-
/ 40
W 1939 roku jako półtoraroczne dziecko zostałem przysypany gruzem. Jak mnie matka odgrzebała, okazało się, że mam zdeformowaną twarz. Usta blisko uszu. Przez wiele tygodni nie potrafiłem wydobyć z siebie dźwięku. W szkole nauczyłem się sprytnie wykorzystywać wadę wymowy. Gdy nie umiałem udzielić odpowiedzi, udawałem, że nie jestem w stanie nic z siebie wykrztusić.
(J. Skolimowski, Byłem ignorantem, rozm. J. Wróblewski, „Polityka” 2015, nr 35)
Skolimowski Jerzy, 1965-1970
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - reżyser
-
/ 40
Jąkanie izoluje. Kontakty nawiązywałem w sporcie. Grałem po wojnie w szmaciankę, prawdziwych piłek nie było. Na podwórku dokonywałem brawurowych akcji. Rzucałem się pod nogi, blokowałem strzały. W moje umiejętności nie wierzyła cioteczna siostra. Jaki tam bramkarz z ciebie, kpiła. Któregoś dnia szliśmy ulicą. Mijało na dwóch starszych chłopców. Cześć bramkarz! – krzyknęli. W jej oczach wiele zyskałem. Ale gdy znalazłem się na prawdziwym stadionie Slavii Praga z siedmiometrowymi bramkami, w stroju piłkarskim, dopiero najadłem się wstydu. Puszczałem gola za golem. Pamiętam to upokorzenie do dziś.
(J. Skolimowski, Byłem ignorantem, rozm. J. Wróblewski, „Polityka” 2015, nr 35)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - reżyser
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 40
Pierwszy raz byłem w kinie w 1946 roku w Sopocie. Mieszkał tam mój wujek, brat mamy, komandor floty polskiej, głównodowodzący portu Gdynia. Miał czarnego mercedesa, czym bardzo mi imponował. Niestety, później wsadzono go do więzienia i wyszedł kompletnie schorowany. Wkrótce zmarł. Film nazywał się „Sygnały”. Zanim zaczął się seans, na wielkim białym płótnie ujrzałem gwiazdki i jakieś punkty. Wiedziałem, że czeka mnie coś niezwykłego (…) Mój gust filmowy nie był wyrafinowany. Uwielbiałem „Fanfana Tulipana”, „Skandal w Clochemerle”. Czystą komercję. Z artystycznym kinem zetknąłem się dopiero dzięki Wajdzie.
(J. Skolimowski, Byłem ignorantem, rozm. J. Wróblewski, „Polityka” 2015, nr 35)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - reżyser
-
/ 40
Zajmowałem się jako szesnastolatek wstydliwą sprawą, jaką jest pisanie wierszy. I prawdopodobnie, żeby trochę zrównoważyć stronę liryczną mojego życia, zdecydowałem się na kompletne przeciwieństwo, na boks. Mieszkałem na kolonii Staszica w Warszawie, tuż obok, w budynku Filtrów, przy ulicy Koszykowej, działał klub sportowy Sparta. Trenerem był pan Stanisław Śmiech, wcześniej znany zawodnik. Trenowaliśmy dwa razy w tygodniu. Trzy miesiące trwały przygotowania do turnieju „Pierwszy krok”. W debiucie doszedłem do finałów. Stoczyłem w sumie 16 walk, z których 9 wygrałem, trzykrotnie przez techniczny nokaut, 6 przegrałem, jedna zakończyła się remisem.
(J. Skolimowski, Nie wolno zamykać oczu, rozm. J. Pelczar, „Przegląd Sportowy” - dodatek „Tempo” 2010, nr 248)
więcej -
/ 40
Najpierw zdawałem na Akademię Sztuk Pięknych. Tyle że to był fatalny rok 1953. Na egzaminie kazano narysować coś à la agitkę polityczną. Wrzuciłem w moją pracę trochę kpiny, więc werdykt komisji był jednoznaczny: „brak talentu”. Postanowiłem zdawać na historię sztuki. Nie zostałem jednak przyjęty, oficjalnie z powodu braku miejsc, a nieoficjalnie ze względu na złe pochodzenie społeczne. Ponieważ zdałem jednak dobrze, mogłem załapać się na wolne miejsca na pokrewnym wydziale historii kultury materialnej, łączącym dwa kierunki: archeologię i etnografię.
