brunnera.
(Emil Karewicz – aktor ponury?, rozm. J. Wolny, „Tygodnik Ciechanowski” 1998, nr 48)
Jak rozpętałem drugą wojnę światową
- Ucieczka, 1969, reż. Chmielewski Tadeuszna zdjęciu: Szonert Mirosław - aktor, Karewicz Emil - aktor (rola gestapowiec)
Autor: Majak Jerzy
-
/ 50
BIAŁY NIEDŹWIEDŹ
W tamtym czasie była taka moda, że wszelkich gestapowców ma grać Karewicz. Chociaż pamiętam, że już znacznie wcześniej grałem gestapowca w takim ciekawym, chyba niedocenionym dzisiaj filmie „Biały niedźwiedź”.
(E. Karewicz, Jeszcze bym się poderwał, rozm. T. Gałczyńska, „Tele Tydzień” 2007, nr 18)
Biały niedźwiedź, 1959, reż. Zarzycki Jerzy
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor (rola oficer niemiecki)
Autor: Madejski Kazimierz
-
/ 50
HUBAL
W 1973 roku Bohdan Poręba robił film o Hubalu. Grałem rotmistrza Sołtykiewicza. Tego, który nie wierzył w szaleńczą misję Hubala i który odszedł od niego, a właściwie został prawie ordynarnie wyrzucony z oddziału. Później okazało się, że miał rację. No, ale cóż, historii nie cofniemy.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 240)
Hubal, 1973, reż. Poręba Bohdan
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor (rola kapitan WP), Filipski Ryszard - aktor (rola Dobrzański Henryk (pseud. Hubal))
-
/ 50
LALKA
Grałem Tomasza Łęckiego, ojca Izabeli. Wystąpiłem w czterech odcinkach z dziewięciu, widzowie mogę mnie więc pamiętać z tego serialu, szczególnie, że to był kolejny dobry obraz naszej telewizji z tamtego okresu. Jeśli chodzi o zadanie aktorskie, które sobie do tej roli wyznaczyłem, to starałem się ojcu Izabeli nadać trochę humoru. Reżyserowi ten pomysł się spodobał na tyle, że pozwolił mi tak zagrać. I co najważniejsze, udało się. On był kontent i ja też byłem zadowolony z roli.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 264)
Lalka [1977], 1977, reż. Ber Ryszard
na zdjęciu: Braunek Małgorzata - aktorka, Karewicz Emil - aktor (rola ojciec)
-
/ 50
SZKODA TWOICH ŁEZ
Opowiem o roli, po której do dziś mam przykre wspomnienia i żal do artystycznych decydentów tego filmu. Została wówczas zaprzepaszczona okazja do wypracowania przeze mnie czegoś, w czym czułbym się najdoskonalej, co byłoby ukoronowaniem moich dotychczasowych wysiłków artystycznych i idealnym wykorzystaniem moich osobistych predyspozycji, tak wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Jednym słowem mogła stać się „rolą mojego życia”.
(E. Karewicz, rozm. G. Ciechomska, „Trybuna Ludu”, 20-21.08.1988)
Szkoda twoich łez, 1983, reż. Lenartowicz Stanisław
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor
-
/ 50
SZKODA TWOICH ŁEZ
Niestety, taką nie była. Stała się zwykłym epizodem w bardzo zwykłym filmie. Myślę tu o roli profesora Dubenki w filmie „Szkoda Twoich łez” wg Ukniewskiej „Strachy”, a w reżyserii Stanisława Lenartowicza. Rola ta niosła szalone zobowiązanie w stosunku do przedwojennej wersji tego filmu, grał ją tam przecież sam Józef Węgrzyn. Ale film – jak film. O wszystkich scenach można śmiało zapomnieć, z wyjątkiem jednej. Z wyjątkiem sceny, którą zresztą wszyscy oglądający ten film zapewne pamiętają, myślę o scenie, kiedy to w brudnym barze, pijany, ziejący denną nostalgią Węgrzyn-Dubenko, z rosyjskim akcentem mamrocze „zawiało cię śniegiem Ojczyzno, zawiało…”.