(J. Skolimowski, Gem, set, film, rozm. K. Kubisiowska, „Tygodnik Powszechny” 2010, nr 45)
Walkower, 1965, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - reżyser
-
/ 40
[Z Polańskim] byliśmy fanami zaduszek jazzowych, miłośnikami, wręcz gruppies jazzmanów. Uczyłem się gry na bębnach, żeby być jednym z nich, ale udało mi się zagrać tylko jeden raz, z zespołem Melomani słynnego Dudusia Matuszkiewicza. Niestety, nie byłem dobrym perkusistą, zgonili mnie ze sceny po jednym wejściu, bo strasznie zwalniałem tempo. Romek nie miał parcia na granie, po prostu chciał być wśród tych ludzi, jak ja zresztą. To było wtedy najbardziej awangardowe środowisko. Był rok 1956, miałem 18 lat.
(J. Skolimowski, Musi mi się chcieć, rozm. L. Śnieg-Czaplewska, „Viva” 2010, nr 20)
Skolimowski Jerzy, 1965-1970
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - reżyser
-
/ 40
Komeda nazywał mnie „Neskim-dziecko szczęścia”. Neskim to takie jazzmańskie, wewnętrzśrodowiskowe słowo. Znaczy „gościu, facet”, właśnie dziecko szczęścia.
(J. Skolimowski, Musi mi się chcieć, rozm. L. Śnieg-Czaplewska, „Viva” 2010, nr 20)
więcej -
/ 40
NIEWINNI CZARODZIEJE
Byłem wtedy młodym poetą, członkiem Związku Literatów, po wydaniu dwóch tomików wierszy. Zostałem wysłany na pobyt do domu pracy twórczej w Oborach, gdzie Wajda pracował z Andrzejewskim nad scenariuszem o młodych ludziach. Wpadli na pomysł, żeby dać mi tekst do przeczytania, który strasznie mi się nie spodobał. Same bzdury. Powiedziałem, że młodzi ludzie nie zachowują się tak, jak oni myślą. Grają na bębnach, słuchają jazzu. Podrywają dziewczyny. Przez noc napisałem dwadzieścia kilka stron, a oni postanowili to sfilmować.
(J. Skolimowski, Byłem ignorantem, rozm. J. Wróblewski, „Polityka” 2015, nr 35)
Niewinni czarodzieje, 1960, reż. Wajda Andrzej
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor, Łomnicki Tadeusz - aktor
Autor: Zdort Wiesław
-
/ 40
NIEWINNI CZARODZIEJE
Byłem ignorantem. Nie znałem jeszcze „Popiołu i diamentu”. Kino raczej lekceważyłem. Smarowałem swoje wierszydła. Gdybym się przed nimi płaszczył, nie traktowaliby mnie poważnie (…) Wajda zaproponował mi epizod w „Niewinnych czarodziejach”. Grałem boksera. Łomnicki – lekarza sportowego niedopuszczającego mnie do walki. Po wypiciu butelki owocowego wina atakuję go, chcąc zadać cios. Tymczasem Łomnicki przytomnie wyprowadza kontrę i momentalnie rozwala mi łuk brwiowy. Trysnęła krew. „Jerzy, wytrzymaj to, wytrzymaj” słyszę uszczęśliwionego Wajdę. Spokojnie swoje wystałem. Wajda poradził mi potem, żebym zdawał do szkoły filmowej na reżyserię.
(J. Skolimowski, Byłem ignorantem, rozm. J. Wróblewski, „Polityka” 2015, nr 35)
Niewinni czarodzieje, 1960, reż. Wajda Andrzej
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor
Autor: Zdort Wiesław
-
/ 40
Nóż w wodzie i studia
Z rozpędu pojechałem do Łodzi. Egzaminy trwały dwa tygodnie. Ponad stu kilkudziesięciu kandydatów. Każdego dnia ich ubywało. W drugim tygodniu przychodzi do mnie Polański z propozycją napisania scenariusza „Noża w wodzie”. Pisaliśmy po nocach, w ciągu dnia zdawałem.
(J. Skolimowski, Byłem ignorantem, rozm. J. Wróblewski, „Polityka” 2015, nr 35)
Rysopis, 1964, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
Nóż w wodzie i studia
Pracowało się nam dobrze. Kłóciliśmy się nieustannie, była to jedna nieustająca awantura, bo każdy z nas miał mocne przekonanie o swoich racjach. Kiedy dochodziło do starć, Polański sięgał po nagrodę, jaką dostał na festiwalu w Brukseli za „Dwóch ludzi z szafą” i wymachiwał mi przed nosem statuetką – on wie lepiej, bo jest uznanym reżyserem! Ja na to wyciągałem moją legitymację ZLP i też wymachując mu nią przed nosem wrzeszczałem, że tu chodzi o scenariusz – więc słuszność mam ja! Obaj przy tym mieliśmy świadomość, że praca idzie dobrze, a awantury były tylko dodatkowym bodźcem do jeszcze aktywniejszej pracy.
(J. Skolimowski, Z dołu do góry, z góry na dół…, rozm J. Lichocka, „Uroda” 1994, nr 2)
Rysopis, 1964, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
Studia
Jak studiowałem? Mam wrażenie, że nietypowo. Już na wstępie dostałem naganę za to, że zdarzało mi się opuszczać zajęcia. Film jednak jest sztuką, która uczy dawać sobie w życiu radę. Bohaterowie filmowi wychodzą cało z najprzedziwniejszych sytuacji i najgorszych perypetii. To się udziela. Stosowałem potem szereg chwytów iście filmowych, by legalnie móc opuszczać zajęcia. Nie z braku szacunku dla zajęć szkolnych, ale uważałem, że im się więcej realizuje, tym pobyt w szkole jest owocniejszy.
(J. Skolimowski, Od Rysopisu do Walkowera, rozm. I. Radziewicz, „Ilustrowany Magazyn Studencki” 1965, nr 5)
Walkower, 1965, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - reżyser
-
/ 40
Studia
Wymyślałem sobie preteksty, uzasadniające kręcenie etiud w Warszawie. Np. akcja musiała się dziać nad dużą rzeką. Wiadomo, że w Łodzi takiej nie ma i wobec tego jechałem nad Wisłę. Albo malownicze ruiny, osiągalne też tylko w śródmieściu Stolicy. Np. moja etiuda „Hamleś” – w czołówce dodałem, że według pomysłu W. Szekspira – dzieje się w środowisku warszawskich lumpów. Powiedziałem, że tu właśnie mam interesujące znajomości.
Zrealizowałem to zadanie w znacznie krótszym terminie i udało się też zaoszczędzić trochę taśmy. Nie dlatego, że jestem entuzjastą oszczędzania, ale zależało mi bardzo, żeby przy okazji jeszcze coś „ustrzelić”. Wtedy właśnie powstała etiuda pt. „Erotyk”. Gdybym był w Łodzi, musiano by to zatwierdzać, uzgadniać, trwałyby narady (kosztorysy i wszystko to, co utrudnia nam życie) i kto wie, czy coś by z tego wyszło. A tak – zanim zdołała się poruszyć machina biurokracji, miałem gotową nadprogramową etiudę.