(E. Karewicz, rozm. G. Ciechomska, „Trybuna Ludu”, 20-21.08.1988)
Szkoda twoich łez, 1983, reż. Lenartowicz Stanisław
na zdjęciu: Trojanowska Izabella - aktorka, Karewicz Emil - aktor
-
/ 50
SZKODA TWOICH ŁEZ
I dla tej sceny warto było poświęcić wszystko. Warto było, bez względu na ryzyko późniejszych porównań, próbować ją zagrać po wielkim Węgrzynie. Gra na pewno warta świeczki. Niestety, pozbawiono mnie wszelkich szans. Ja już nawet przebolałem, że w nowej wersji zrezygnowano z tej sceny i z tego tekstu, jako że po pierwsze, nie był to tekst oryginalny, nie pochodził z powieści Ukniewskiej, bowiem dopisał go do filmu, dla wzbogacenia postaci Dubenki, Julian Tuwim. A po drugie: zgodnie z panującymi w tym czasie normami moralnymi i etycznymi, Dubenko, jako emigrant rosyjski nie mógł posiadać tak szlachetnej, głębokiej duszy i tak tęsknić za rodzinnym krajem. No, a pod trzecie: co to znaczy „zawiało cię śniegiem Ojczyzno, zawiało?”.
(E. Karewicz, rozm. G. Ciechomska, „Trybuna Ludu”, 20-21.08.1988)
Szkoda twoich łez, 1983, reż. Lenartowicz Stanisław
na zdjęciu: Wetta Lidia - aktorka, Karewicz Emil - aktor, Andrzejewska Marlena - aktorka, Trojanowska Izabella - aktorka
-
/ 50
SZKODA TWOICH ŁEZ
Na wszelki wypadek zrezygnowano z tego tekstu, ale w zamian, wybłagałem u reżysera, by w scenie z gołębiami dodać mu chociaż takie zdanie: „Popatrz, jakie te gołębie białe… tak białe, jak może być tylko biały, ruski śnieg…”. Żeby chociaż szczyptą nostalgii ubarwić emigranta. Reżyser nawet zgodził się… A jakże. Nagraliśmy to. Niestety, później wycięto. I tak oto, postać wykastrowana z wszelkich walorów, ze źródeł załamania psychicznego, stała się anemiczna, nijaka. Nie wiadomo dlaczego ten facet upija się na umór, dlaczego mówi ze wschodnim akcentem, jednym słowem, nie wiadomo, dlaczego i po co istnieje.
(E. Karewicz, rozm. G. Ciechomska, „Trybuna Ludu”, 20-21.08.1988)
Szkoda twoich łez, 1983, reż. Lenartowicz Stanisław
na zdjęciu: Trojanowska Izabella - aktorka, Karewicz Emil - aktor
-
/ 50
KATASTROFA W GIBRALTARZE
W (…) 1983 roku Bohdan Poręba kręcił film „Katastrofa w Gibraltarze”, pokazujący losy generała Sikorskiego od września 1939 roku do jego śmierci w 1943 roku. Grałem generała Kazimierza Sosnkowskiego, a więc znów postać historyczną.
(…) W tym czasie Poręba i ja oraz aktorzy, którzy u niego grali, byli na indeksie, bowiem obowiązywał bojkot aktorski telewizji, teatrów, filmu. Tymczasem ten reżyser kręcił filmy, narażając się na ostracyzm tych, którzy trzymali nieformalną władzę w środowisku. Ja nie uważałem bojkotu za najlepszy sposób na obalenie ustroju. Sądziłem, że to tak, jakbyśmy, chcąc uderzyć szewca, bili po głowie krawca. To nie władza ucierpi na tym, że aktorzy nie pokażą się w telewizji. Ucierpi na tym przeciętny widz, bo będzie pozbawiony rozrywki czy kulturalnego widowiska. Na szczęście ustrój udało się zmienić bez zbytniej ofiary aktorów.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 282, 285)
Katastrofa w Gibraltarze, 1983, reż. Poręba Bohdan
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor
-
/ 50
POLONIA RESTITUTA
Filmy, które nie przysporzyły mi środowiskowej popularności to „Hubal” Bohdana Poręby, gdzie byłem rotmistrzem, serial „Polonia Restituta” z 1982 roku z rolą Edwarda House'a oraz „Katastrofa w Gibraltarze” z rolą generała Sosnkowskiego, także w reżyserii Bohdana Poręby.