(J. Skolimowski, Od Rysopisu do Walkowera, rozm. I. Radziewicz, „Ilustrowany Magazyn Studencki” 1965, nr 5)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - reżyser
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 40
RYSOPIS
Wszystko to jednak były dopiero wprawki, przed prawdziwą ekwilibrystyką, jaką było zrobienie „Rysopisu”. Musiałem znajdować tysiące pretekstów, ażeby dostać jeszcze i jeszcze kawałek taśmy i niby to robiąc na przykład próby obiektywów, nakręcać jeszcze jedną scenę. Musiałem przy tym pełnić wiele funkcji jednocześnie, wykonywać czynności rekwizytora, reżysera, scenografa itp., nie mówiąc już o graniu, a przede wszystkim tragarza. To rzeczywiście była szkoła.
(J. Skolimowski, Od Rysopisu do Walkowera, rozm. I. Radziewicz, „Ilustrowany Magazyn Studencki” 1965, nr 5)
Rysopis, 1964, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
RYSOPIS
Bo jaka mnie przyszłość czekała? Po szkole przy odrobinie szczęścia mógłbym się załapać jako trzeci asystent. Potem awansowałbym na drugiego reżysera. I za 10 lat, jak wszystko by idealnie poszło, pozwolono by mi debiutować. Nie chciałem tyle czekać.
(J. Skolimowski, Byłem ignorantem, rozm. J. Wróblewski, „Polityka” 2015, nr 35)
Rysopis, 1964, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Czyżewska Elżbieta - aktorka, Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
RYSOPIS
W „Rysopisie” zagranie przeze mnie głównej roli było koniecznością, bowiem nie znalazłbym aktora, który zgodziłby się grać w tak ciężkich warunkach (co jakiś czas, „po kawałku” w ciągu 3 lat).
(J. Skolimowski, „Walkower” i co dalej?, rozm. K. Wyhowska, „Życie Warszawy”, 13.07.1965)
Rysopis, 1964, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
RYSOPIS
Kiedyś wydawało mi się, że ważny jest tylko pomysł, a reszta „zrobi się” sama. Jest przecież ogromna maszyna przemysłowa, tylu ludzi, tyle pieniędzy… Potem zacząłem realizować „Rysopis”, samodzielnie, można rzec – chałupniczo. Nikt w to przedsięwzięcie nie wierzył. Było dużo bezczelności w całkowitym lekceważeniu reguł gry zwanej produkcją filmu. Kiedy teraz oglądam „Rysopis” bawi mnie jego amatorszczyzna. To po prostu beztroski katalog technicznych błędów. Ale nosząc kamerę na własnych plecach, budując samemu dekoracje, grając i jeszcze coś tam robiąc – nauczyłem się szanować zawód reżysera. Więc choć „Rysopisu” się nie wstydzę i nie będę się wstydził – nigdy nie chciałbym już robić filmów… chałupniczo.
(J. Skolimowski, Wszystko jest najważniejsze, rozm. O. Sobański, „Ekran” 1965, nr 11)
Rysopis, 1964, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor, Czyżewska Elżbieta - aktorka
-
/ 40
WALKOWER
„Walkower” powstał w „Syrenie” w ciągu 30 miesięcy, kręcony zupełnie na przypadkowym sprzęcie. Z „Rysopisem” łączy go postać głównego bohatera Leszczyca, który jako człowiek trzydziestoletni, starszy już o sześć lat w porównaniu z „Rysopisem”, pragnie nadal prowadzić grę czy walkę o znalezienie własnego miejsca na ziemi.
(L. Gutkowska, „Panorama Północy” rozmawia z Jerzym Skolimowskim, „Panorama Północy” 1965, nr 47)
Walkower, 1965, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Zawieruszanka Aleksandra - aktorka, Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
WALKOWER
Okno, a właściwie zagracona witryna sklepu. Gdzie jak głosi napis – wydaje się „tanie obiady”, a ponadto podnosi oczka i gdzie mieści się również studio nagrań pocztówek dźwiękowych. Wśród wielu różnych rupieci znajduje się na tej wystawie również proteza ręki. Już to zestawienie wydało mi się sygnałem „zmrużenia oka”, ale na dodatek kazałem tę nieszczęsną rączkę rozhuśtać i to w rytm skocznej melodyjki. (…) Czy można jeszcze zrobić coś więcej, by udowodnić, że nie traktowałem tego rekwizytu śmiertelnie poważnie – jako komentarza do toczącej się rozmowy bohaterów.
(J. Skolimowski, Dwadzieścia dziewięć ujęć?, rozm. M. Oleksiewicz, „Film” 1965, nr 32)
Walkower, 1965, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Zawieruszanka Aleksandra - aktorka, Lothe Jolanta - aktorka, Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
WALKOWER
Wytykano mi również scenę zabawy w rozstrzeliwanie, ale nikt mi chyba nie powie, że nie widział nigdy na naszych podwórkach dzieci bawiących się w wojnę. Zresztą trwa ona ułamki sekund, można to policzyć na kilkunastu klatkach filmu. Większość widzów chyba w ogóle tej zabawy nie zauważyła.
(J. Skolimowski, Dwadzieścia dziewięć ujęć?, rozm. M. Oleksiewicz, „Film” 1965, nr 32)
Walkower, 1965, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: niezidentyfikowany - aktor, Kondratiuk Janusz - aktor (rola bokser), Skolimowski Jerzy - aktor (rola bokser)
-
/ 40
WALKOWER
Sądzę, że jeżeli świadomie założyłem sobie marginesowość tych mimochodem notowanych obserwacji i to do tego stopnia, że wielu widzów w ogóle nie zwraca na nie uwagi, to chyba określiłem zarazem mój stosunek do całej sprawy.
(J. Skolimowski, Dwadzieścia dziewięć ujęć?, rozm. M. Oleksiewicz, „Film” 1965, nr 32)
Walkower, 1965, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
BARIERA
Nie identyfikuję bohatera „Bariery” z Leszczycem. Miałem taki zamiar na początku – żeby „Bariera” była wcześniejszym wariantem Leszczyca, który w „Walkowerze” (…) miał już trzydzieści lat. Kiedy się jednak okazało, że nie będę sam grał tej roli, nie starałem się już podtrzymywać związków z Leszczycem, traktowałem bohatera „Bariery” odrębnie.
(J. Skolimowski, Nie jestem wcale taki modny, rozm. B. Janicka, „Film” 1966, nr 51/52)
więcej -
/ 40
BARIERA
Oczywiście chłopak z „Bariery” jest postacią z tego samego kręgu co Leszczyc, ale decyduje to, że fizycznie jest kimś innym. Nie żądałem od aktora, aby naśladował moje gesty, czy mój sposób mówienia. Ma inną twarz, inne odruchy, inną osobowość.
(J. Skolimowski, Nie jestem wcale taki modny, rozm. B. Janicka, „Film” 1966, nr 51/52)
Bariera, 1966, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Nowicki Jan - aktor, Skolimowski Jerzy (na plakacie) - reżyser
Autor: Pieńkowski Romuald
-
/ 40
BARIERA
Jak każdy mój film, „Bariera” wyraża to, o czym myślę, co mnie porusza, to, jak widzę świat. Posłużę się przykładem sceny w oranżerii. Na początku tej sceny bohater udaje, że przebija złamaną szablą siebie i chochoła. Traktuję to z lekkim zmrużeniem oka, z pełną świadomością, że jest to gest kabotyński, ale i ze zrozumieniem, że czasami zdarza się w życiu wykonywać takie gesty. Potem chłopak idzie kilka kroków w kierunku jakiegoś pomalowanego na biało budynku, otwiera drzwi, wszystko obywa się w zupełnej ciszy – nagle ukazuje się kwitnący biały bez. W tej samej chwili wybucha muzyka. To nie jest wymyślona sztuczka formalna. Nie chodzi o to, żeby po takiej długiej ciszy atakować widza dźwiękiem. Po prostu udało mi się w tym momencie przekazać własne uczucie – wzruszenie człowieka, który zimą, w śnieg i mróz, staje nagle przed kwitnącym krzakiem bzu. Choćby był nie wiem jak przegrany – musi to na nim robić wrażenie. Co to jest? Może fragment wiersza przełożony na obraz? Nie wiem.