(E. Karewicz, Moje trzy po trzy, Warszawa 2013, s. 286)
Polonia Restituta, 1980, reż. Poręba Bohdan
na zdjęciu: Mrożewski Zdzisław - aktor, Karewicz Emil - aktor
Autor: Pyda Wiesław
-
/ 50
Jestem spod znaku Ryb. Lubię czystą wodę, czystą atmosferę, jasną sytuację. W okresie, kiedy mogłem zdecydować się na przejście na emeryturę, sytuacja w teatrach, w środowisku aktorskim, w naszym świecie kulturalnym była bardzo niepewna. Społeczeństwo było podzielone. Wszyscy patrzyli na siebie spode łba, każdy mógł oskarżyć każdego o jakiś wierszyk mówiony na akademii państwowej, o byle piosenkę. Nie czułem się w tej atmosferze najlepiej. Emerytura była jakimś wyjściem z sytuacji, może czymś w rodzaju dobrowolnej banicji.
(E. Karewicz, Herman Bruner po latach, „Express Poznański”, 23-25.04.1993)
Okruchy wojny, 1985, reż. Barszczyński Andrzej , reż. Chodkiewicz Jan
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor
Autor: Podpora Ryszard
-
/ 50
Dawno temu brałem udział w różnych akademiach „ku czci” i nawet śpiewałem radzieckie piosenki. Nie zapomniano mi tego i wytykano przy byle okazji. Nie chciałem się przed nikim tłumaczyć. Wolałem się wycofać.
(E. Karewicz, Nie jestem życiowym emerytem, rozm. M. Puczyłowska, „Tele-Echo”, 16.07.2004)
Pogoń za Adamem, 1970, reż. Zarzycki Jerzy
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor
-
/ 50
Zakładałem, że kiedy odejdę na emeryturę z teatru, będę miał więcej czasu (…) dla filmu. Niestety, żeby zaistnieć na ekranie, niezbędne są przynajmniej dwie osoby: angażujący i angażowany. Inaczej – nic z tego. I okazało się, że już wypadłem na aut.
(E. Karewicz, Ten wredny typ, Brunner, rozm. M. Maniewski, „Film” 1995, nr 10)
Historia współczesna, 1960, reż. Jakubowska Wanda
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor
-
/ 50
Zanim zająłem się aktorstwem, najpierw malowałem. Dorabiałem sobie tym. Robiłem karykatury. Potem zawiesiłem pędzel na kołku, bo zacząłem grać w filmie i teatrze. Brakowało na hobby czasu. A teraz, na emeryturze, znowu wróciłem do tej pasji. Maluje głównie kwiaty i pejzaże.
(E. Karewicz, Niczego nie żałuję, rozm. R. Wojciechowska, 8-9.09.2001)
więcej -
/ 50
W KOGO JA SIĘ WRODZIŁEM
W filmie „W kogo ja się wrodziłem” zagrałem rolę zabawnego dziadka. To moja pierwsza rola komediowa. Drugi film jest z cyklu polskie święta: „Wszyscy święci”. To dramatyczna historia AK-owca i zakochanej w nim kobiety.
(E. Karewicz, Czarna śmierć szczupaka, rozm. B. Billewicz „Tele Tydzień” 2002, nr 17)
BAJLAND
Film opowiada o wyborach prezydenckich w roku 2000. Jest to oczywiście satyryczne spojrzenie na naszą rzeczywistość. Doradzam kandydatowi na prezydenta. Jestem jego opiekunem, ochroniarzem i kierowcą, czyli niemal ojcem i matką. Nazywam go Wachowski.