(J. Skolimowski, Nie jestem wcale taki modny, rozm. B. Janicka, „Film” 1966, nr 51/52)
więcej -
/ 40
RĘCE DO GÓRY
W dzień sylwestra 1966 roku przypomniałem sobie o umowie, jaką podpisałem na scenariusz telewizyjny, pobierając zaliczkę. Musiałbym ją zwrócić, gdyby tekst nie został wysłany z datą 31 grudnia. Wspomógł mnie Andrzej Kostenko i w ten wieczór napisaliśmy konspekt. Nie wygrał wtedy konkursu, ale nie musiałem oddać pieniędzy. W parę miesięcy później pojawiły się 3 mln złotych na realizację filmu, a mój pomysł mieścił się akurat w tej kwocie. Skrzyknąłem się z Witoldem Sobocińskim, z Kostenką i w 22 czy 23 dni kręcenia filmu doimprowizowaliśmy scenariusz tym, co mieliśmy w głowach, w sercach, tym, o czym wtedy myśleliśmy.
(J. Skolimowski, Znów „Ręce do góry”, not. A. Kościelska, „Głos Wybrzeża”, 18-20.09.1981)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor, Sobociński Witold (w okularach) - operator, Łomnicki Tadeusz - aktor
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY
W 1967 roku szef festiwalu [w Wenecji] po obejrzeniu mojego filmu powiedział, że to najlepszy film, jaki widział w całej sekcji festiwalowej, i powiedział: „Dajcie mi ten film. Jestem pewien, że on wygra”. Film został wysłany do Wenecji, ale kilka dni przed festiwalem został wycofany na skutek interwencji ambasadora radzieckiego w Polsce.
(J. Skolimowski, Los wygnańca, rozm. J. Nizinkiewicz, „Przegląd” 2010, nr 38)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor, Łomnicki Tadeusz - aktor, Kobiela Bogumił - aktor
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY
Nakręciłem „Ręce do góry” z autentycznego, patriotycznego zapału. To był antykomunistyczny film. Gigantyczny portret Stalina z czterema oczami, który się w tym filmie pojawił, to była metafora pięści w nos. Nasze władze komunistyczne nie mogły mi jej tak po prostu przepuścić.
((J. Skolimowski, Ja to ktoś inny, rozm. K. Pasternak, „Newsweek Polska” 2015, nr 43)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY
Nie podano mi w 1967 roku żadnych argumentów przeciw filmowi. Nie powiedziano, dlaczego zostaje wstrzymany przez cenzurę.
(J. Skolimowski, Znów „Ręce do góry”, not. A. Kościelska, „Głos Wybrzeża”, 18-20.09.1981)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Kobiela Bogumił - aktor, Łomnicki Tadeusz - aktor, Hanuszkiewicz Adam - aktor, Szczerbic Joanna - aktorka, Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY
Próbowałem o ten film walczyć i udało mi się uzyskać audiencję u towarzysza Kliszki, w KC, o ósmej rano. Ponurymi korytarzami zaprowadzono mnie do jego gabinetu i powiedziano, że mam pięć minut. Zacząłem przemowę, że to nie tylko mój głos, ale wszystkich aktorów zaangażowanych w ten film, m.in. Adama Hanuszkiewicza czy Tadeusza Łomnickiego, który był działaczem partyjnym. I że jeżeli nasza szczera wypowiedź zostanie dopuszczona na ekrany, stanie się świadectwem powiewu wolności.
(J. Skolimowski, Kino to 24 kłamstwa na sekundę, rozm. B. Hollender, „Rzeczpospolita”, 24-25.10.2015)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Hanuszkiewicz Adam - aktor, Szczerbic Joanna - aktorka, Łomnicki Tadeusz - aktor, Kobiela Bogumił - aktor, Skolimowski Jerzy - aktor, niezidentyfikowany (na pierwszym planie) - ?
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY
Towarzysz Kliszko spojrzał na zegarek, dając mi do zrozumienia, że moje pięć minut mija. I wtedy, wiedząc, że to moje ostatnie słowa, rzuciłem: „Jeżeli »Ręce do góry« nie mogą trafić do kin, nie widzę dla siebie sensu robienia filmów w Polsce”. A on odpowiedział: „Szerokiej drogi”.
(J. Skolimowski, Kino to 24 kłamstwa na sekundę, rozm. B. Hollender, „Rzeczpospolita”, 24-25.10.2015)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY
[Gdybym nie wyjechał] na pewno nie mógłbym robić filmów takich jak „Ręce do góry”. Byłbym skazany na kręcenie komedyjek czy obyczajówek. Nie miałem na to ochoty.
(J. Skolimowski, Kino to 24 kłamstwa na sekundę, rozm. B. Hollender, „Rzeczpospolita”, 24-25.10.2015)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY
Gdybym miał zostać w kraju, to tylko po to, żeby kręcić takie filmy, jak „Ręce do góry”. Gdyby wtedy nie zatrzymano tego filmu, wszystko mogło się inaczej potoczyć. Łącznie nawet z historią naszego kraju. Bo gdyby wszedł do kin wtedy, w 1967 roku, [to] mógł być też bardzo mocnym argumentem, że można próbować system antykomunistyczny rozwalać od środka.
(J. Skolimowski, Ja to ktoś inny, rozm. K. Pasternak, „Newsweek Polska” 2015, nr 43)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Hanuszkiewicz Adam - aktor, Łomnicki Tadeusz - aktor, Skolimowski Jerzy - aktor, Kobiela Bogumił - aktor
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY
Moje położenie stało się dość dramatyczne. Trudno nagle opuścić kraj z żoną i dwójką dzieci. Byłem mocno związany z Polską, miałem kolejne plany filmowe. Poczułem się wyrwany z korzeniami, ale duma kazała mi dotrzymać słowa. Musiałem więc brnąć w nową i niepewną sytuację. Po wyjeździe nakręciłem kilka dobrych filmów, ale i przydarzyły mi się takie, których wolałbym nie mieć w filmowej biografii.
(J. Skolimowski, Bez walkowera, rozm. H. Smader i K. Demidowicz, „Film” 2004, nr 8)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Szczerbic Joanna - aktorka, Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY – dokrętki w 1981 roku
Wywołał sprawę telefon do mojej galerii malarstwa w Londynie, od polskiego ministra kultury. Zaskoczenie wielkie; przecież dawno filmu nie widziałem. Przyjechałem do Warszawy. Wiele momentów w filmie nie podobało mi się. Usunąłem kilka fabularnych perypetii. Zapewniam, że niczego, co wartościowe, nie uroniłem. Motywy dokrętek są proste. Nie mogłem bezbronnie się podkładać. Że ktoś poklepie mnie po ramieniu. Wybierając obecny kształt filmu widziałem go jako dziennik, z zapisem przeszłości i tego, co działo się obok mnie w kwietniu 1981 roku. Wydawało mi się, że tylko forma dziennika może coś przynieść.
(J. Skolimowski, Znów „Ręce do góry”, not. A. Kościelska, „Głos Wybrzeża”, 18-20.09.1981)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Hanuszkiewicz Adam - aktor, Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY – dokrętki w 1981 roku
W szkole filmowej, na jej schodach dyskutuje się o możliwościach prywatnego robienia filmu, pisania własnego dziennika kamerą filmową. Dawne „Ręce go góry” mogłem tak właśnie wykorzystać. Pozwoliliśmy sobie na luksus stawiania kamery tam, gdzie jest ładnie. Zagrać dźwiękiem, zbudować go, zostawić czas na refleksje. Zestawienie Libanu, Londynu, Polski: Liban, miejsce, gdzie się nie oddycha, Londyn – tam się oddycha i Polska, która stoi w rozkroku.