(E. Karewicz, Podróżuję, majsterkuję i maluję..., rozm. M. Mikulski, „Temi” 2000, nr 4)
więcej -
/ 50
Z reguły nie oglądam swoich filmów – odczuwam zawsze pewien niedosyt. Nie można dopilnować roli filmowej konsekwentnie. Każdy żołnierz jest współtwórcą zwycięstwa – każdy aktor współtwórcą filmu, czy spektaklu teatralnego. Jeżeli jednak film przyrównywać do orkiestry, to ja – jako aktor – spełniam w nim role fletu; wole więc nie słuchać tej orkiestry.
(E. Karewicz, Uśmiech Brunera, not. W. K., „Express Poznański”, 24-25.11.1973)
Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy, 1978, reż. Rzeszewski Janusz , reż. Jahoda Mieczysław
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor
-
/ 50
Zupełnie inaczej wyobrażam sobie efekt swojej pracy zanim do niej przystąpię. To, co później oglądam na ekranie, rozczarowuje mnie. Za każdym razem, przy podejmowaniu nowej roli, wydaje mi się, że zdołam dopilnować założeń mojej koncepcji tej roli. Tymczasem wiele czynników składa się na to, że wolę siebie później nie oglądać… I wtedy, oczywiście, po obejrzeniu kolejnego filmu aktor myśli: „Następnym razem zagrałbym to lepiej” albo „Inaczej”… Wiem, że wielu kolegów jest podobnego zdania.
(E. Karewicz, Między filmem telewizją a sceną, not. Urb, „Trybuna Ludu”, 28.08.1975)
Ojciec królowej, 1979, reż. Solarz Wojciech
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor (rola hetman)
-
/ 50
A mimo to cenię sobie ogromnie pracę w filmie. Przede wszystkim dlatego, iż pozwala ona aktorowi wyjść poza konwencję gry teatralnej: w filmie wychodzi się w plener i ma się do dyspozycji wszystkie elementy, jakie funkcjonują w normalnym życiu. Brak umowności niejako „rozluźnia” aktora, daje mu inny rodzaj twórczej swobody niż w teatrze. Natomiast teatr może przynieść aktorowi najpełniejszą satysfakcję artystyczną. Występowanie w telewizji stanowi dla aktora swoisty łącznik między filmem a sceną. Tak to przynajmniej oceniam.
(E. Karewicz, Między filmem telewizją a sceną, not. Urb, „Trybuna Ludu”, 28.08.1975)
Ósmy dzień tygodnia, 1958, reż. Ford Aleksander
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor
-
/ 50
Podziwiam aktorów amerykańskich – Anthon’ego Quinna, Dustina Hoffmana, Gene Hackmana. Uważam ich za aktorów najwyższej próby. Weźmy Gene Hackmana, przecież on się tak naturalnie zachowuje, jakby był zupełnie sam. Porusza się w ten sposób przed kamerą, jakby w ogóle nie grał. Chciałbym być taki. To znaczy chciałbym tak grać, żeby nie było widać, że gram. Jego aktorstwo jest nie tyle efektem znakomitego zresztą warsztatu, co nadzwyczajnego opanowania. Dla mnie są to szczyty aktorstwa – być kimś na scenie, a nie grać tego kogoś. Może moi koledzy będą nieco odmiennego zdania, ale według mojego mniemania na tym polega prawdziwe aktorstwo. Grać tak, żeby wysiłek, żeby cała żmudna praca była niewidoczna. Tak grać, żeby nie grać.
(Emil Karewicz, rozm. E. Hornowicz, „Ekran” 1976, nr 10)
Baza ludzi umarłych, 1958, reż. Petelski Czesław
na zdjęciu: Karewicz Emil - aktor
Autor: Roman Tadeusz