(J. Skolimowski, Znów „Ręce do góry”, not. A. Kościelska, „Głos Wybrzeża”, 18-20.09.1981)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY – dokrętki w 1981 roku
We wstępie kryją się treści, których celowo nie wyraziłem słowami. Zestawieniem obrazów przekazuje posłanie. Działałem instynktownie. Co jeszcze chciałem załatwić tym filmem? Słyszałem różne wiadomości o sobie, np. że hoduję kwiaty, o moim życiu. Wiadomości przesadzone. Postanowiłem więc pokazać w filmowym brulionie współczesnym, jak to jest ze mną. Pracowałem fizycznie przy urządzaniu galerii malarstwa politycznego w Londynie. Praca fizyczna dała mi chwilę optymizmu, że mogę coś zrobić. Nie stać mnie było na sfinansowanie tej galerii. Ale jestem fanatykiem malarstwa.
(J. Skolimowski, Znów „Ręce do góry”, not. A. Kościelska, „Głos Wybrzeża”, 18-20.09.1981)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Kostenko Andrzej - operator, Skolimowski Jerzy - reżyser
Autor: Kośnik Jerzy
-
/ 40
RĘCE DO GÓRY – dokrętki w 1981 roku
Chciałem wyciągnąć pomocną rękę do tych młodych zdolnych ludzi, którzy są w Polsce zapoznani. Może ktoś u mnie zdoła się przebić! Otwarłem więc galerię. Wzięcie udziału w londyńskim marszu na rzecz „Solidarności” było tylko gestem. Chciałem coś zrobić własnymi rękami. Urządziłem galerię, sfilmowaliśmy otwarcie. Jest wielu ludzi zainteresowanych naszym malarstwem. W sumie uważam, że inicjatywa się udała.
(J. Skolimowski, Znów „Ręce do góry”, not. A. Kościelska, „Głos Wybrzeża”, 18-20.09.1981)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Kostenko Andrzej (z lewej) - operator, Skolimowski Jerzy (na dole) - reżyser
-
/ 40
LADY FRANKENSTEIN
Wierzę w swoją gwiazdę. Cokolwiek się dzieje, wychodzi mi na dobre. Chciałem po prostu zrobić film, nie interesowały mnie lokalne rozgrywki, niechcący włożyłem kij w mrowisko i mrówki zaczęły go ogryzać. Film miał być niewinny, żadnej polityki, bo co można zrobić z lady Frankenstein, a jednak projekt upadł. I dobrze.
(J. Skolimowski, Pod szczęśliwą gwiazdą, rozm. A. Krzemiński, „Polityka” 1978, nr 25)
Lady Frankenstein, 1976, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - reżyser, Fronczewski Piotr - aktor
Autor: Troszczyński Jerzy
-
/ 40
Nie robię filmów po to, żeby dotarły na określone ekrany czy do określonego odbiorcy, tylko po prostu dlatego, że tym żyję. Czy robię filmy w Łodzi, Wrocławiu, czy Brukseli – jest rzeczą drugorzędną; gdybym nie mógł ich tam kręcić, robiłbym je pewnie we własnym mieszkaniu.
(J. Skolimowski, Nie jestem wcale taki modny, rozm. B. Janicka, „Film” 1966, nr 51/52)
Walkower, 1965, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - aktor
-
/ 40
Nie mam żadnych teoretycznych założeń dotyczących formy, nie zdaję sobie sprawy z tego co jest moim stylem. To, co mówię, nie wypływa ani z kokieterii, ani z lenistwa. Po prostu gdyby wszystko opierało się na teoretycznych formułach, z góry byłoby wiadomo, jak ma wyglądać film. Dlatego chyba lepiej dokładnie nie wiedzieć, jak i po co.
(J. Skolimowski, Nie jestem wcale taki modny, rozm. B. Janicka, „Film” 1966, nr 51/52)
Ręce do góry, 1967-1981, reż. Skolimowski Jerzy
na zdjęciu: Skolimowski Jerzy - reżyser
Autor: Troszczyński Jerzy